W sobotę Stasiek Aniołkowski i Damian Papierski pojadą wyścig ze startu wspólnego na mistrzostwach Europy w kategorii U-23. Sześcioosobową kadrę wybrał selekcjoner Tomasz Kiendyś. Z kolei Piotrek Brożyna, Michał Paluta, Patryk Stosz i Kamil Małecki wezmą udział w wyścigu ze startu wspólnego w elicie, który odbędzie się w niedzielę.
Stasiek Aniołkowski po raz pierwszy pojedzie mistrzostwa Europy w kategorii orlika. Z kolei dla Damiana Papierskiego będzie to drugi start na tej imprezie. Kolarz CCC Development Team w czwartek zajął 28. miejsce w jeździe indywidualnej na czas. W sobotę, podczas wyścigu ze startu wspólnego, najlepsi orlicy z Europy będą musieli zmierzyć się z rundą o długości 11,5 km. Będą ją musieli pokonać dwanaście razy, co da 138 km.
– Na rundzie nie ma typowych utrudnień dla kolarzy, jakimi są podjazdy, na których peleton może się podzielić i gdzie dochodzi do dużych przetasowań. Na pewno najcięższymi elementami będą zakręty. Trzeba będzie je pokonywać dobrze technicznie, żeby nie tracić na nich zbyt dużo energii – uważa Stasiek Aniołkowski. – Wiadomo, że czub peletonu wjeżdża z relatywnie dużą prędkością w zakręt, ale Ci jadący z tyłu muszą wyhamować praktycznie do zera. Ponowne rozkręcanie po każdym zakręcie może skutkować sporą utratą energii. Dlatego będę starał się jechać z przodu, by optymalnie wykorzystywać prędkość i wchodzić w zakręt – planuje Aniołek i dodaje, że na trasie znajduje się także odcinek brukowany.
– Trasa po minięciu lini mety jest bardzo kręta, bo na odcinku 2 – 3 km będzie kilkanaście zakrętów. Droga prowadzi po ryneczku. Na około 2 – 2,5 km przed metą rozpocznie się odcinek brukowy. Ma on jakieś 1,2 km i jest ciężki, ponieważ są to typowe kocie łby. Obrzeża tego fragmentu drogi są wyłożone równą cegiełką i tam zdecydowanie jedzie się łatwiej. Nie wiemy jeszcze, czy te fragmenty z cegłą będą ogrodzone barierkami czy też nie. Jeśli tak, to ten brukowany odcinek może sporo namieszać podczas wyścigu… Trzeba będzie go pokonać 12 razy, a po jego ukończeniu do mety zostaje jakiś kilometr – opowiada Stasiek Aniołkowski.
– W sobotę na pewno przydatna będzie umiejętność jazdy w terenie miejskim, bo to zamierzają nam zafundować organizatorzy to takie a la kryterium. No i te zakręty, o których wspominałem – trzeba będzie je umiejętnie pokonywać. Zobaczymy też, kto najlepiej będzie sobie radził też z interwałami, jakie mogą się pojawić po tych zakrętach – analizuje Stasiek Aniołkowski i dodaje, że imprezy mistrzowskie rządzą się swoimi prawami i ciężko przewidywać, jak ułoży się wyścig.
– Może dojść do finiszu z peletonu, ale na metę może też dojechać mniejsza grupka. Żeby doszło do finiszu z grupy jakaś reprezentacja, albo nawet kilka reprezentacji, muszą nastawiać na to od samego startu i kontrolować wyścig, by nie pozwolić ucieczkom na śmielsze akcje. Jeśli nie będzie nikogo, kto gotów będzie poświęcić większość kolarzy po to, by wyprowadzić swojego sprintera do finiszu, to może się okazać, że do mety dojedzie odjazd – uważa Aniołek i deklaruje, że będzie starał się pokazać z jak najlepszej strony.
– Jestem w dobrej dyspozycji, ostatnio wygrałem wyścig Dookoła Mazowsza. Ciężko trenowałem by osiągnąć tę formę i będę chciał ją przełożyć na dobry wynik w Alkmaar. Przy ściganiu na imprezie mistrzowskiej ważne jest zachowanie zimnej głowy i bycie skoncentrowanym już od pierwszych kilometrów. Chcę pojechać mądrze, bez nakładania na siebie presji. – mówi Stasiek Aniołkowski i dodaje, że, jak zawsze w kolarstwie, potrzeba będzie odrobina szczęścia. – 4 lata temu, jako junior, pojechałem w mistrzostwach Europy w Estonii. Jako kadra przywieźliśmy wtedy złoto Alana Banaszka. Wszyscy wtedy ciężko pracowaliśmy na ten rezultat. Mam nadzieję, że w także i w tym roku przyjdzie nam się cieszyć z dobrego wyniku. Nie ma znaczenia, czy to byłbym ja czy ktokolwiek inny z reprezentacji – ważne by godnie reprezentować koszulkę z orłem na piersi – dodał Aniołek.