Stasiek Aniołkowski zajął trzecie miejsce na przedostatnim etapie Czech Tour z Ołomuńca do Unicova. Do tej pory ekipa może zaliczyć ten wyścig do udanych. Pierwszego dnia kolarze zajęli IV miejsce w jeździe drużynowej na czas. Dzień później uciekał Szymon Tracz, który w sobotę wyruszył na trasę z czerwonym numerem dla najbardziej agresywnego zawodnika. Szymon zajmuje aktualnie drugie miejsce w klasyfikacji młodzieżowej i górskiej.
W sobotę z dobrej strony pokazali się Patryk Stosz i Stasiek Aniołkowski. Patryk znalazł się w ucieczce dnia i dzielnie walczył na premiach górskich, a Stasiek świetnym finiszem zapewnił sobie miejsce na podium.
Etap z Ołomuńca do Unicova liczył ok. 175 km. Przez 3/4 trasa prowadziła po pagórkowatym terenie, ostatnie kilometry kolarze mieli do przejechania na miejskich rundach. – Etap mógł się różnie potoczyć. Była bowiem szansa na to, że odjazd dojedzie do mety. Ucieczka zawiązała się po pierwszej premii sprinterskiej, mieliśmy w niej swojego przedstawiciela, Patryka Stosza – relacjonował Aniołek. Razem ze Stoszem uciekało 4 innych kolarzy, z których kilku miało niewielkie straty w klasyfikacji generalnej (w przypadku jednego z zawodników było to zaledwie 58 sekund).
– To, że w odjazd zabrali się kolarze, którzy tracili tak niewiele do lidera sprawiło, że nie mieli oni szans na dojechanie do mety. Peleton kontrolował sytuację. Na ostatniej górskiej premii zaatakowała ekipa Mitchelton-Scott, pojechali bardzo mocno. Grupa zasadnicza się porwała. W pierwszej grupie znalazłem się ja, Piotrek Brożyna, Patryk Stosz, Szymon Tracz i Kamil Małecki. Później dojechała do nas kolejne grupki – w jednej z nich znajdował się Michał Paluta. Na rundy wjechał więc spory peleton. My staraliśmy się jechać w czubie peletonu, aby w miarę komfortowych warunkach dojechać na ostatnie okrążenie – opowiadał Stasiek Aniołkowski.
– Rundy w Unicovie były szybkie. Chłopcy bardzo dobrze mnie wyciągnęli na 800 metrów do mety, gdzie znajdował się zakręt w lewo. Później już się tylko “przesiadałem” z koła na koło. Jakieś 300 metrów do mety byłem trochę zamknięty. Na szczęście droga się otworzyła po około 200 – 150 metrów do mety. Wtedy zacząłem finiszować. Sił starczyło na trzecie miejsce – powiedział Stasiek Aniołkowski i dodaje, że ekipa może być zadowolona. – To dobry wynik, zwłaszcza na wyścigu z taką obsadą. Drużyna spisała się, a ja tylko wykorzystałem ich pracę – wyjaśnił Aniołek.