CCC Development Team kończy ściganie na Coppi e Bartali

Kolarze CCC Development Team zakończyli ściganie na Coppi e Bartali. Praktycznie od początku ekipa jechała osłabiona – na pierwszym pół-etapie Piotr Pękala złamał obojczyk i nie mógł kontynuować wyścigu. Najlepszym wynikiem było 4. miejsce Patryka Stosza na czwartym etapie i 12. Michała Paluty na pierwszym pół-etapie. 

Ostatni etap Coppi e Bartali liczył 153,4 km. Kolarze przez lwią część dystansu ścigali się na rundach. Po przejechaniu 10,5 km, zaczynała się pierwsza runda o długości 26,4 km. Zawodnicy musieli pokonać ją dwa razy. Następnie, peleton kierował się do Sassuolo, gdzie czekała na niego runda, którą trzeba było przejechać cztery razy. Trasa jednego okrążenia miała 22,8 km. 

Od początku sytuacja była bardzo dynamiczna, kolarze próbowali uformować ucieczkę dnia. Udało się to na 20 km. Wtedy, skutecznie odjechało siedmiu zawodników. Byli to James Whelan (EF Education First), Enrico Barbin (Bardiani), Francesco Gavazzi (Androni Giocattoli), Giovanni Visconti (Neri Selle Italia), Oscar Adalberto Quiroz (Coldeportes), Michel Piccot (Biesse Carrera), Alessandro Covi (Colpack). Grupa zasadnicza zdawała się jednak trzymać harcowników na relatywnie krótkiej smyczy. Największa przewaga siedmiu kolarzy oscylowała wokół 3:10 – 3:15. Na 44 km, z peletonu próbowało uciekać kolejnych 5 zawodników: Pedrero (Movistar), Andemeskel, Hermans (Israel Cycling Academy), Rosa (Team Sky) i Canaveral (Coldeportes). Grupa zasadnicza szybko jednak pozbawiła ich złudzeń i skasowała ten odjazd. 

Na 12 km przed metą podzielony peleton doścignął ucieczkę, w której zostało tylko trzech zawodników – Enrico Barbin, Giovanni Visconti i Oscar Adalberto Quiroz. Pierwsza grupa zmierzająca do mety liczyła ponad 30 kolarzy. Na 3 km do końca zaatakował Mauro Finetto (Italia). Włoch miał dosłownie sekundy przewagi nad peletonem (na ostatnim kilometrze było to 6 sekund). Mimo to, udało mu się wygrać. W klasyfikacji generalnej tryumfował Lucas Hamilton (Mitchelton Scott). Najwyżej z “Pomarańczowych” etap ukończył Attila Valter (39. miejsce). Węgier, który był liderem CCC Development Team na ten wyścig, zajął 38. miejsce w klasyfikacji generalnej.

– Wiedziałem, że ten wyścig będzie się różnił od tych, które miałem okazję do tej pory jeździć. Jednak nie spodziewałem się, że aż tak bardzo. Olbrzymią moc pokazały oczywiście ekipy world tourowe i ich zawodnicy, tacy jak na przykład Mikael Landa. Ale poza nimi było jeszcze z 50 kolarzy w rewelacyjnej formie, którzy mieli sporą chęć na wygraną – relacjonował Attila Valter. Węgier dodał, że na jego występ podczas Coppi e Bartali wpłynęły kwestie zdrowotne. – Od ścigania w Chorwacji miałem problem z kolanem. Nie mogłem przepracować przerwy między wyścigami tak, jak bym chciał. Dlatego podczas pierwszych etapów we Włoszech cierpiałem. Poprawę, jeśli chodzi o moją dyspozycję zacząłem zauważać od piątku. A dziś, podczas ostatniego etapu, czułem się najlepiej – dodał z rozczarowaniem w głosie Valter. Węgier przez ostatnie dni był poddawany terapii opartej m.in. pinopresurze, suchym igłowaniu i tapingu.

– Oczywiście wynikowo nie możemy zaliczyć Coppi e Bartali do udanych, każdy z nas odczuwa bardzo duży niedosyt. Musimy też pamiętać, że praktycznie cały wyścig jechaliśmy osłabieni, ponieważ na pierwszym pół-etapie obojczyk złamał Piotrek Pękala – mówił Węgier i dodał, że sporo nauczył się podczas ostatnich pięciu dni. – To była cenna lekcja kolarstwa. Wyniosłem z niej wiele istotnych wniosków, dotyczących chociażby utrzymania odpowiedniej pozycji w peletonie. Chciałbym bardzo podziękować chłopakom za to, że każdego dnia bardzo mocno mnie wspierali. Dziękuję również obsłudze – naszym fizjoterapeutom i mechanikom, którzy zajmowali się nami na najwyższym poziomie – powiedział Attila Valter. 

Patryk Stosz 4. na sobotnim etapie Coppi e Bartali

Patryk Stosz zajął 4. miejsce na IV etapie Coppi e Bartali. Zawodnik CCC Development Team cały dzień spędził w ucieczce. – Jechałem z myślą o zwycięstwie. Chciałem wygrać ten etap dla mojego synka i chłopaków z ekipy – mówił Patryk Stosz. 

Na sobotę organizatorzy Coppi e Bartali przygotowali płaski etap, który (przynajmniej w teorii) miał być dedykowany sprinterom. Trasa liczyła 171,4 km. Najpierw, zawodnicy mieli do przejechania odcinek o długości 41,4 km. Następnie, wjeżdżali na rundę, którą pokonywali dziesięciokrotnie. Każde z okrążeń liczyło 13 km. 

Na początku etapu bardzo aktywni byli kolarze CCC Development Team. Ucieczka dnia uformowała się relatywnie szybko. W okolicach 30 km harcownicy mieli 3:30 przewagi nad peletonem. W odjeździe, poza Patrykiem Stoszem, znaleźli się: Jacopo Mosca (Italia), Lachlan Morton (EF Education First), Ludovic Robeet (Wallonie-Bruxelles), Thibault Guernalec (Arkéa-Samsic), Mikkel Bjerg (Hagens Berman Axeon), Antonio Di Sante (Sangemini-Trevigiani MG.Kvis) i Simone Sterbini (Giotti Victoria-Palomar). Największą przewagę – ponad 8 minut – ucieczka zanotowała na 33 km. Od tego momentu ich przewaga sukcesywnie i powoli malała. Wydawało się więc, że etap zakończy się sprintem z peletonu. 

Na 13 km przed metą, z ucieczki oderwało się trzech zawodników: Robeet, Mosca i Bjerg. Za nimi podążała reszta odjazdu z Patrykiem Stoszem. Końcówka była bardzo emocjonująca, ponieważ różnice pomiędzy trzema kolarzami, resztą ucieczki a peletonem oscylowały wokół 30 – 40 sekund. Peleton jednak nie zdołał dogonić harcowników, co rzadko zdarza się na płaskich etapach. Miejsca na podium podzielili między sobą Robeet, Mosca i Bjerg (wygrał Ludovic Robeet z Wallonie-Bruxelles). Patryk Stosz po całym dniu spędzonym w ucieczce zajął 4 miejsce. 

– Dziś naszym planem było to, aby zabrać się w odjazd. Praktycznie od samego początku było wiele prób ataków. Bardzo zależało mi na tym, żeby znaleźć się w ucieczce, wiedziałem, że nie mogę odpuścić – relacjonował Patryk Stosz. Po dość intensywnych, pierwszych kilkunastu kilometrach udało się odjechać ośmiu zawodnikom. – Na początku nasza współpraca bardzo dobrze się układała. Każdy sumiennie pracował, a wystarczającym dowodem jest to, że szybko uzyskaliśmy ponad 8-minut przewagi nad peletonem – mówił zawodnik CCC Development Team.

Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać na rundach. – Nasza przewaga zaczęła systematycznie maleć. Gdy zostały nam trzy rundy do końca współpraca w ucieczce zaczęła się psuć. Było sporo momentów, gdzie nawet 4 zawodników nie chciało pracować i dawać zmian. To było bardzo irytujące, ponieważ uważałem, że przy solidnej współpracy uda nam się dojechać do mety – opowiadał Patryk Stosz, który na ostatniej rundzie próbował odskoczyć z Robeetem, Moscą i Bjergem. – Gdy zostało 5 km do mety cały czas starałem się motywować moją grupę, żebyśmy dojechali przed peletonem. Dawałem najmocniejsze zmiany, a na ostatnim kilometrze po prostu wyszedłem i pociągnąłem, ile mogłem. Nie myślałem o bólu, chciałem dojechać na metę przed peletonem – mówił Stosz, który finalnie zajął czwarte miejsce. – Oczywiście, z jednej strony jestem zadowolony, ponieważ na takich etapach ucieczki bardzo rzadko dojeżdżają do mety. A z drugiej, czuję pewne rozczarowanie, bo naprawdę byłem blisko podium. Czułem się dziś mocny, jechałem z myślą o zwycięstwie. Chciałem wygrać ten etap dla mojego synka i chłopaków z ekipy – dodał Stosz. 

Jutro ostatni, piąty etap Coppi e Bartali. Kolarze pojadą z Fiorano Modenese do Sassuolo. Organizatorzy zaplanowali pagórkowatą trasę o długości niewiele ponad 153 km.

CCC Development Team po III etapie Coppi e Bartali

Trzeci etap Coppi e Bartali liczył 166,2 km. Wydawałoby się, że trasa może sprzyjać uciekinierom. Peleton jednak nie odpuścił i skasował ucieczkę dnia w okolicach 147 km. Etap zakończył się sprintem z peletonu. Wygrał go Simone Velasco (Neri Sottoli – Selle Italia – KTM). Najwyżej z “Pomarańczowych” zmagania ukończył Kamil Małecki. 

Start i meta etapu znajdowała się w mieście Forlì. Po opuszczeniu miasta i przejechaniu niespełna 5 km, kolarze wjechali na rundę. Liczyła ona 22 km i należało ją pokonać 7 razy. Trasa była pofałdowana, znajdował się na niej także podjazd na Rocca delle Caminate (3,5km, 6-7% nachylenia). Odcinek prowadzący na wzniesienie był dość kręty. Organizatorzy naliczyli, że w drodze na szczyt znajduje się 17 zakrętów. Premia górska na Rocca delle Caminate była usytuowana na 3., 5. i 7. okrążeniu. Po przejechaniu rund, do mety kolarzy poprowadził płaski odcinek o długości 7,5 km. 

Tego dnia, ucieczka zaczęła się formować między 15 a 20 km. Finalnie odjechało 7 zawodników: Kenny Elissonde (Team Sky), Lucas Eriksson (Riwal Readynez), Joan Bou, Alejandro Osorio (obaj Nippo Vini Fantini), Pierpaolo Ficara (Amore & Vita-Prodir), Enrico Barbin (Bardiani-CSF) e Jalel Duranti (Team Colpack). Grupa największą przewagę (3:40) miała w okolicach 60 km. Od 75 km peleton systematycznie przyspieszał. Uciekinierzy zdążyli podzielić między sobą zwycięstwa na górskich premiach, które znajdowały się na 3. i 5 okrążeniu. 

Gdy kolarze przejechali ponad 140, z peletonu odjechało dwóch kolarzy: Patryk Stosz i Jonny Brown (Hagens Berman Axeon). Peleton jednak nie dał im zbyt dużych szans i na 147 km wszyscy harcownicy (łącznie z tymi, którzy brali udział w ucieczce dnia) zostali złapani. Peleton zaczął się rozciągać podczas ostatniego podjazdu pod Rocca delle Caminate. Jako pierwszy na szczycie zameldował się Jonathan Canaveral (Coldeportes). Peleton podzielił się, na przedzie była grupa licząca ok. 45 zawodników. Na 2 km przed metą próbował atakować Shalunov (Gazprom), ale został on jednak szybko złapany. Sprint z peletonu wygrał Simone Velasco (Neri Sottoli – Selle Italia – KTM). Z zawodników CCC Development Team najwyżej finiszował Kamil Małecki, który zajął 46. miejsce. Attila Valter zajmuje 43. miejsce w klasyfikacji generalnej. Jego strata do lidera wynosi 4:04.

– Nasz plan był bardzo prosty: mieliśmy szukać swoich szans w odjazdach, ponieważ dziś była szansa, że ucieczka dojedzie do mety. Na początku wielu kolarzy atakowało, był bardzo duży chaos. Ucieczka dnia uformowała się na podjeździe – mówił Kamil Małecki. – Kiedy na ostatnim okrążeniu peleton zaczął się dzielić robiliśmy wszystko, żeby być w pierwszej grupie. Piotrowi i Attili prawie się udało. Ja również walczyłem z całych sił. Finalnie, znaleźliśmy się w drugiej grupie, która dojechała do mety z niecałą minuta straty – opowiadał Małecki. 

W sobotę organizatorzy zaplanowali płaski etap (Crevalcore-Crevalcore, 171 km). Ewentualnym utrudnieniem dla zawodników może być wiatr. 

Wymagający czwartek na Coppi e Bartali

Drugi etap Coppi e Bartali okazał się wymagający dla kolarzy CCC Development Team. Ekipa na starcie stanęła osłabiona brakiem Piotra Pękali, który w środę złamał obojczyk. Czwartkowe zmagania najwyżej ukończył Attila Valter – Węgier zajął 42. miejsce. 

Trasa z Riccione do Sogliano al Rubicone liczyła 140 km. W pierwszej części zawodnicy mieli do pokonania dwa podjazdy – San Marino Porta del Loco i Torrianę. Następnie, wjeżdżali na rundy, gdzie usytuowany był podjazd pod Ville di Monte Tiffi (4,5 km, 7,5% nachylenia). Zawodnicy musieli na niego wjechać trzy razy.

Po przejechaniu 11 km, od peletonu odjechało 6 zawodników. Byli to Alexander Evtushenko (Gazprom Rusvelo), Jacopo Mosca (Naz Italia), Kenny Molly (Wallonie Bruxelles), Clément Russo (Team Arkea Samsic), Giovanni Visconti (Neri Selle Italia), Victor Ocampo (Coldeportes). Kilkanaście kilometrów później próbowało oderwać się 4 Kolumbijczyków z ekipy Coldeportes. Ten ruch się powiódł, jednak zawodnicy szybko zostali skasowani przez grupę zasadniczą , którą napędzała ekipa Mitchelton-Scott. 

W okolicach 80 km na samotny atak zdecydował się Visconti. Za nim ruszyła reszta ucieczki, która była już lekko porwana. Pojawiły się także ataki z peletonu. Na 105 km grupa zasadnicza, w której jechało 70 – 80 zawodników, złapała wszystkich uciekinierów. Kilkanaście kilometrów później na atak zdecydował się Nicola Bagioli (Nippo Vini Fantini), zanim pojechał Simone Velasco (Neri Selle Italia). Tych dwóch kolarzy zostało dościgniętych 15 km przed metą, a chwilę później odjechał Mikael Landa (Movistar) oraz Lucas Hamilton (Mitchelton-Scott). Był to dobry ruch, ponieważ udało im się dojechać do mety. Etap wygrał Landa, a Hamilton został nowym liderem klasyfikacji generalnej. 

– Ten etap na papierze wyglądał na wymagający, a w rzeczywistości jeszcze mocniej dał nam w kość. W środę po kraksie wycofał się Piotrek Pękala, który bardzo by nam się przydał w tym terenie. To też sprawiło, że musieliśmy trochę inaczej podejść do tego etapu. Głównym celem na dziś było więc to, aby bez większych strat zameldować się na mecie – mówił Attila Valter, który w czwartek był najlepszym “Pomarańczowym”. Węgier zakończył rywalizację na 43. miejscu. W klasyfikacji generalnej jest 42. i do lidera, Lucasa Hamiltona, traci 3:05. 

– Przez cała trasę mieliśmy dobre i bezpieczne pozycje w peletonie. Staraliśmy się być jak najbardziej z przodu. Czułem się dobrze – relacjonował Węgier. Sytuacja zmieniła się jednak na ostatniej rundzie. – Wiadomo, że musi boleć, gdy się ma w nogach ponad 2500 metrów przewyższenia. Dziś jednak we znaki dało mi się również kolano. Dodatkowo, podczas drugiej wspinaczki na Ville di Monte Tiffi tempo było naprawdę bardzo wysokie – mówił Attila Valter. Zawodnik CCC Development Team ostatni, trzeci podjazd, pokonał własnym tempem. – Oczywiście nie jestem usatysfakcjonowany dzisiejszym wynikiem, liczyłem na lepsze miejsce. Jednak, kiedy poczułem ból w kolanie, musiałem zrobić w głowie szybką kalkulację – zdecydowałem, że dziś pojadę swoim tempem. Przed nami jeszcze trzy etapy, na których chcemy powalczyć – dodał Węgier. 

Piątkowy etap Forli – Forli liczy 166,2 km. Zawodnicy aż 7 razy będą podjeżdżać pod Rocca delle Caminate (3,4 km, 6,5% nachylenia), następnie płaskim odcinkiem pojadą na metę w Forli.

CCC Development Team po pierwszym dniu ścigania na Coppi e Bartali

CCC Development Team ma za sobą pierwszy dzień ścigania na Coppi e Bartali. Michał Paluta był najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem na pierwszym pół-etapie. Ekipa zajęła też 14. miejsce w jeździe drużynowej na czas. Niestety, w wyniku obrażeń odniesionych w kraksie, z wyścigu musiał wycofać się Piotr Pękala. 

Pierwszy dzień ścigania na 34. Settimana Internazionale Coppi e Bartali podzielony był na dwie części. Rano kolarze pojechali trasę liczącą 97,8 km. Po południu zmierzyli się z jazdą drużynową na czas (13,3 km).

Podczas pierwszej części dzisiejszych zmagań szybko od peletonu odłączył się Daniel Crista. Zawodnik Giotti Victoria zdecydowaną większość trasy pokonał samotnie. Przy okazji dwa razy jako pierwszy zameldował się na Longiano (10,1% nachylenia). Podczas całej trasy kolarze pokonywali ten podjazd trzykrotnie. Crista został złapany na 19 km przed metą i doszło do finiszu z peletonu. Wygrał Emils Liepins (Wallonie – Bruxelles), a najlepszym z “Pomarańczowych” był Michał Paluta, który zajął 12. miejsce. 

– Przede wszystkim, zależało nam na tym, aby przejechać w peletonie bez strat. Istotne było też to, aby mieć w miarę świeże nogi przed czasówką. Na odprawie zadeklarowałem, że chciałbym spróbować zafiniszować i dostałem od naszego dyrektora zielone światło – opowiadał Patryk Stosz. – Końcówka była bardzo chaotyczna, dodatkowo meta znajdowała się na niezbyt szerokiej drodze. Wcześniej rozmawiałem z Michałem Palutą, aby on próbował swoich sił, w razie gdybym nie miał zbyt dobrej pozycji. Ponieważ był wyżej ode mnie – to właśnie on finiszował – dodał Stosz, który linię mety przekroczył na 22. miejscu.

W okolicach 20 km do mety miała miejsce kraksa, w której leżał Piotrek Pękala. Niestety, okazało się, że zawodnik CCC Development Team złamał prawy obojczyk. Pękala nie przystąpił do dalszej części rywalizacji. 

O 15:30 rozpoczęła się jazda drużynowa na czas. CCC Development Team przystąpiła do niej już bez Piotra Pękali. Trasa była krótka i szybka. Kolarze rozpoczynali ściganie w mieście i to ta część była bardziej techniczna. – Ten początek rzeczywiście był dość kręty. Na 3 km, na rondzie, upadek zaliczył Szymon Tracz i to zabrało nam kilka sekund – relacjonował Stosz. – To była nasza pierwsza jazda drużynowa na czas w takim składzie. Na wynik składa się cała masa detali. Niezbędne jest też doświadczenie, a je niektórzy zawodnicy dopiero zaczynają zdobywać – dodał Patryk Stosz. 

Jazdę drużynową na czas wygrała ekipa WT Mitchelton- Scott (14:17), liderem został zawodnik tej ekipy Robert Stannard. Kolarze CCC Development Team z czasem 15:06 zajęli 14. miejsce.  Jutro kolarze pojadą z Riccione do Sogliano al Rubicone. Trasa liczyć będzie 140 km, a w jej drugiej części czeka Ville di Monte Tiffi (4,5 km, 7,5% nachylenia). Zawodnicy będą go pokonywać trzy razy. 

CCC Development Team na Settimana Internazionale Coppi e Bartali

– To będzie najważniejszy sprawdzian dla zawodników w tej części sezonu – mówi Tomasz Brożyna, dyrektor sportowy CCC Development. We Włoszech ścigać się będą: Attila Valter, Piotr Brożyna, Kamil Małecki, Patryk Stosz, Szymon Tracz, Michał Paluta i Piotr Pękala. 

– Coppi e Bartali jest naprawdę bardzo dobrze obsadzony. To świetne warunki do tego, aby nasi zawodnicy podnieśli swój poziom. Ściganie wśród bardziej doświadczonych zawodników to zawsze cenna lekcja – mówi Tomasz Brożyna. Na starcie, rozgrywanego od 1984 roku, wyścigu stanie 25 ekip, wśród których będą 4 drużyny reprezentujące World Tour – Team Sky, Movistar, EF Education First i Mitchelton-Scott. 

– Jestem bardzo zadowolony, że mogę pojechać wyścig z takimi zespołami na liście startowej. Do tej pory, wielu z tych zawodników mogłem oglądać tylko w relacjach w telewizji. Teraz będę mógł sprawdzić się z nimi na trasie – mówi Piotr Pękala. Zawodnik CCC Development Team dodaje, że nie odczuwa z tego powodu tremy ani presji. – Skupiam się na tym, aby jak najlepiej zadania, które zostaną mi przydzielone. Jestem przekonany, że przez te pięć dni wiele się nauczę. Poza tym, chłopaki, którzy jechali wyścig w ubiegłym roku “sprzedali” mi trochę wskazówek, więc jestem dobrej myśli – zapewnia Piotrek Pękala.

Liderem CCC Development Team na ten wyścig będzie Attila Valter. – Liczymy na dobre miejsce Atiego w generalce, trasa sprzyja jego predyspozycjom – mówi Tomasz Brożyna. Valter ma na swoim koncie III miejsce w generalce Tour of Antalya oraz wygrany etap i II miejsce w GC Istrian Spring Trophy. – Po wyścigach, które jechałem w Chorwacji, mam za sobą kilka dni lżejszych treningów. Zdążyłem naładować baterie i czuję się gotowy na najważniejszy wyścig w tej części sezonu – deklaruje Węgier, który miał już okazję stanąć w szranki z najlepszymi kolarzami peletonu. We wrześniu ubiegłego roku na trzecim etapie wyścigu Dookola Slovenska wyprzedzili go tylko Ben Hermans i Julien Alaphilippe. – Tu, we Włoszech zapowiada się ciekawy i wymagający wyścig. Jeszcze nigdy nie jechałem czasówki drużynowej, wierzę w swoje szczęście debiutanta oraz siłę naszej drużyny. Ten skład już niejednokrotnie w tym sezonie pokazał, że potrafi walczyć – dodaje Attila Valter.

– W jeździe drużynowej na czas osiągaliśmy w tym wyścigu dobre wyniki. W 2018 roku naszą ówczesną ekipę pokonał tylko Team Sky, a w 2015 i 2017 cieszyliśmy się z najwyższego miejsca na podium. Liczę na dobry wynik zawodników również w tym roku – mówi dyrektor Brożyna. Trasa czasówki będzie taka sama jak w ubiegłym roku. Kolarze przejadą 13,3 km. – Zaczynamy się ścigać w mieście, początek jest bardziej techniczny. Druga część to praktycznie długie proste, ale nie można dać się zwieść. To trasa krótka, szybka. Na takim dystansie każdy zakręt decyduje o czasie uzyskanym na mecie i pozycji, jaką ekipa zajmie finalnie. Sekunda lub dwie mogą decydować o miejscu na podium – opowiada Michał Paluta, który Coppi e Bartali jechał w ubiegłym roku. 

– Na tej czasówce zacznie się też walka o dobre miejsce w generalce, dlatego cała ekipa od startu do mety musi dać z siebie 100 procent. W tym składzie po raz pierwszy pojedziemy jazdę drużynową na czas i będziemy chcieli się pokazać z jak najlepszej strony – deklaruje Paluta. Zanim jednak kolarze zmierzą się z czasem, w środowy poranek pojadą trasę o długości prawie 98 km i tradycyjnie, trzy razy będą wjeżdżać na Longiano. – To nie jest podjazd, na którym mogłoby się wydarzyć coś poważnego. Jest on za krótki na to, aby skutecznie porwać peleton. W ubiegłym roku, doszło tam do niewielkich przetasowań, ale na płaskim grupy się zeszły i o wygranej decydował sprint z peletonu – wspomina Michał Paluta. 

Wymagający będzie, liczący 140 km, etap numer dwa z Riccione do Sogliano al Rubicone.  Na “rozgrzewkę” kolarze dostaną podjazd San Marino Porta del Loco, usytuowany na 42 km. Następnie, podjadą pod Torrianę, gdzie średnie nachylenie wynosi ponad 10%. Dla tych, którzy poważnie myślą o wysokich miejscach w generalce, kluczowa będzie druga część dystansu, gdzie usytuowany jest podjazd na Ville di Monte Tiffi (4,5 km, 7,5% nachylenia). Kolarze będą go musieli pokonać trzy razy. Rundy pojawią się także na etapie numer trzy (Forli – Forli, 166,2 km). Zawodnicy aż 7 razy będą podjeżdżać pod Rocca delle Caminate (3,4 km, 6,5% nachylenia), następnie płaskim odcinkiem pojadą na metę w Forli. 

W sobotę organizatorzy zaplanowali płaski etap (Crevalcore-Crevalcore, 171 km), który również zostanie rozegrany na rundach. – W ubiegłym roku wiało, musieliśmy jechać na rantach. Wielu zawodników straciło dobre miejsca w GC właśnie na tym etapie. Trzeba tu zachować czujność i koncentrację – mówi Michał Paluta. Do przetasowań w generalce może dojść także na ostatnim, niedzielnym etapie Fiorano Modenese-Sassuolo (153 km). Zawodnicy dwukrotnie zmierzą się z podjazdem na Monibabbio (3 km, 7,7% nachylenia) i czterokrotnie z Valico di Fazzano (1,9 km, 9,5% nachylenia). – Coppi e Bartali to taki wyścig, na którym nie można sobie pozwolić na chwilę nieuwagi. Z perspektywy widza na pewno będzie on ciekawy. Cieszę się, że mogę się tu ponownie ścigać. Mam nadzieję, że podobnie jak w ubiegłym roku, przywiozę trochę fajnych wspomnień – dodaje Michał Paluta. 

Wyścig: Settimana Internazionale Coppi e Bartali (2.1)

Dyrektorzy sportowi: Tomasz Brożyna, Sławomir Błaszczyk 

Skład: Attila Valter, Piotr Brożyna, Kamil Małecki, Patryk Stosz, Szymon Tracz, Michał Paluta, Piotr Pękala

Wymagający Youngster Coast Challenge

Youngster Coast Challenge okazał się być wymagającą przeprawą dla młodych kolarzy. Ataki, podjazdy, które podzieliły peleton oraz nerwowa końcówka sprawiły, że wyścig zdecydowanie zasłużył na swoją nazwę. Jego tegoroczna edycja zakończyła się sprintem z peletonu, który wygrał Niklas Markl (Development Team Sunweb). Najlepsi z “Pomarańczowych” – Stanisław Aniołkowski i Szymon Tracz zajęli odpowiednio 37. i 38. miejsce.

Kolarze wyruszyli na trasę Youngster Coast Challenge o 11:15. Peleton jechał razem ponad 30 km. Wtedy skutecznie odjechało sześciu zawodników. Był wśród nich Karol Wawrzyniak. Ich przewaga oscylowała wokół 50’ – 1’10”. Na 44 km uciekinierzy zostali doścignięci. Szybko jednak zawiązał się kolejny odjazd, liczący tym razem 4 kolarzy, którzy zostali złapani przed 66 km, gdzie znajdował się pierwszy, i najłagodniejszy z trzech dzisiejszych podjazdów – Goeberg. Za nim znajdował się Kemmelberg, gdzie nachylenie miejscami sięgało 13%, i to właśnie tutaj peleton podzielił się na kilka grup. Część zawodników zaczęła odpadać.

– To był najcięższy podjazd na trasie. Kacper z Karolem pracowali, żebyśmy jako ekipa wjechali z przodu. To się udało. Po podjeździe peleton się podzielił i w pierwszej grupie, która liczyła 50 zawodników, znalazłem się ja, Damian i Szymon. Po kilku kilometrach dojechali do nas kolejni kolarze – relacjonował Stanisław Aniołkowski, który tego dnia był najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem CCC Development Team (zajął 37. miejsce)

– Cały czas szły ataki, w pewnym momencie z przodu utworzyła się grupka kilkunastu kolarzy, ale nie zbudowali oni dużej przewagi. Byli w stanie odjechać jedynie na 20 sekund. Peleton miał wszystko pod kontrolą. Świetną pracę wykonali Szymon, Piotrek i Damian. Na rundy wjechała duża grupa. Peleton się naciągnął, starałem się jechać jak najbardziej z przodu. Oscylowałem w okolicach 20 pozycji i przesuwałem się wyżej – opowiadał Stasiek Aniołkowski. Końcówka wyścigu była dość nerwowa, a dodatkowym utrudnieniem była zwężona droga na ostatnich dwóch kilometrach. – Właśnie tam kolarz z reprezentacji Japonii wjechał kołem w mojego buta, uszkadzając mi przy tym zapięcia. To praktycznie uniemożliwiło mi finisz- miałem luźną nogę i nie mogłem wstać w korby – dodał Aniołkowski.

– Od startu za zabieranie się w odjazdy odpowiedzialni byli: Karol, Kacper i Damian. Chłopaki uczestniczyli we wszystkich groźnych akcjach, także wyścig był pod kontrolą.Żadna ucieczka nie zdołała dojechać przed peletonem do kluczowych podjazdów – opowiadał Piotrek Pękala. Kiedy peleton się podzielił, w pierwszej grupie znalazło się 4 zawodników CCC Development Team: Stanisław Aniołkowski, Szymon Tracz, Damian Papierski i Piotrek Pękala.

– Gdy wjechaliśmy na otwarty teren, grupa zaczęła się naciągać. Z przodu utworzyła się grupka składająca się z kilkunastu kolarzy. Starałem się w cięższych momentach pomagać chłopakom i przeciągać ich do przodu. Mocno pracowali też Szymon i Piotrek. Przeczuwaliśmy, że dojdzie do finiszu z peletonu, więc chcieliśmy, żeby Stasiek Aniołkowski był jak najwyżej – opowiadał Damian Papierski. – Na rundach przygotowywaliśmy Staśka do sprintu. Stasiek z pewnością zafiniszowałby dużo wyżej, gdyby nie ta sytuacja z kolarzem, który w niego wjechał i zniszczył mu buta – ocenia Piotrek Pękala.

CCC Development Team pojedzie Youngster Coast Challenge

Z trasą Youngster Coast Challenge zmierzy się w piątek sześcioosobowy skład CCC Development Team.

Trasa belgijskiego klasyku liczy 162 kilometry i zawiera sporo elementów charakterystycznych dla wyścigów rozgrywanych w tym kraju. Zawodnicy będą więc musieli stawić czoła rondom, zwężonym drogom i oczywiście brukom. Dodatkowym utrudnieniem mogą być przejazdy kolejowe. Trasa jest w dużej mierze płaska. Trzy podjazdy: Goeberg, Kemmelberg i Rodeberg usytuowane są tuż po sobie. Pierwszy z nich zaczyna się na 66 km. Po ich przejechaniu, peleton pojedzie relatywnie płaskim odcinkiem do mety. Zanim jednak kolarze ją przekroczą, czekają ich jeszcze trzy rundy po mieście Koksijde.

– Na wyścig jedziemy w bardzo silnym składzie, w zasadzie każdy z nas będzie mógł powalczyć na tej trasie – mówi Stanisław Aniołkowski. Oprócz niego w Belgii walczyć będą: Kacper Walkowiak, Karol Wawrzyniak, Piotrek Pękala, Damian Papierski i Szymon Tracz. – Trzy podjazdy z kostki będą wymagające i peleton może się tam porwać, ale stamtąd jest jeszcze sporo kilometrów do mety, więc dałoby się złapać ewentualną ucieczkę – analizuje zawodnik CCC Development Team. – Taktykę poznamy na odprawie. To, co ustali dyrektor, my będziemy się starali zrealizować najlepiej jak potrafimy. Czego się spodziewam? Wyścig jest organizowany po raz pierwszy, poza tym wciąż jesteśmy na początku sezonu. Każdy będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony, stawiam więc, że będzie sporo ataków – analizuje Stasiek Aniołkowski.

– Klasyki w Belgii charakteryzują się dużą dynamiką, zwykle są to cięższe wyścigi. Wiele zależeć będzie od pogody. Deszcz i wiatr mogą znacząco wpłynąć na przebieg rywalizacji. Na razie zapowiada się, że będzie ładnie, ale… to Belgia! Zobaczymy w jakiej aurze obudzimy się w piątek – dodaje z uśmiechem kolarz CCC Development Team. Stasiek Aniołkowski dodaje, że liczy na wsparcie tamtejszych kibiców. – Belgowie kochają kolarstwo, zawsze mocno wspierają zawodników, na pewno stworzą w piątek świetną atmosferę – mówi.

Przed Youngster Coast Challenge motywacji nie brakuje także Kacprowi Walkowiakowi, który niejednokrotnie brał udział w wyścigach w Belgii. – Na dwóch oznaczonych podjazdach w środkowej części wyścigu miałem już okazję się ścigać. Kluczem jest, aby być wtedy z przodu grupy, bo przy mocnym tempie może dojść do sporej selekcji. Na pozostałej części trasy również może być ciekawie chociażby podczas mocnego bocznego wiatru – opowiada Walkowiak i dodaje, że największym wyzwaniem jest trzymanie się z przodu peletonu. – W kluczowych momentach wyścigu każdy chce być z przodu. Należy więc cały czas pilnować swojej pozycji, bo nawet jadąc z przodu, można momentalnie spłynąć do tyłu. Wyścigi w Belgii cechują się też tym, że rzadko wygrywają je przypadkowi kolarze. Trzeba być naprawdę mocnym, aby na mecie podnieść ręce w geście triumfu – mówi Walkowiak.

Wyścig: Youngster Coast Challenge (1.2U)

Skład: Stanisław Aniołkowski, Damian Papierski, Piotr Pękala, Szymon Tracz, Kacper Walkowiak, Karol Wawrzyniak

Fotopodsumowanie Istrian Spring Trophy

Attila Valter kończy Istrian Spring Trophy na II miejscu w klasyfikacji generalnej

Węgier Attila Valter zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej chorwackiego Istrian Spring Trophy.  CCC Development Team wygrywa klasyfikację drużynową. 

 – Na początek chciałbym bardzo podziękować kolegom z ekipy i całej obsłudze za to, jak się mną zajmowali w ostatnich dniach. Czułem olbrzymie wsparcie nie tylko na trasie, ale również poza nią. Z ich pomocą udało mi się utrzymać II miejsce w klasyfikacji generalnej tego wyścigu – mówił Attila Valter, dla którego jest to trzecie podium w tym sezonie (Węgier był trzeci w klasyfikacji generalnej Tour of Antalya, wygrał też pierwszy etap Istrian Spring Trophy).

Węgier dodał, że udział w Istrian Spring Trophy to dla niego również bardzo cenna lekcja. – Wcześniej zdarzało mi się stawać na startach w koszulkach różnych klasyfikacji, ale nigdy nie była to klasyfikacja generalna. I też miało to miejsce na wyścigach trochę innej rangi. W Chorwacji  poczułem inny smak ścigania. Wiem już, jak sam reaguję na to, kiedy mam na plecach koszulkę lidera. Udało mi się ją wywalczyć również dzięki świetnej formie i postawie moich kolegów z ekipy. Ich pomoc była nieoceniona także w niedzielę. Płaskie etapy nigdy nie są dla mnie “łaskawe”, poza tym dziś też bardzo dużo się działo, a ja miałem świetną opiekę od startu aż do mety – opowiadał Attila Valter. – Po powrocie do domu będę miał chwilę wytchnienia i na pewno przeanalizuję na chłodno niektóre sytuacje z tego wyścigu – zadeklarował Węgier, który do zwycięzcy wyścigu, Austriaka Felixa Galla (Development Team Sunweb) stracił 5 sekund. 

– Jestem zadowolony z postawy zawodników. O tym, że na każdym z etapów jechaliśmy mądrze i taktycznie świadczy fakt, że wygraliśmy klasyfikację drużynową. Byliśmy najlepszą z 29 ekip. Efektem pracy kolarzy jest też drugie miejsce Attili w klasyfikacji generalnej – mówił Tomasz Brożyna. Dyrektor sportowy CCC Development Team dodał, że jest usatysfakcjonowany formą zawodników w tej części sezonu. – Naszym kolejnym 

Chorwacki Istrian Spring Trophy składał się z prologu i trzech etapów. Niedzielny, ostatni etap faworyzował najszybszych kolarzy w peletonie. Od samego początku było wiele prób odjazdów. – Jechaliśmy czujnie, naszym głównym zadaniem była pomoc Attili w utrzymaniu jego miejsca w klasyfikacji generalnej. Wiał silny wiatr, co sprzyja rantowaniu, dlatego każdy z nas musiał być czujny. Podobnie jak w sobotę, jechaliśmy aktywnie – kasowaliśmy próby ucieczek, ale też  staraliśmy się zabierać w odjazdy – opowiadał Szymon Tracz. Etap zakończył się finiszem z grupy, na 9. miejscu ukończył go Kamil Małecki. Wygrał Andrea Guardini (Bardiani-CSF). Teraz kolarze rozjadą się do domów. Kolejnymi wyścigami dla CCC Development Team będą: Youngster Coast Challenge i Settimana Internazionale di Coppi e Bartali.