Doskonale spisali się nasi zawodnicy na dzisiejszym Visegrad 4 Bicycle Race – GP Słowacji. Stanisław Aniołkowski jako pierwszy minął linię mety, a na podium znalazł się jeszcze Karol Wawrzyniak, który był trzeci. Dla „Aniołka” to siódme zwycięstwo w tym sezonie.
Grand Prix Słowacji to jedyny z cyklu wyścigów wyszehradzkich, który w tym pandemicznym roku doszedł do skutku. Obostrzenia koronawirusowe spowodowały, że na starcie pojawiło się raptem osiem ekip. Nasza drużyna przyjechała na Słowację w składzie czteroosobowym. Stanisław Aniołkowski był wymieniany jako jeden z głównych pretendentów do zwycięstwa i doskonale poradził sobie z presją.
Początek wyścigu to liczne próby rozerwania peletonu kończące się jedynie chwilowym powodzeniem. Dopiero po ponad 90 kilometrach uformowała się ucieczka złożona z czwórki kolarzy, która wypracowała kilkudziesięciosekundową przewagę. Peleton napędzany przez ekipę Elkov oraz naszych zawodników nie miał problemu ze zlikwidowaniem tego odjazdu. Stało się to 20 kilometrów przed metą. O losach wygranej miał rozstrzygnąć finisz, czyli coś, co śmiało można nazwać naturalnym środowiskiem „Aniołka”. Tym razem jednak mistrz Polski wygrał trochę wbrew planowi, który zakładał, że tym razem wystąpi w roli rozprowadzającego.
– Od początku staraliśmy się kontrolować sytuację. Gdy stało się jasne, że wyścig zakończy się finiszem z peletonu powiedziałem chłopakom, że chcę im pomóc i w ten sposób podziękować za ich pracę w całym sezonie. Tym razem to ja chciałem ich rozprowadzić. 200 metrów przed metą był zakręt. Ruszyłem ostro tak, aby to chłopaki weszli w niego zza mojego koła. Niestety Alois Kaňkovský wykorzystał swoje doświadczenie i wypchnął chłopaków zza mojego koła. Spięliśmy się i o mało nie doszło do kraksy. Alois prowadził, ale go objechałem i wygrałem. Wyszło trochę inaczej niż zamierzaliśmy. Ważne, że jest kolejne zwycięstwo dla drużyny. Nasi koledzy we Włoszech spisują się bardzo dobrze i my chcieliśmy także dobrze się zaprezentować. Udało się. Dla mnie to był ostatni wyścig na szosie w tym sezonie. Bardzo dziękuję całej ekipie z prezesem na czele za niesamowitą pomoc. Byliśmy wspaniałym teamem i dzięki temu mogłem odnosić sukcesy – skomentował Staszek.
Na trzecim miejscu finiszował Karol Wawrzyniak, dla którego było to pierwsze podium w tym sezonie.
– Peleton na dzisiejszym klasyku nie był liczny. My przyjechaliśmy w czteroosobowym składzie, ale to nie przeszkodziło nam w osiągnięciu świetnego wyniku. Przez całe 150 km byliśmy wszyscy czujni, zabieraliśmy się w akcje i próbowaliśmy swoich sił. Stanisław na trasie powiedział, że tym razem on rozprowadzi Damiana i mnie w końcówce, ale nasze plany pokrzyżował Alois Kaňkovský. Mimo wszystko udało się wygrać. Staszek zdążył wyprzedzić Aloisa, a ja finiszowałem trzeci z czego bardzo się cieszę – mówi Karol Wawrzyniak.
Z wyniku, co zrozumiałe zadowolony jest także dyrektor sportowy i prezes, Robert Krajewski.
– Ten sezon w wykonaniu naszych zawodników jest naprawdę wspaniały. Odnosimy sukces za sukcesem, co tylko potwierdza nasze doskonałe przygotowanie pod każdym względem. Dzisiejsze zwycięstwo Staszka to taka wisienka na torcie. Myślę, że naszą postawą w tym sezonie udowodniliśmy, że warto inwestować w młodzież, bo ta inwestycja przynosi wymierne korzyści. Oby tak dalej – mówi Robert Krajewski.