Attila Valter drugi w klasyfikacji generalnej Istrian Spring Trophy

Attila Valter zajął 10. miejsce na królewskim etapie Istrian Spring Trophy. Wygrał Felix Gall (Development Team Sunweb) i to on też objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Attila Valter zajmuje w niej drugie miejsce i traci do Austriaka 5 sekund.  

Sobotnia trasa z Vrsar do Oprtalj liczyła 161 km i przez organizatorów opisywana była jako górska. Meta znajdowała się na podjeździe o długości ponad 5 km i nachyleniu oscylującym między 6 – 7%. Etap był bardzo wymagający od samego startu przede wszystkim ze względu na bardzo dużą liczbę ataków. – Wiele ekip systematycznie próbowało oderwać się od peletonu. Mieliśmy lidera, nie chcieliśmy odpuścić żadnego dużego odjazdu, więc siłą rzeczy to my kasowaliśmy wszelkie próby ucieczek. Przez pierwsze 90 km nikomu nie udało się odjechać. Najważniejszy był Ati i jego siły staraliśmy się oszczędzać na samą końcówkę. – opowiadał Michał Paluta. 

W okolicach 120 km, i premii górskiej na Dolenja Vas, zaatakowała ekipa Elkov Author Cycling Team. – Peleton porwał się w ciągu zaledwie kilkuset metrów. Na szczęście Atilla, wraz z częścią ekipy, znalazł się z przodu. Ja zostałem w drugiej grupie. Chłopaki dobrze sobie poradzili, pomogli Atiemu wysoko zacząć podjazd, ale cóż to Felix Gall, okazał się dziś najsilniejszy – relacjonował Paluta, który dodał, że cała ekipa czuje niedosyt związany ze stratą koszulki lidera. – Bardzo mocno pracowaliśmy przez cały wyścig, kasując próby odjazdów. Po drodze była jeszcze kraksa, Atiemu nic się nie stało, ale został z tyłu, więc dociągałem go do peletonu. W tym czasie też były ataki, nikt nie patrzył na to, że lider został – mówił Paluta i zadeklarował, że ekipa jest mocno skoncentrowana przed ostatnim etapem. – Wyścig jeszcze się nie skończył, w niedzielę będzie jeszcze szansa zebrania bonifikat, więc zrobimy wszystko, aby trafiły one do Attili – dodał kolarz CCC Development Team. 

– Jestem pełen podziwu dla pracy, jaką wykonali dziś moi koledzy z ekipy. Dzięki temu, że kontrolowali sytuację i gonili każdą próbę odjazdu mogłem spokojnie jechać w peletonie. Kiedy zaatakowała ekipa Elkov, podkręcili tempo na maksa. Na szczęście, momentalnie zareagował Piotrek Brożyna i z jego dużą pomocą udało mi się zabrać z pierwszą grupą – mówił z kolei Attila Valter, który na sobotnim etapie zajął 10. miejsce, a w generalce plasuje się na drugiej pozycji. Węgier opowiadał, że na podjeździe pod Dolenja Vas czuł się bardzo dobrze. – Dopiero na zjeździe poczułem, że trochę zaczyna brakować mi paliwa. Szybko zareagowałem i trochę zregenerowałem się na tym ostatnim płaskim odcinku – mówił Węgier, który dzięki pracy kolegów wysoko zaczął podjazd. 

– Czułem się bardzo dobrze. Kiedy zaczynaliśmy podjazd, widziałem, że pozostali zawodnicy mocno cierpieli. Przez dłuższy czas jechałem w pierwszej piątce, każdy z nas był z innej ekipy i co chwila inny zawodnik próbował odjeżdżać. Wtedy reszta grupki patrzyła na mnie. Reagowałem i kasowałem te odjazdy, ale kiedy odjechał Felix Goll nikt nie chciał go gonić – opowiadał Attila Valter. I dodał, że ten etap to dla niego bardzo cenna lekcja. – Mam 5 sekund straty do lidera, przed nami jeszcze jeden etap, na którym też dużo może się wydarzyć. Jestem mocno skoncentrowany na niedzieli. A z dziś na pewno wyciągnę odpowiednie wnioski – zadeklarował zawodnik CCC Development Team. Ostatni etap Istrian Spring Trophy liczyć będzie 156 km, przynajmniej na papierze, ma być dedykowany najszybszym kolarzom w peletonie. 

Attila Valter wygrywa pierwszy etap Istrian Spring Trophy

Attila Valter wygrał pierwszy etap chorwackiego Istrian Spring Trophy i założył koszulkę lidera wyścigu. Tym samym Węgier zapewnił ekipie pierwsze zwycięstwo w sezonie. Drugim, najlepszym kolarzem CCC Development Team był Kamil Małecki, który etap zakończył na 4. miejscu. W “generalce” Małecki plasuje się na trzeciej pozycji. 

Pierwszy etap Istrian Spring Trophy prowadził z Porec do Labin. Kolarze mieli do pokonania 161 km po dość pofałdowanym terenie. Do mety prowadził podjazd, którego końcowe 500 metrów stanowił odcinek brukowy. Po rozpoczęciu etapu szybko odjechało 5 śmiałków, którzy w pierwszej godzinie ścigania wypracowali sobie 4:20 przewagi nad peletonem. Kiedy ich przewaga wzrosła do prawie 7 minut, grupa zasadnicza zabrała się do pracy. Ostatniego uciekiniera doścignięto kilkaset metrów przed metą.

“Pomarańczowi” jechali czujnie w peletonie i zgodnie z zapowiedziami, wyczekiwali swoich szans w końcówce wyścigu. – Ponieważ inne ekipy rzuciły się do pracy, postanowiliśmy nie angażować się zbyt mocno w pogoń. Zależało nam na tym, aby jak najwięcej sił zostawić na koniec. I co tu dużo mówić – okazało się, że nasz plan wypalił – mówił z uśmiechem Attila Valter, dla którego wygrana na etapu na Istrian Spring Trophy jest pierwszą w tym sezonie. – Przejechałem cały wyścig bezpiecznie w peletonie, chłopaki z drużyny świetnie się mną zajęli, dostarczając chociażby bidony i jedzenie. Bardzo pomogło mi to, że jechałem Istrian Spring Trophy w ubiegłym roku, wtedy pierwszy etap też kończył się tym podjazdem. Widziałem więc, jak rozegrać końcówkę: kiedy powinienem zacząć przesuwać się na przód peletonu i kiedy przyspieszyć. Wsiadłem na koło Rokowi Korosecowi i czekałem, aż opadnie z sił. Kiedy zauważyłem, że słabnie – zaatakowałem i jako pierwszy wjechałem na metę – opowiadał Attila Valter. 

Warto dodać, że w ubiegłym roku Węgier na pierwszym etapie tego wyścigu zajął 5. miejsce. – Cieszę się, że udało mi się poprawić ten wynik. To także zasługa moich kolegów z drużyny. Mamy naprawdę silny skład, wiem, że chłopaki zrobią wszystko, aby pomóc mi w obronie koszulki lidera. Gratuluję także czwartego miejsca Kamilowi – był dziś bardzo mocny – powiedział Attila Valter, który w “generalce” ma 2 sekundy przewagi na drugim Rokiem Korosecem (Ljubljana Gusto Santic) i 6 sekund nad trzecim Kamilem Małeckim. 

– Czułem się dziś bardzo dobrze i liczyłem na to, że powalczę na zakończenie etapu. Końcówka była bardzo ciężka. Niestety, troszkę za późno zacząłem finisz i skończyło się na 4 miejscu, ale za to Ati idealnie go rozegrał i wygrał w pięknym stylu – mówił Kamil Małecki. – Cała drużyna jechała dziś bardzo dobrze. W „generalce” mamy 4 zawodników w top-25, różnice czasowe są naprawdę niewielkie, także mamy dużo możliwości rozegrania tego wyścigu. Przed nami ciężka sobota, ale myślę, że damy radę kontrolować wyścig i podobnie jak w piątek, pokażemy się z jak najlepszej strony – dodał Małecki. 

Sobotni etap liczyć będzie 161 km. Kolarze pojadą z Vrsar do miejscowości Oprtalj. Ten etap praktycznie rozstrzygnie losy klasyfikacji generalnej. Do mety również będzie prowadził podjazd, ale będzie on cięższy niż ten piątkowy. 

Kamil Małecki 7. na prologu Istrian Spring Trophy

Chorwacki Istrian Spring Trophy otworzył dwukilometrowy prolog. Najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem CCC Development Team był Kamil Małecki. Wygrał Niklas Markl (Development Team Sunweb). 

– Lubię prologi, choć ten nie bardzo mi odpowiadał, bo praktycznie nie było zakrętów, tylko dwie proste. Wolę jak taka czasówka jest bardziej kręta i troszeczkę dłuższa. Na tak krótkich dystansach po prostu trzeba iść wszystko od początku do końca. Biorąc pod uwagę, że na trasie miałem mały problem z rowerem, to wynik uważam za przyzwoity – powiedział Kamil Małecki i dodaje, że jest zadowolony ze swojej dyspozycji w tej części sezonu. – Dobrze przepracowałem początek roku, dlatego z optymizmem patrzę na kolejne etapy – wyjaśnił zawodnik CCC Development Team. 

– Co mogę powiedzieć? Było szybko i krótko! A tak na poważnie – jestem zadowolony ze swojego wyniku, pojechałem najlepiej jak mogłem. Moim celem było to, aby stracić jak najmniej i uważam, że to mi się udało. Przyjechałem jakieś 5 sekund za najlepszymi zawodnikami – opowiadał Attila Valter, lider CCC Development Team na klasyfikację generalną. 

W piątek kolarze pojadą z Porec do Labina. Czeka na nich lekko pofałdowana trasa o długości 161 km, z metą usytuowaną na podjeździe. – Jechałem ten wyścig 3 lata temu i z tego, co pamietam ten ostatni podjazd nie należy do najłatwiejszych. Końcowe 500 metrów to odcinek brukowy, który bliżej mety staje się coraz stromy. Walka rozpocznie się już przed podjazdem, bo każda ekipa będzie chciała ustawić się na dobrych pozycjach – mówi Kamil Małecki i dodaje, że taki plan mają również kolarze CCC Development Team. – To taki etap, który odpowiada w zasadzie każdemu z nas, więc będziemy chcieli się pokazać z jak najlepszej strony – zapowiada Małecki. 

CCC Development Team na Istrian Spring Trophy

Attila Valter, Piotr Brożyna, Kamil Małecki, Michał Paluta, Patryk Stosz i Szymon Tracz rozpoczną w czwartek ściganie w chorwackim Istrian Spring Trophy. Na wyścig składa się prolog i trzy etapy. 

Tradycyjnie, wyścig rozpocznie się prologiem w Umagu. Kolarze pojadą płaską czasówkę o długości 2 km. W piątek, zawodnicy zmierzą się z etapem z Porec do Labina. Czeka na nich lekko pofałdowana trasa o długości 161 km, która od kilku lat regularnie pojawia się na tym wyścigu. W jej pierwszej części znajduje się podjazd o nachyleniu 6,3% i długości 1,5 km. Meta etapu również znajduje się delikatnym podjeździe. Kluczowy dla losów klasyfikacji generalnej będzie etap sobotni – z Vrsar do Oprtalj, długością zbliżony do tego piątkowego. – Końcowy podjazd pod metę ma 5,5 km i prawie 7% nachylenia i to zapewne on rozstrzygnie klasyfikację generalną – uważa Szymon Tracz, który doskonale zna te rejony Chorwacji. – Rok temu spędziłem tu sporo czasu ze swoim poprzednim zespołem, więc można powiedzieć, że zrobiłem dokładny rekonesans trasy wyścigu – dodaje z uśmiechem zawodnik CCC Development Team. Ostatni, niedzielny etap, o długości 156 km dedykowany będzie sprinterom. 

Ubiegłoroczną edycję wyścigu jechał Attila Valter, który w tym roku będzie liderem CCC Development Team na klasyfikację generalną. – Cel na prolog jest jeden: przejechać bez szwanku. Trasa jest krótka, więc nie sądzę, aby pojawiły się tutaj większe różnice w klasyfikacji generalnej – mówi Węgier i zwraca uwagę na pierwszy, pagórkowaty etap wyścigu. – Do mety prowadzi brukowany podjazd. W ubiegłym roku na tym etapie byłem piąty, w tym roku pojedziemy tymi samymi drogami. Chętnie poprawiłbym swój wynik, ale ta trasa pasuje też kilku innym kolarzom z naszej ekipy – Michałowi, Kamilowi czy Patrykowi. Zobaczymy jak ułoży się sytuacja, być może to właśnie któryś z nich będzie tego dnia w lepszej dyspozycji i będziemy pracować na najsilniejszego – wyjaśnia Attila Valter. 

Ekipa CCC Development Team zrobiła też rekonesans sobotniego etapu wyścigu. – Dobrze było sobie przypomnieć ten finałowy podjazd, wspinaczka zajmuje tam około 15 minut. On też świetnie pasuje do charakterystyki pozostałych chłopaków z ekipy, więc jesteśmy pozytywnie nastawieni – podsumował Węgier. – Forma jest dobra, motywacja rośnie z każdym dniem, jesteśmy gotowi do ścigania. Patrząc na trasę, uważam, że mamy optymalny skład, który pozwala nam na walkę zarówno na etapach, jak i w klasyfikacji generalnej – mówi Patryk Stosz i dodaje, że dzięki odwołaniu niedzielnego GP Monsere do ścigania w Chorwacji podejdą na większej świeżości. 

W tym składzie CCC Development Team ścigała się już w Turcji i to z całkiem przyzwoitym efektem – Patryk Stosz stanął na podium w GP Alanya, a Attila Valter był trzeci w “generalce” Tour of Antalya. – W Chorwacji chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Zarówno ja, jak i pozostali damy z siebie wszystko, aby ten cel zrealizować. Moja dyspozycja jest dobra, jestem zadowolony ze swojej formy w tej części sezonu – powiedział z kolei Piotr Brożyna. 

CCC Development Team w Turcji

„Zebraliśmy cenne doświadczenie”

Sobotni Porec Trophy był dynamiczny i nerwowy. O zwycięstwo walczyli kolarze jadący w czteroosobowej ucieczce. Wygrał Fabian Lienhard (IAM Excelsior). Najlepszy z zawodników CCC Development Team był Stanisław Aniołkowski, który zajął 41. miejsce.

Kolarze zmierzyli się z trasą liczącą 156 km, której część prowadziła po rundach. Kluczowe było ostatnie 1500 metrów prowadzące pod górę, gdzie momentami nachylenie wynosiło 6%. – Wyścig był dość nerwowy i dynamiczny, ale mimo to było mniej kraks niż w środę. W pierwszych godzinach ścigania sporo kolarzy próbowało odjeżdżać, lecz peleton nie pozwalał na to, aby ci zawodnicy uzyskali jakieś większe przewagi. Byli szybko kasowani – mówi Karol Wawrzyniak. Dopiero w połowie dystansu skutecznie udało się odjechać czwórce zawodników. – Zrobili przewagę, która dała im możliwość rozegrania między sobą końcówki. Siłą rzeczy peleton walczył o dalsze lokaty – dodał Wawrzyniak.

– Naszą taktyką było pomóc Staśkowi Aniołkowskiemu dojechać w jak najlepszej pozycji do finałowego podjazdu. Na 5 km do mety, ustawiliśmy pociąg, wyszliśmy na czub peletonu i zaczęliśmy nadawać mocne tempo – relacjonował Wawrzyniak. – Chłopaki fajnie mnie wyprowadzili. Karol, Kacper i Damian zrobili świetną robotę. Na 500 m do mety zostałem już sam i przesiadłem się za ekipę Kometa Cycling Team. Gdy wstałem w korby około 400 m przed metą nogi po prostu odmówiły mi posłuszeństwa i nie byłem w stanie już nic zrobić – mówił z kolei Stasiek Aniołkowski. – Odpowiedzialność za wynik biorę na siebie. Nie udało się dziś powalczyć, lecz myślę że zebraliśmy cenne doświadczenie. Na tle tak silnego peletonu potrafiliśmy się zebrać i na ostatnich kilometrach jechać na przedzie. Myślę, że to nas buduje. Zabrakło tylko wykończenia – dodał Aniołkowski.

– Dzisiejszy wynik nie pokazuje w pełni tego, jaką robotę wykonali zawodnicy. Przez cały czas bardzo solidnie pracowali, unikali niebezpiecznych sytuacji, a w ostatnich kilometrach napędzali peleton – mówi Tomasz Brożyna. I dodaje, że sytuacje, takie jak ta z dziś, pokazują, że kolarstwo ma różne oblicza. – Każdy wyścig uczy zawodników czegoś nowego, z każdego trzeba wyciągnąć wnioski i doświadczenie – podkreśla dyrektor sportowy CCC Development Team.

Pracowity weekend kolarzy CCC Development Team

Najbliższe dwa będą bardzo pracowite dla “Pomarańczowych”. W sobotę, pięciu kolarzy pojedzie w chorwackiej jednodniówce Porec Trophy. W niedzielę natomiast sześciu zawodników zmierzy się z trasą belgijskiego Grote prijs Jean-Pierre Monseré.

Stanisław Aniołkowski, Piotrek Pękala, Damian Papierski, Kacper Walkowiak i Karol Wawrzyniak w Choracji zmierzą się z trasą liczącą 156 km. – Ten sobotni klasyk będzie dużo cięższy niż środowy. Ostanie 1 500 m finiszu prowadzi pod górę, jest tam około 6% nachylenia i to miejsce, gdzie może się dużo wydarzyć. Grupa zapewne się rozciągnie, a ci, którzy będą chcieli wygrać – będą atakować. Z kolei wcześniej mamy jeszcze kilka rund, gdzie też peleton może się porwać – analizuje Stasiek Aniołkowski. I dodaje, że wiele będzie zależeć od warunków atmosferycznych, a w szczególności wiatru. – Na trasie są trzy proste, na których mogą być ranty. Tam peleton może się rozerwać na kilka, kilkanaście mniejszych grupek. Równie dobrze, zwycięzca może być wyłoniony z jednej z tych grupek – dodaje kolarz CCC Development Team.

“Pomarańczowi” spodziewają się, że sobotni wyścig będzie równie równie nerwowy, co środowy. – Dlatego będziemy starać się jechać uważnie z przodu, żeby nie zaplątać się gdzieś w niepotrzebną kraksę i nie zaprzepaścić swoich szans. W środę było rzeczywiście bardzo dużo kraks. Wszystko jest spowodowane tym, że są tutaj dobre ekipy, a kolarze nie są słabi technicznie. Każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony, więc każdy chce być z przodu. A wiadomo – z przodu nie ma za dużo miejsca dla wszystkich i kolarze próbują wjechać po prostu tam gdzie się nie da. I tak mogą powstawać niebezpieczne sytuacje – wyjaśnia Aniołkowski.

Z kolei w niedzielę, w Belgii wystartują: Attila Valter, Patryk Stosz, Michał Paluta, Kamil Małecki, Piotr Brożyna i Szymon Tracz. Trasa Grote prijs Jean-Pierre Monseré liczyć będzie ponad 200 km. – Charakterystyka belgijskich klasyków jest nie do porównania z innymi wyścigami. Trasy w Belgii są bardzo specyficzne: dużo zakrętów, wąskie drogi, zmiany nawierzchni, ale – to jest coś co mi odpowiada. Na GP Monsere będziemy mieli krótkie podjazdy, niektóre również brukowane, do tego płaskie odcinki brukowane i końcowe kręte, lokalne rundy – opowiada Michał Paluta. I dodaje, że rywalizację utrudnić może typowa belgijska, marcowa pogoda oraz wiatr. – Nabrałem świeżego oddechu po ostatnich wyścigach i ze spokojem podchodzę do kolejnych wyścigów – dodaje kolarz CCC Development Team.

Ścigania w Belgii nie może się też doczekać Attila Valter, dla którego będzie to debiut na tamtejszych trasach. – Jestem gotowy, aby zebrać nowe doświadczenie. Dzień przed wyścigiem zrobimy rekonesans części trasy, więc będę mógł zapoznać się lepiej z brukami – mówi z uśmiechem Węgier. I dodaje, że dokładnie zapoznał się z mapą wyścigu. – Po cichu liczę na to, że na tych brukowanych podjazdach dojdzie do sporej selekcji, po której zostaniemy z przodu. Zobaczymy jednak, co powie na odprawie dyrektor i jaki będzie jego plan na ten – mówi Valter.

Węgier dodaje, że jest bardzo zmotywowany po ostatnim sukcesie – pod koniec lutego zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Tour of Antalya. – Po ściganiu i obozie w Turcji nie czułem się zmęczony, więc po powrocie na Węgry ciężko trenowałem. Liczę, że w Belgii i później w Chorwacji moja forma będzie jeszcze lepsza. Udało mi się spędzić trochę czasu z rodziną i moją dziewczyną, i to też dało mi dodatkowego kopa – mówi z uśmiechem Valter.

SOBOTA, 09.03

Poreč Trophy, 1.2 UCI

Skład: Stanisław Aniołkowski, Piotrek Pękala, Damian Papierski, Kacper Walkowiak i Karol Wawrzyniak

Dyrektor sportowy: Tomasz Brożyna

NIEDZIELA, 10.03

Grote prijs Jean-Pierre Monseré, 1.1 UCI

Skład: Attila Valter, Patryk Stosz, Michał Paluta, Kamil Małecki, Piotr Brożyna, Szymon Tracz

Dyrektor sportowy: Robert Krajewski

Stanisław Aniołkowski 7. na Umag Trophy

Stanisław Aniołkowski zajął siódme miejsce na chorwackiej jednodniówce Umag Trophy. Wygrał Alois Kankovsky (Elkov-Author Cycling Team)

– Wyścig odpowiadał moim predyspozycjom, więc nasz plan był taki, abym przejechał go spokojnie w peletonie i skoncentrował się na finiszu. Chłopaki mieli ewentualnie próbować zabierać się w odjazdy, ale ponieważ było naprawdę bardzo nerwowo, drużyna skupiła się na tym, aby bez szwanku doprowadzić mnie do mety – relacjonował Stanisław Aniołkowski.

Trasa środowego Umag Trophy liczyła 161 km. Kolarze ścigali się na rundach, do przejechania mieli ich siedem. W początkowej fazie wyścigu było bardzo dynamicznie. – Było sporo akcji zaczepnych oraz kraks – opowiadał Aniołkowski. Po około 45 – 50 minutach ścigania udało się uciec dwóm zawodnikom i sytuacja trochę się uspokoiła. Peleton odpuścił harcowników i pozwolił zbudować dość sporą przewagę, w pewnym momencie wyścigu wynosiła ona nawet 6 minut. Gdy do mety zostało ok. 70 km grupa zasadnicza wzięła się do roboty i przyspieszyła. Peleton złapał uciekinierów po przejechaniu 100 km.

Na przedostatniej, szóstej rundzie, doszło do kraksy, w której leżał Piotr Pękala. – Nie miałem szans zareagować. Zawodnicy, którzy jechali przede mną, zczepili się, tempo było wysokie, nie miałem gdzie odbić i po chwili leżałem na ziemi – opowiadał Pękala. Na szczęście, zawodnikowi udało się wrócić do peletonu i dokończyć wyścig. – No cóż, pierwsze “szlify” w sezonie zaliczone. Czuję się dobrze, jestem tylko lekko poobcierany. Naprawdę było bardzo nerwowo, dobrze, że skończyło się tylko na obtarciach – dodał Pękala.

Wyścig ten był szczególny dla trójki kolarzy – Karol Wawrzyniak, Kacper Walkowiak i Damian Papierski po raz pierwszy wystartowali w elicie. – Karol, Kacper i Damian bardzo dobrze się spisali. Byli tam, gdzie powinni. Na początku próbowali atakować, potem skupili się na bezpiecznym dowiezieniu mnie do mety. Na dwóch ostatnich rundach jechaliśmy z przodu, aby uniknąć kraks. Finisz był bardzo chaotyczny, zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Chłopaki wyprowadzili mnie najlepiej, jak potrafili. Myślę, że to siódme miejsce to przyzwoity wynik – mówił Staszek Aniołkowski. – Świetnie się odnajdywali, jechaliśmy blisko siebie. Od czasu do czasu rzuciliśmy ze Staszkiem jakąś małą radę. Ten wyścig pokazał, że jesteśmy dobrze zgrani – dodał Piotrek Pękala.

Debiutantów chwalił też Tomasz Brożyna. – Jak na swój pierwszy wyścig w elicie, to muszę przyznać, że mieli trudne warunki. Cały wyścig był dość nerwowy i szybki, a oni jechali w pełnym skupieniu. Nie przestraszyli się tego chaosu. Trzymali się blisko się siebie, chronili Staszka, a potem ładnie wyprowadzili go do finiszu – dodał dyrektor sportowy CCC Development Team.

Stanisław Aniołkowski, Damian Papierski, Piotrek Pękala, Karol Wawrzyniak i Kacper Walkowiak wraz z dyrektorem sportowym Tomaszem Brożyną i obsługą zostają w Chorwacji. W najbliższą sobotę 9 marca kolarze pojadą kolejną jednodniówkę – Porec Trophy.

Marcowe debiuty zawodników CCC Development Team

Stanisław Aniołkowski, Piotr Pękala, Damian Papierski, Kacper Walkowiak i Karol Wawrzyniak – tych zawodników wybrał dyrektor sportowy Tomasz Brożyna na dwie chorwackie “jednodniówki”. Pierwsza z nich – Umag Trophy – już 6 marca.

– Dla czterech zawodników będzie to pierwszy start po okresie przygotowawczym. Zobaczymy, jak będzie wyglądać ich forma – mówi Tomasz Brożyna. Kolarzem, który jako jedyny z tej grupy, ma za sobą debiut w pomarańczowych barwach jest Stanisław Aniołkowski. – Na treningach widać, że zawodnicy świetnie się rozumieją i tworzą zgrany team. Przyszedł więc czas, aby sprawdzić, jak ci najmłodsi radzą sobie w warunkach wyścigowych – dodaje Tomasz Brożyna.

Środowy Umag Trophy będzie dla trójki kolarzy szczególny jeszcze pod jednym względem – Damian Papierski, Kacper Walkowiak i Karol Wawrzyniak pojadą swój pierwszy wyścig w elicie. – Staszek Aniołkowski i Piotrek Pękala ścigali się już w tej kategorii, dlatego będą służyć radą i doświadczeniem pozostałym kolegom – wyjaśnia Tomasz Brożyna.

– Po obozach w Hiszpanii i w Turcji jestem pozytywnie nastawiony na debiut w CCC Development Team i w nowej kategorii. W tym momencie uważam, że z formą jestem w odpowiednim miejscu. Przygotowania zostały zrealizowane przeze mnie w stu procentach – mówi Karol Wawrzyniak, który dodaje, że brakowało mu już ścigania. – Bardzo lubię ten stan towarzyszący wyścigom – koncentrację, skupienie i motywujące napięcie – wyjaśnia kolarz CCC Development Team. Motywacji nie brakuje także Piotrowi Pękale. – Solidnie przepracowałem styczeń i luty, więc dobrze będzie sprawdzić, jaka jest moja dyspozycja. Zawsze przed pierwszymi startami czuję lekki stres, ale podobnie jak u Karola – jest to dla mnie czynnik motywujący. Jestem ciekawy jak będzie wyglądało ściganie w nowej ekipie, na nowym sprzęcie, w wyścigach, w których jeszcze nie startowałem – mówi Piotr Pękala.

Dobrej myśli przed pierwszym “przepaleniem nogi” jest również Kacper Walkowiak. – Dwa ciężkie obozy przygotowawcze znacząco podniosły mój poziom sportowy. Bliżej startu będzie odczuwalne bojowe nastawienie. Debiut w nowych barwach zawsze jest czymś wyjątkowym i na pewno sprawi, że motywacja dodatkowo wzrośnie – wyjaśnia Walkowiak i deklaruje, że chorwackie „jednodniówki” będą dla niego cenną lekcją. – Dla takiego młodego zawodnika jak ja, możliwość regularnego ścigania się i zdobywania doświadczenia jest bardzo istotna. Każdy wyścig jest ważny. W końcu to praktyka czyni mistrza – dodaje z uśmiechem kolarz CCC Development Team.

W środę kolarze będą ścigać się na rundach, łącznie trasa chorwackiego Umag Tropy liczyć będzie 161 km. – Z profilu wyścig może nie wygląda na bardzo wymagający, ale rozmawiałem z chłopakami, którzy startowali w nim w tamtym roku i mówili, że dużą rolę może odgrywać wiatr. Myślę, że jak na pierwszy start jest to dobra trasa, aby spokojnie wprowadzić się w tryb wyścigowy – mówi Piotr Pękala. Karol Wawrzyniak dodaje, że trasa może sprzyjać ucieczkom. – Wyścig może być szybki. Jestem też ciekawy tej hopki na trasie, na szczęście zdążymy zrobić rekonesans trasy – dodaje kolarz CCC Development Team. Kolejny wyścig zawodnicy pojadą w sobotę.

Wyścig: Umag Trophy (1.2)

Skład: Stanisław Aniołkowski, Piotr Pękala, Damian Papierski, Kacper Walkowiak, Karol Wawrzyniak

Dyrektor sportowy: Tomasz Brożyna