Karol Wawrzyniak: najważniejsza jest współpraca

– W minionym sezonie nauczyłem się przede wszystkim tego, że w kolarstwie nie ma takiej rzeczy, jak indywidualizm. Drużyna jest najważniejsza i bardzo się cieszę, że jestem zawodnikiem CCC Development Team. W tym roku poczułem, co to znaczy być częścią zespołu i że najbardziej istotna jest współpraca – powiedział Karol Wawrzyniak, dla którego był to debiutancki rok w kategorii młodzieżowej.
Za tobą pierwszy sezon w młodzieżowcu, jaki on był dla ciebie?
– Na początku roku nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Nowa drużyna, nowa kategoria i nowe wyzwania. Było sporo niewiadomych, ale na szczęście oceniam ten sezon bardzo pozytywnie, zebrałem dużo cennego doświadczenia. Bardzo pomocni byli starsi koledzy, co było niezwykle ważne w tym pierwszym roku młodzieżowca. Przejechaliśmy wymagające wyścigi i pokazaliśmy siłę drużyny.
Czego nauczył cię ten rok?
– Przede wszystkim tego, że w kolarstwie nie ma takiej rzeczy jak indywidualizm. Drużyna jest najważniejsza i bardzo się cieszę, że jestem zawodnikiem CCC Development Team. W tym roku poczułem, co to znaczy być częścią zespołu i że najbardziej istotna jest współpraca. Wielokrotnie udowodniliśmy, że to klucz do sukcesu i miejsca na podium. Doświadczyłem też nieco innego ścigania. W młodzieżowcu są dłuższe dystanse na wyścigach i wyższe tempo niż w juniorze.
Jaki wyścig najlepiej wspominasz?
– Najlepiej czułem się na Karpackim Wyścigu Kurierów oraz Tour de Hongrie. Po tym sezonie wiem, że moim atutem są wyścigi etapowe w cięższym terenie. Mój organizm całkiem dobrze się regeneruje i z dnia na dzień jeździ mi się coraz lepiej. Na pewno chcę iść w tym kierunku i stawiać etapówki jako priorytet.
Miałeś swoje postanowienia na ten sezon?
– Chciałem się jak najszybciej wdrożyć w ściganie na poziomie orlika. W ciągu ostatnich miesięcy skupiłem się przede wszystkim na swoim rozwoju i zbieraniu doświadczenia, które mam zamiar wykorzystać w nowym sezonie.
Jak nastawiasz się do nowego sezonu?
– Zaczynam przygotowania do kolejnych zmagań i mam w głowie cel, aby w 2020 roku stanąć na podium jakiegoś wyścigu. Chcę popracować nad jazdą na czas, bo wiem, że to ważny element w wyścigach etapowych, który może zadecydować o wygranej. Ponadto do naszej drużyny doszło kilku nowych zawodników i chciałbym, abyśmy wspólnie stworzyli tak samo zgrany i silny team, jaki był w tym roku.

Szymon Tracz: fajnie byłoby ponownie założyć koszulkę mistrza Polski

– Będzie to mój ostatni rok w młodzieżowcach i chciałbym się zaprezentować z jak najlepszej strony. Zależy mi na zagranicznych wyścigach i na krajowym czempionacie. Fajnie byłoby ponownie założyć koszulkę mistrza Polski – powiedział w rozmowie podsumowującej sezon Szymon Tracz, który do CCC Development Team dołączył na początku sezonu.
Jaki był dla Ciebie najważniejszy moment minionego sezonu?
– Zdecydowanie najważniejszym momentem był dla mnie wygrany etap jazdy indywidualnej na czas podczas wyścigu Szlakiem Walk Majora Hubala. To moje pierwsze zwycięstwo w wyścigu rangi UCI w mojej karierze. Pamiętam, że ta czasówka była dosyć krótka, lecz intensywna. Trasa liczyła zaledwie 5 kilometrów, ale dałem tam z siebie wszystko. Ta wygrana bardzo mnie zmotywowała i uskrzydliła do dalszej pracy, w końcu pokonałem kilku naprawdę dobrych czasowców.
To był twój pierwszy rok w drużynie CCC Development Team. Czego nauczyłeś się tym sezonie?
– W minionym sezonie nauczyłem się wiele od starszych kolegów. Doświadczenie, które wraz z nimi zdobyłem podczas wyścigów jest bardzo cenne, teraz to ja jestem jednym z najstarszych kolarzy w ekipie i na pewno wykorzystam tę wiedzę w kolejnym roku. Sporo ważnych rzeczy przekazała nam również obsługa. Dzięki fizjoterapeutom wiem, jak doskonale zadbać o regenerację po trudnych wyścigach i treningach, a dzięki radom dietetyka mogę być spokojny o to, jak wygląda mój talerz. Jestem też bardzo wdzięczny mechanikom, którzy zawsze dbali i przygotowywali nasz sprzęt.
Jakie miałeś cele na ten sezon?
– W sezonie 2019 postanowiłem sobie, że chcę się pokazać na takich wyścigach jak CCC Tour Grody Piastowskie, Karpacki Wyścig Kurierów i mistrzostwa Polski. To miały być moje główne cele, ale tak naprawdę przez cały rok chciałem godnie reprezentować barwy klubu i starałem się być w optymalnej formie na każdym starcie. Znałem swój kalendarz startów, a także trasy wyścigów, więc wiedziałem jak się do nich odpowiednio przygotować. Myślę, że zdołałem to osiągnąć i jestem zadowolony z całego sezonu.
Jak widzisz swoją rolę w ekipie w przyszłym sezonie?
– Jak już wspomniałem, w przyszłym sezonie to ja będę jednym z najstarszych zawodników i na pewno będę się starał być wzorem dla młodszych kolegów. Chcę im jak najwięcej pomóc, bo przecież wszyscy mamy wspólny cel i chcemy tworzyć zgraną drużynę. Jeśli dostanę szansę dla siebie, to dam z siebie wszystko, aby ją wykorzystać jak najlepiej i pokazać, na co mnie stać. Natomiast gdy będzie potrzebna pomoc, poświęcę się w 100% dla dobra zespołu, każde zwycięstwo jest naszym wspólnym sukcesem i cieszy tak samo.
Co chciałbyś osiągnąć w kolejnym roku?
– Będzie to mój ostatni rok w młodzieżowcach i chciałbym się zaprezentować z jak najlepszej strony. Zależy mi na zagranicznych wyścigach i na krajowym czempionacie. Fajnie byłoby ponownie założyć koszulkę mistrza Polski, ale mam w głowie także starty w mistrzostwach Europy i świata, to duże wyróżnienie, gdy możesz reprezentować swój kraj na tak ważnych startach. Dlatego nie pozostaje mi nic, oprócz ciężkiej pracy przez zimę

Piotrek Pękala: uświadomiłem sobie, jak ważna w sporcie jest psychika

– W minionym roku dużo cennego doświadczenia – nauczyłem się jak zachowywać w takich cięższych momentach na wyścigu,. Poza tym poprawiłem swoje parametry. Uważam, że pod względem fizycznym jestem silniejszy. Mam jeszcze troche rezerw, zamierzam więc odpowiednio przygotować okres przygotowawczy, aby być mocniejszym w przyszłym sezonie – mówi po pierwszym sezonie w CCC Development Team Piotrek Pękala. 

Co najbardziej zaskoczyło Cię w debiutanckim sezonie w barwach CCC Development Team?

Byłem bardzo zdziwiony tym, jak profesjonalnie to wszystko wygląda. To było widoczne juz od naszego integracyjnego zgrupowania w Karpaczu w 2018 roku. Mieliśmy zrobiony pełen pakiet badań i pomiarów. Dla każdego z nas został przygotowany plan treningowy. Później, spędziliśmy kilkanaście dni w Calpe, gdzie również mieliśmy pełną opiekę i niczego nam nie brakowało. Musieliśmy po prostu robić swoje i jeździć na rowerze. Wszyscy zawsze podkreślają, jak ważny jest rozwój w kategorii młodzieżowca, a my dzięki sponsorowi, dyrektorom i całej obsłudze mieliśmy łatwiej. Gdy zaczęliśmy żyć takim typowym kolarskim życiem, każdy z nas doceniał opiekę, jaką zostaliśmy otoczeni. Mimo iż dyrektorzy opowiadali nam wcześniej, że tak to będzie wyglądać – to zetknięcie się z tym na własnej skórze było na początku dużym zaskoczeniem. W trakcie sezonu okazało się, że takie podejście procentuje i przekłada się na wyniki. Chyba nikt z nas na początku sezonu nie spodziewał się, że zanotujemy aż 19 wygranych. 

Który wyścig był dla Ciebie najbardziej przełomowy? 

Ciężko wybrać jeden konkretny, jeździliśmy sporo wyścigów o wysokiej randze i każdy z nich sprawiał, że robiłem progres w różnych sferach. Wiele razy w tym sezonie walczyłem nie tylko z typowem bólem fizycznym, ale tez przełamywałem się w głowie. W zasadzie to chyba właśnie w tym sezonie uświadomiłem sobie też, jak ważna w sporcie jest psychika. Jeśli jednak miałbym wybrać jeden taki wyścig to byłby to Trofeo Matteotti – włoski klasyk, który jechaliśmy pod koniec sezonu. Był bardzo mocno obsadzony, ścigaliśmy się z ekipami worldtourowymi. Wygrał wtedy Matteo Trentin, który niedługo później został wicemistrzem świata. Ten wyścig pokazał mi jak dużo pracy jest jeszcze przede mną i jednocześnie uzmysłowił, że nawiązanie rywalizacji z topowymi ekipami jest możliwe. Może nie była to jeszcze walka jak równy z równym, ale staraliśmy się pokazać od jak najlepszej strony. 

Jak oceniasz atmosferę w ekipie?

Była bardzo dobra. I to również, według mnie, przełożyło się na wyniki. Dobrze się dogadywaliśmy, potrafiliśmy współpracować. Nie było między nami niezdrowej rywalizacji, każdy potrafił dać z siebie wszystko  i podłożyć się dla lidera. Nikt nie kalkulował i nie próbował ugrać czegoś dla siebie indywidualnie. Dobre było to, że mieliśmy w tym sezonie od kogo się uczyć. Michał Paluta, Kamil Małecki, Patryk Stosz i Piotrek Brożyna to naprawdę doświadczeni zawodnicy, którzy potrafili nas „ogarnąć”. Często podpowiadali co można zrobić lepiej, jak zachować się w konkretnych sytuacjach – np. kiedy zacząć gonić ucieczkę, a kiedy najlepiej rozprowadzać sprintera. Wchodziliśmy w zupełnie inny model ścigania i dzięki radom starszych popełnialiśmy mniej błędów. 

Jaki był najtrudniejszy moment w tym sezonie? 

Na początku sezonu podczas Coppi e Bartali złamałem obojczyk. Bardzo żałowałem, że tak to się kończyło. Zależało mi, aby pojechać ten wyścig i gdy znalazłem się w składzie byłem bardzo szczęśliwy. Niestety, walizki pakowałem już po pierwszym etapie. Była to trudna sytuacja, bo wiedziałem, że dobrze przepracowałem zimę, że noga podaje coraz lepiej. A tu musiałem na chwilę odłożyć rower i zrobić przerwę. Na szczęście, szybko na niego wróciłem. 

Jak ten sezon zmienił Cię jako kolarza? 

Przede wszystkim zdobyłem dużo cennego doświadczenia – nauczyłem się jak zachowywać w takich cięższych momentach na wyścigu, gdzie trzeba szybko podjąć decyzję. Poza tym poprawiłem swoje parametry. Uważam, że pod względem fizycznym jestem silniejszy – pojechałem kilka ciężkich i długich etapówek. Mam jeszcze troche rezerw, zamierzam więc odpowiednio przygotować okres przygotowawczy, aby być mocniejszym w przyszłym sezonie. Chciałbym pokazać się z jeszcze lepszej strony i być w stanie walczyć o miejsca w czołówkach niektórych wyścigów. Motywują tez przykłady kolegów, którzy po tym sezonie awansowali do ekipy worldtourowej. Droga tam z pewnością nie jest prosta, ale jako zawodnicy CCC Development Team mamy na to większą szansę niż inni kolarze z polskiego podwórka. 

Attila Valter przechodzi do CCC Team

Attila Valter od nowego sezonu będzie reprezentować barwy CCC Team. Węgier to trzeci – po Michale Palucie i Kamilu Małeckim – zawodnik CCC Development Team, który zasili szeregi ekipy WT. W tym sezonie Attila Valter wygrał etap na Tour de l’Avenir, jest też aktualnym mistrzem Węgier w jeździe indywidualnej na czas (zarówno w elicie, jak i w U-23). Swoją przygodę z rowerem Attila rozpoczął w wieku 3 lat. Rok później, stanął na starcie swojego pierwszego wyścigu. W kolarskiej drodze od zawsze wspiera go tata – Tibor Valter, który w przeszłości także się ścigał. Attila to typowy góral, jego kolarskim idolem jest Alejandro Valverde.
Jakbyś opisał miniony sezon?
Ostatnie 12 miesięcy były zdecydowanie najbardziej interesującymi i wymagającymi w mojej karierze. Miniony sezon był też dla mnie świetny, jeśli chodzi o wyniki. Osiągnąłem zdecydowanie więcej niż zakładałem. Od początku roku byłem bardzo zmotywowany. Wiedziałem, że CCC Development Team to dla mnie najlepsze miejsce do rozwoju. Miałem dobrze ułożony kalendarz z wymagającymi wyścigami, dobrze przepracowałem sezon przygotowawczy. Istotne było również to, że miałem szansę uczyć się od bardziej doświadczonych zawodników takich jak Michał Paluta, Kamil Małecki, Patryk Stosz czy Piotrek Brożyna. Wspierali mnie przez cały sezonu to również dzięki nim byłem w stanie stanąć na podium tyle razy. W barwach CCC Development Team wygrałem etap na Istrian Spring Trophy. Ponadto, zająłem 3 miejsce w GC Tour of Antalya, Belgrade-Banjaluka oraz Tour de Hongrie. Wygrałem też mistrzostwa Węgier w jeździe indywidualnej na czas oraz etap na Tour de l’Avenir. Nie przypuszczałem, że mogę osiągnąć aż tyle.
Która wygrana była dla Ciebie najważniejsza w tym sezonie?
Zdecydowanie było to etapowe zwycięstwo na Tour de l’Avenir. To był jeden z najcięższych etapów, jakie przejechałem – był długi i wymagający. Pojechałem na solo, zaatakowałem ok. 8 km do mety. Udało mi się wygrać z najlepszymi zawodnikami U-23 i w zasadzie wciąż ciężko mi w to uwierzyć. Każdego roku tylko najmocniejsi wygrywają etapy na tym wyścigu, dostałem wiele gratulacji praktycznie z całego świata. To moja najważniejsza wygrana w całej dotychczasowej karierze. Uważam, że był to również jeden z czynników, dzięki któremu trafiłem do CCC Team.
 
Jak zmieniłeś się jako kolarz w tym sezonie?
Widzę zmianę zarówno jeśli chodzi o moje umiejętności czysto kolarskie oraz w sferze mentalnej. Śmiało mogę powiedzieć, że stałem się lepszym zawodnikiem – poprawiłem m.in. swoją wydolność oraz wspinaczkę. Nauczyłem się również bardzo dużo jeśli chodzi o jazdę i pozycjonowanie w peletonie. Mam poczucie, że dojrzałem i zebrałem sporo cennego doświadczenia. Cieszę się, że trafiłem też do zagranicznej ekipy. Musiałem być bardzo skupiony, bo wiele rzeczy było dla mnie nowych. I bardzo się cieszę, że udało mi się dobrze wywiązać się ze swoich zadań. Myślę, że dobrze odnalazłem się w ekipie. Chciałbym podziękować wszystkim – dyrektorom, kolegom oraz obsłudze za całe wsparcie, którym mnie obdarzyli.
Czym jest dla Ciebie awans do ekipy WT i jakie są twoje cele na przyszły sezon?
Dołączenie do ekipy WT to najważniejsza rzecz, jaka przytrafiła mi się w życiu. Gdyby dwa lata temu ktoś mi powiedział, że dołączę do ekipy WT, nie uwierzyłbym tej osobie…. A teraz do niej trafiłem. Zaczyna się nowy etap w moim życiu, myślę, że jestem na niego gotowy. Jako zawodnik jestem bardzo podekscytowany, że dołączę do kolarskiej elity. W zasadzie, muszę przyznać, że wyznaczyłem sobie już pewne cele, ale najważniejsza będzie ekipa – będę gotowy na to aby wspierać kolegów z drużyny. To będzie niesamowite doświadczenie – będę mieć szansę, aby jeździć i uczyć się od tak doświadczonych zawodników jak Greg Van Avermaet. Nie mogę się również doczekać spotkania z Michałem Palutą i Kamilem Małeckim. Uważam, że najlepsze dopiero przede mną.

Michał Jaskot w CCC Development Team

Michał Jaskot to pierwszy wychowanek CCC Copernicus Toruń, który trafia do CCC Development Team. Jego kontrakt obowiązywać będzie do 01.01.2020 do 31.12.2021.
Michał Jaskot swoją przygodę z kolarstwem rozpoczął w klubie MKS Polkowice, gdzie trenował pod okiem Janusza Pytlaka. Ostatni rok juniora spędził w CCC Copernicus Toruń. Miniony sezon przyniósł mu wiele sukcesów, między innymi tytuł wicemistrza juniorów ze startu wspólnego oraz wysokie miejsca na zagranicznych klasykach. – Michał w szeregach CCC Development Team rozpocznie ściganie w kategorii młodzieżowej, ale myślę, że będzie mocnym filarem naszej drużyny. To zawodnik, który potrafi walczyć do samego końca i dobrze odnajduje się w wymagającym terenie. W barwach Copernicusa zaprezentował swoje możliwości, ale mam nadzieję, że pod naszym okiem rozwinie się jeszcze bardziej – powiedział Robert Krajewski, prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team.
– Za namową trenera Janusza Pytlaka trafiłem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Wtedy postanowiłem, że przez przez ten czas zrobię wszystko, aby zostać kolarzem. Mój wysiłek nie poszedł na marne i dzięki temu dołączam do CCC Development Team – powiedział Michał Jaskot. – Kiedyś marzyłem o miejscu w takiej drużynie, od stycznia będzie to moja nowa rzeczywistość i duży krok na przód. Chcę wykorzystać tę możliwość i nauczyć się jak najwięcej od starszych kolegów, a także dołożyć swoją cegiełkę do wyników drużyny – dodał Jaskot.
Michał Jaskot
data urodzenia: 26.05.2001
specjalizacja: klasykowiec
kontrakt z CCC Development Team na sezony 2020-2021
Michał, powiedz nam kiedy zacząłeś trenować kolarstwo?
Michał Jaskot: Moja przygoda z kolarstwem zaczęła się trochę przez przypadek. Dowiedziałem się od kolegi, że w lokalnym klubie MKS Polkowice jest trening kolarski i poszedłem. Byłem wtedy w czwartej klasie podstawowej i stwierdziłem, że przyjdę, zobaczę, spróbuję. Spodobało mi się i tak zostałem. Na początku było to dla mnie hobby jak każde inne, próbowałem wcześniej biegania, sztuk walki i kolarstwo było kolejną dyscypliną. Z czasem jednak jazda na rowerze stawała się dla mnie coraz ważniejsza. Dużą rolę w moim rozwoju odegrał trener Janusz Pytlak, który dostrzegł we mnie potencjał do kolarstwa Dzięki niemu udało mi się zajść tak daleko. Dodatkowo, pochodzę z Polkowic i od zawsze miałem w głowie marzenie, aby kiedyś trafić do takiej drużyny jak CCC.  
Na mistrzostwach Polski juniorów wywalczyłeś srebrny medal ze startu wspólnego. Opowiesz nam coś więcej o tym wyścigu?
– Do tych mistrzostw podszedłem inaczej niż w poprzednich latach. Wcześniej bardzo się stresowałem takim startem i wywierałem na sobie presję, a potem wynik był poniżej moich oczekiwań. W tym roku podszedłem do tego wyścigu spokojniejszą głową i to zaprocentowało. Podczas samej rywalizacji dużo się działo, od startu pojawiały się ucieczki, zaczepne akcje. Na pierwszej rundzie zawiązał się odjazd, który finalnie dojechał do mety, ale po drodze zmieniał się jego skład. Ja do ostatniego okrążenia trzymałem się w peletonie i dopiero wtedy wraz trójką innych zawodników spróbowaliśmy przeskoczyć do ucieczki. Byłem w komfortowej sytuacji, ponieważ mój klubowy kolega był z przodu i przy takim układzie mieliśmy pewny medal dla klubu. Do prowadzących zawodników dojechałem właściwie w ostatnim momencie i od razu zacząłem finiszować, co wystarczyło na srebrny medal.
W minionym sezonie wiele razy startowałeś za granicą. Czego nauczyły cię te wyścigi?
– Poza belgijskimi klasykami w marcu, w ciągu roku startowałem również z reprezentacją Polski na pucharach narodów. Rywalizacja w międzynarodowym peletonie wygląda inaczej niż w Polsce. Tam ściganie jest od samego startu do mety, jest wiele akcji i nawet na strefie bufetu nie jest spokojnie. Te starty nauczyły mnie między innymi tego, że gdy czuję się bardzo zmęczony, to wtedy warto zaatakować, bo inni czują się tak samo.
Mówiłeś, że kiedyś drużyna CCC była dla ciebie w sferze marzeń. Jak czujesz się z myślą, że wstąpisz do “pomarańczowego” zespołu?
– CCC Copernicus Team jest pewnego rodzaju zapleczem CCC Development Team, więc miałem nadzieję, że tam trafię. Ciężko na to pracowałem. Kolejne wyścigi pokazywały mi, że potrafię walczyć i zdobywać wysokie miejsca. To zaprocentowało kontraktem w CCC Development Team i dzięki temu mam jeszcze większą motywację do pracy. Zrobię wszystko, aby być solidnym wzmocnieniem drużyny. Dobrze się czuję na etapówkach, ale zdecydowanie wolę wyścigi jednodniowe z wymagającą trasą, pagórkami, brukami i rantami. Moim marzeniem jest, aby wystartować w takim wyścigu jak Paryż-Roubaix, to połączenie wszystkiego, co lubię w ściganiu, a dodatkowo wygrana w nim to duży prestiż dla kolarza.
Jak wyobrażasz sobie swój debiutancki sezon w kategorii młodzieżowca? 
– Pierwszy rok orlika będzie na pewno wymagający. Czeka mnie dużo pracy, trzeba się przygotować do dłuższych dystansów i większych jednostek treningowych. Myślę, że wiele będę mógł się nauczyć od starszych kolegów z drużyny, mają za sobą świetny sezon, a ja bardzo chcę wykorzystać tę możliwość i nauczyć się jak najwięcej. Nie mogę się doczekać pierwszych wyścigów, pierwszej nauki, pracy z zespołem. Kolarstwo nie jest sportem do końca indywidualnym, dlatego ważne jest, aby trafić do mocnej, wartościowej ekipy. Wiadomo, na podium wychodzi jedna osoba, ale za tym stoi praca całej drużyny. Sześć osób może oddać całe serce, poświęcić się i nie skończyć wyścigu, ale jeśli lider wygra, to wtedy zwycięża cały zespół. Kto ma lepszą drużynę, ten może dyktować reguły podczas wyścigu. Chłopaki w tym sezonie wysoko ustalili poprzeczkę, mam nadzieję, że w przyszłym sezonie wraz z pozostałymi zawodnikami utrzymamy.

Kacper Walkowiak: dla każdego z nas celem jest World Tour

– Dla każdego z nas celem jest dostanie się do ekipy WT. To, że w tym sezonie dostali się tam Michał i Kamil, według mnie bardziej motywuję niż nakłada presję. Trzeba tylko solidnie trenować, odpowiednio wykonywać swoje zadania na poszczególnych wyścigach i oddawać się dla drużyny – mówi w rozmowie podsumowującej sezon Kacper Walkowiak.
Przejście z juniora do młodzieżowca jest zwykle bardzo trudne. Co było dla Ciebie najciekawszym doświadczeniem w pierwszym roku w nowej kategorii?
Kacper Walkowiak: Myślę, że bardzo cenne były starty we wszystkich wyścigach pierwszej kategorii, ścigała się tam europejska czołówka, było przeciwko komu jechać. Przykładem może być Volta Limburg Classic. Przyjechali tam naprawdę silni ludzie, którzy też pokazali mi, że mam jeszcze trochę do zrobienia, abym był w stanie walczyć na najwyższym poziomie. Na pewno więc będę miał co robić zimą.
A największe zaskoczenie?
Moim zdaniem to liczba wygranych. Nie sądziliśmy, że uda się nam zapisać aż 19 zwycięstw, to była miła niespodzianka zarówno dla nas, jak i dla dyrekcji ekipy. Z drugiej strony – te wygrane były wypadkową dobrze przepracowanego okresu zimowego, zgrania i siły ekipy oraz odpowiedniego zaplecza. Każdy z nas zostawił sporo zdrowia na trasach w tym sezonie. Jako team potrafiliśmy się też uzupełniać i odpowiednio reagować w kluczowych sytuacjach. Cieszę się, że mogłem być częścią tej drużyny. Od początku sezonu ja wraz z pozostałymi zawodnikami, dla których był to pierwszy rok orlika, byliśmy pod opieką dyrektora Tomasza Brożyny. Każdy z nas regularnie otrzymywał plan treningowy, a jeśli była potrzeba, to był on korygowany. W razie kłopotów ze zdrowiem mieliśmy możliwość konsultacji z lekarzem. Dodatkowo, mieliśmy zapewnione bardzo dobre zaplecze. Dzięki naszym sponsorom jeździliśmy na sprzęcie najwyższej klasy. Dobrze przygotowane rowery też dawały nam przewagę. Nasi fizjoterapeuci są wyposażeni w urządzenia, które przyspieszały regenerację po etapach. Każdy z nas z wyprzedzeniem wiedział, w jakich wyścigach będzie startował. Naszym zadaniem było to, aby jak najlepiej się do tych startów przygotować. Jestem bardzo zadowolony, że przejechałem ten sezon w zdrowiu i bez poważnych urazów.
W tym sezonie mieliście okazję uczyć się od kolarzy, którzy przez kilka sezonów mieli okazję ścigać się w ekipie prokontynentalnej. To było pomocne?
Zdecydowanie tak. Z pewnością nauczyliśmy się lepiej czytać wyścigi, jak zachowywać się w peletonie i w jakich sytuacjach reagować. W juniorach ciężko mówić o czymś takim jak typowy schemat takiego wyścigu. Jest raczej dość chaotycznie. W porównaniu z nimi, większość wyścigów, które jechaliśmy w tym sezonie, było bardziej ułożonych. W typowym scenariuszu na początek zawiązuje się ucieczka, następnie peleton trochę popuści, a później trzeba się zebrać i gonić. Powtórkę takiego juniorskiego ścigania mieliśmy wtedy, gdy rywalizowaliśmy tylko z młodzieżowcami – tam nikt się nie oszczędzał i chciał pokazać z jak najlepszej strony.
 
Z czego jesteś najbardziej zadowolony?
Po ostatnich, włoskich klasykach zauważyłem, że w jeździe pod górę jest lekki progres. Liczę, że w przyszłym sezonie będzie on jeszcze większy. Rozmawiałem już o tym z trenerem Brożyną, z którym będę pracować przez kolejne 12 miesięcy. Na płaskim radzę sobie dobrze, ale myślę, że jeszcze mógłbym ugrać coś dla siebie w jeździe indywidualnej na czas. W kolejnym roku zależy mi na tym, aby również z dobrej strony pokazać się na mistrzostwach Polski młodzieżowców. Chciałbym być też jak najbardziej przydatny dla drużyny. Wiadomo, że nie zawsze każdy z nas może walczyć o wygraną, tym bardziej ważne jest to, abyśmy tworzyli całość.
Przykłady Michała Paluty i Kamila Małeckiego pokazały, że ekipa worldtourowa jest naprawdę blisko. To motywuje czy bardziej nakłada presję?
Dla każdego z nas celem jest dostanie się do ekipy WT. To, że w tym sezonie dostali się tam Michał i Kamil według mnie bardziej motywuje niż nakłada presję. Trzeba tylko solidnie trenować, odpowiednio wykonywać swoje zadania na poszczególnych wyścigach i oddawać się dla drużyny.

Szymon Krawczyk w CCC Development Team

Szymon Krawczyk to kolejny kolarz, który w przyszłym sezonie zasili szeregi CCC Development Team. Zawodnik podpisał kontrakt na jeden sezon.
Krawczyk ma 21 lat, a kolarstwem zainteresował się jako 13-latek. Na trening w UKS Trójka Jarocin trafił dzięki namowom kolegi. Szybko wciągnął się w kolarstwo – zarówno szosowe, jak i torowe. To właśnie na torze Szymon odniósł swoje największe, sportowe sukcesy: Mistrzostwo Świata w wyścigu punktowym, mistrzostwo Europy w Omnium i brązowy medal mistrzostw Europy w wyścigu eliminacyjnym. – Szymon to silny zawodnik, który z pewnością sprawdzi się w naszej ekipie podczas wyścigów rozgrywanych na płaskich i pofałdowanych terenach. Mimo młodego wieku, może pochwalić się solidnym doświadczeniem wyścigowym. To również jest cenne, w kontekście misji naszej ekipy – chcemy jak najlepiej kształcić kolarzy poniżej 23-ego roku życia. Dlatego skład opieramy nie tylko na pierwszorocznych orlikach, ale również na zawodnikach takich jak Szymon – młodych i obytych w peletonie – podkreśla Robert Krajewski, prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team.
– Po trzech latach reprezentowania barw jednej ekipy – przyszedł czas na zmiany. I muszę przyznać, że bardzo się z nich cieszę. Czuję przypływ świeżej motywacji oraz dumę z tego, że w przyszłym sezonie będę reprezentował barwy CCC Development Team – powiedział Szymon Krawczyk. – Jestem zawodnikiem dynamicznym, który potrafi sobie poradzić zarówno z rozprowadzeniem sprintera, jak i z finiszem z mniejszej grupy. Moją mocną stroną jest również to, że potrafię poświęcić się całkowicie dla ekipy. Zawsze daję z siebie wszystko i mam nadzieję, że wykorzystam szasnę, jaką otrzymałem od szefostwa CCC Development Team – dodał Szymon Krawczyk.
Szymon Krawczyk
data urodzenia: 08.08.1998
specjalizacja: sprinter
Kontrakt z CCC Development Team na sezon 2020
Szymon, kibice kolarstwa znają Cię nie tylko z rodzimego, szosowego podwórka, ale również z toru. Zapytamy więc na początek: szosa czy tor?
Szymon Krawczyk: (śmiech) Odpowiem tak: rower. Ja po prostu kocham jeździć na rowerze. To daje mi dużo radości, nie ma znaczenia czy ścigam się na torze czy szosie. Jak miałem 13 lat kolega namówił mnie, żeby pójść na trening szosowy do lokalnego klubu. Poszedłem na pierwszy trening i tak zostałem. Tor pojawił się później, gdy byłem już juniorem. W jeździe na rowerze bardzo lubię prędkość. Jestem wtedy skoncentrowany na celu, aby dojechać do mety. Wtedy nic innego się nie liczy.
Co jeszcze sprawiło, że postanowiłeś zostać zostać w kolarstwie?
To bardzo wymagająca dyscyplina. Tu nie ma nic za darmo. Kolarstwo to dobra lekcja systematyczności, dyscypliny i pokory. Mnie się to akurat podoba, nie boję ciężkich treningów. Wręcz przeciwnie – lubię czuć się zmęczony, bo wiem, że dobrze wykonałem zadania nałożone przez trenera. Kolarstwo pozwala też nauczyć się wielu rzeczy o sobie. Sprawia, że każdego dnia przekracza się swoje granice. Można powiedzieć, że w pewien pozytywny sposób się od tego uzależniłem.
Jeśli chodzi o szosę – to w jakich terenach czujesz się najlepiej?
Najlepiej czuje się na płaskim terenie, niewielkie podjazdy też jestem wstanie przejechać. Uważam się za zawodnika dość dynamicznego, więc potrafię sobie poradzić na finiszu z mniejszej grupki. Mogę też rozprowadzać liderów na końcówkach. Bardzo podoba mi się styl jazdy Elii Vivianiego i mam nadzieję, że w kolejnych latach trochę się do niego zbliżę. Poza tym Viviani jest też świetnym torowcem.
No właśnie, w twoim kolarskim życiu tor zajmuje sporo miejsca.
To prawda. Cieszę się, że do tej pory udaje mi się łączyć obie dyscypliny – szosę i tor. Tor zaczynałem w juniorach, tam zrobiłem swoje największe wyniki – mistrzostwo Świata w wyścigu punktowym, mistrzostwo Europy w omnium, i brązowy medal mistrzostw Europy w wyścigu eliminacyjnym. Z tego powodu odczuwam pewien niedosyt, jeśli chodzi o moje osiągnięcia na szosie. Bardzo liczę, że w przyszłym sezonie dostanę swoją szansę i stanę w końcu na najwyższym stopniu podium.
Czego oczekujesz po swoim pierwszym sezonie w CCC Development Team?
Myślę, że po trzech latach spędzonych w jednej ekipie, ta zmiana może dobrze na mnie wpłynąć.Czuję przypływ świeżej motywacji oraz dumę z tego, że w przyszłym sezonie będę reprezentował barwy CCC Development Team. Moją mocną stroną jest również to, że potrafię poświęcić się całkowicie dla ekipy. Zawsze daję z siebie wszystko i mam nadzieję, że wykorzystam szasnę, jaką otrzymałem od szefostwa nowej ekipy. W przyszłym sezonie ważne dla mnie będzie to, aby widzieć progres. Jeśli on będzie widoczny – wyniki z pewnością się pojawią.

Damian Papierski: zebrałem dużo doświadczenia

– Chciałbym poprawić wynik z mistrzostw Polski i powalczyć w wyścigach. Trochę odmłodził nam się skład, więc trzeba będzie wziąć ciężar “liderowania” na swoje barki. Czuję się na to gotowy, solidnie przepracuję zimę – mówi Damian Papierski, który w tym sezonie zdobył brązowy medal mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas.
Jak podsumujesz swój pierwszy sezon w kategorii orlika?
Damian Papierski: Na pewno na plus. Zebrałem dużo doświadczenia, udało się też zdobyć medal mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas. Sposoby rozgrywania wyścigów w kategorii juniora i młodzieżowca bardzo się między sobą różnią. Gdy jeździłem w młodszej kategorii, zwykle bywało tak, że odjazd z mocnymi kolarzami dojeżdżał do mety. Taktyka nie liczyła się tak bardzo. Z kolei w młodzieżowcach każdy wyścig jest inny – raz idzie pełen gaz od startu, innym razem kiedy ucieczka zyskuje dużą przewagę peleton zwalania i zaczynają się rozgrywki taktyczne, a końcówka jest bardzo mocna. To dwa różne typy ścigania i trzeba było się przestawić.
Jak zmieniłeś się jako zawodnik?
Zacząłem przykładać większą wagę do innych czynników. Do tej pory głównie jeździłem i trenowałem na rowerze. W styczniu, na zgrupowaniu w Calpe, poznałem zasady treningów core, fizjoterapeuci wyjaśnili nam na czym one polegają i jak wpływają na nasze ciało. Na początku było mi ciężko – ćwiczenia nie zawsze mi wychodziły, większości z nich wcześniej nie znałem. Na szczęście z dnia na dzień było coraz lepiej. Mieliśmy też zrobione dokładne badania i na tej podstawie każdy z nas dostał indywidualnie dopasowany plan ćwiczeń. Miały one nas wzmocnić i korygować pewne dysfunkcje. Dużo dały też zajęcia z dietetykiem. Myślę, że dzięki temu poznałem lepiej swoje ciało.
Jak wyglądał Twój kalendarz startów?
Starty zacząłem od klasyków w Chorwacji, potem miałem kilka wyścigów w kadrze młodzieżowców, jednodniówki w Belgii. Na początku sezonu miałem chwilę przerwy z powodu kontuzji kolana. Na szczęście nie było to nic groźnego. Później jechałem jeszcze m.in. Wyścig Szlakiem Walk Majora Hubala, Tour de Hongrie, mistrzostwa Polski, wyścig Solidarności i Olimpijczyków. Pojechałem też na mistrzostwa Europy. Sezon skończyłem we wrześniu, wziąłem wtedy udział we włoskich klasykach.
Jak wspominasz dzień, w którym zdobyłeś brązowy medal w jeździe indywidualnej na czas?
Już na rozgrzewce czułem, że nogi są dobre. Wsiadłem na trenażer i zacząłem kręcić, jak przed każdym, innym wyścigiem. Po stracie narzuciłem sobie równe tempo, żeby nie przesadzić, bo czasówka była dość długa – miała prawie 35 km. Trasa nie była zbyt ciężka technicznie, ścigaliśmy się na takich samych rundach, jak w ubiegłym roku. Wtedy zdobyłem złoto w “juniorze”, więc dobrze znałem tę rundę. W tym roku, orlicy musieli ją przejechać trzy razy. Dwa, pierwsze okrążenia pojechałem równo, na ostatnim nie kalkulowałem, tylko jechałem najmocniej jak mogłem. Cieszę się, że się nie spaliłem, podium mistrzostw Polski w pierwszym roku nowej kategorii to duży sukces.
Jak oceniasz atmosferę w ekipie?
Jest bardzo dobra. Szybko się zaklimatyzowałem, starsi zawodnicy byli bardzo pomocni. I to też przełożyło się na dobre wyniki – mieliśmy 19 wygranych w sezonie. Żaden z nas nie miał problemów, aby pracować na kolegów, którzy byli liderami. Dzięki pieniądzom od sponsorów, ekipa może zatrudnić specjalistów – mechaników, fizjoterapeutów, którzy razem z nami pracują na sukces ekipy. Cieszę się, że w takiej zgranej grupie spędzę kolejny sezon.
Jakie cele stawiasz sobie na przyszły sezon?
Chciałbym poprawić wynik z mistrzostw Polski i powalczyć w wyścigach. Trochę odmłodził nam się skład, więc trzeba będzie wziąć ciężar “liderowania” na swoje barki. Czuję się na to gotowy, solidnie przepracuję zimę. Chciałbym powalczyć na płaskich etapach i czasówkach. Na pewno znajdzie się coś ciekawego w kalendarzu.

Petr Kelemen w CCC Development Team

Czech Petr Kelemen od przyszłego sezonu będzie reprezentował barwy CCC Development Team. Zawodnik podpisał kontrakt na 2 lata. 

Kelemen przygodę z rowerem zaczynał od BMX. W wieku 11 – lat zaczął ścigać się na torze, gdzie preferował początkowo konkurencje sprinterskie. Jako nastolatek zaczął trenować kolarstwo szosowe. Na koncie ma m.in. tytuł mistrza Czech w juniorach (w wyścigu ze startu wspólnego). Pochodzi z kolarskiej rodziny – jego tata także się ścigał, a brat wybrał kolarstwo torowe. – Petr Kelemen jest bardzo perspektywicznym kolarzem. To zawodnik, który dobrze czuje się w jeździe na czas. Dobrze radzi sobie także w terenie pofałdowanym oraz na sprinterskich końcówkach z mniejszej grupy. Może więc nie tylko sam finiszować, ale także być rozprowadzającym dla Staśka Aniołkowskiego. Uważam, że będzie solidnym wzmocnieniem dla naszej ekipy przez kolejne dwa sezony – powiedział Robert Krajewski, prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team. 

– Bardzo się cieszę, że będę reprezentować barwy CCC Development Team. Uważam, że nie mogłem trafić lepiej – na poziomie kontynentalnym to najbardziej profesjonalna ekipa i najlepsze miejsce dla zawodników U-23 do zdobywania doświadczenia. Po tegorocznych mistrzostwach świata miałem na stole dwie oferty, ale nie wahałem się ani chwili – mówi Kelemen, który przez cały bieżący sezon śledził poczynania swoich przyszłych kolegów. – Wiem, że zespół jest silny – 19 wygranych w sezonie – ta liczba mówi sama za siebie. Dodatkowo, chłopaki mieli szansę rywalizować na dobrze obsadzonych wyścigach. Nie mogę doczekać się kolejnego sezonu. Jestem przekonany, że po zimowych obozach przygotowawczych zbudujemy mocną, zgraną ekipę, która będzie w stanie walczyć o wygrane – dodał Petr Kelemen.

Petr Kelemen

data urodzenia 18.11. 2000

specjalizacja: czasowiec, klasykowiec, bunch sprinter 

kontrakt z CCC Development Team na sezony 2020 – 2021

 

Petr, w naszej ekipie spędzisz dwa sezony i chcemy Cię bliżej przedstawić naszym kibicom. Powiedz nam, kiedy zacząłeś trenować kolarstwo?

Swoją przygodę z kolarstwem rozpocząłem mając 5 lat. Pasją do roweru zaraził mnie mój tata, który też się ścigał. Początkowo, wraz z bratem jeździłem na BMX-ie, następnie gdy miałem 11 lat zacząłem trenować na torze. Tę samą drogę wybrał mój brat, który później postanowił skoncentrować się tylko na torze. Ja z kolei startowałem w sprinterskich konkurencjach, potem skupiłem się na wytrzymałościowych. 

Kiedy okazało się, że to jednak szosa jest dla Ciebie najważniejsza?

Chyba nie ma jednego powodu, dla którego postanowiłem przesiąść się na szosę. Pamiętam, że jako nastolatek oglądałem znane wyścigi kolarskie takie jak Tour de France czy klasyki. Po prostu poczułem, że to jest to, co chciałbym robić w życiu. Atmosfera, fani – wszystko to, co dzieje się wokół samego ścigania było fascynujące. Na początku ściganie na szosie było dla mnie wymagające, ponieważ na torze liczy się głównie prędkość i walka o pozycję. Również z powodu swojego doświadczenia na torze – myślałem, że mogę mieć predyspozycje na dobrego sprintera, jednak ponieważ z czasem zacząłem kręcić więcej kilometrów i skupiać się na wytrzymałości, myślę, że bliższa będzie mi specjalizacja klasykowi. Dobrze czuję się też w jeździe na czas oraz jako taki „bunch-sprinter”, który może zafiniszować z mniejszej grupki. Jeśli chodzi o jazdę po górach – to tutaj mam spore rezerwy, zwłaszcza jeśli chodzi o długie podjazdy. Chciałbym nad tym popracować. 

 

Kto jest dla Ciebie wzorem, jeśli chodzi o kolarstwo?

Zdenek Stybar. Myślę, że mogę nawet powiedzieć, że jest moim przyjacielem, często zdarza nam się wspólnie trenować. Podziwiam go za upór i determinację – to zawodnik, który zawsze potrafi się oddać dla drużyny. 

Jakie jest twoje największe kolarskie marzenie? 

Chciałbym w przyszłości ścigać się w ekipie world-tourowej. Chciałbym pojechać takie wyścigi jak Mediolan – San Remo i Tour de Flanders. Mam nadzieję, że w CCC Development Team zrobię krok naprzód, stanę się lepszym kolarzem, który będzie mógł trafić na poziom world-touru i tam rywalizować. 

Co uznasz za swój największy sukces? 

Myślę że moim największym sukcesem jest zielona koszulka punktowa zdobyta podczas juniorskiego pucharu narodów Tour du Pays de Vaud. Wygrałem też mistrzostwa Czech w wyścigu ze startu wspólnego w kategorii juniora oraz reprezentowałem kraj na mistrzostwach Europy i świata. Mój poprzedni sezon również mogę zaliczyć do udanych, mimo iż był to mój pierwszy sezon w kategorii U-23. Spędziłem go w World Cycling Center, co było pewną formą stażu. Byłem 4. na etapie Ronde de l’Izard i dwa razy kończyłem etapy Tour de l’Avenir w czołowej piętnastce. 

Czego oczekujesz po sezonach, jakie spędzisz w CCC Development Team? 

Bardzo się cieszę, że będę reprezentować barwy CCC Development Team. Uważam, że nie mogłem trafić lepiej – na poziomie kontynentalnym to najbardziej profesjonalna ekipa i najlepsze miejsce dla zawodników U-23 do zdobywania doświadczenia. Po tegorocznych mistrzostwach świata miałem na stole dwie oferty, ale nie wahałem się ani chwili. Przez cały bieżący sezon śledziłem poczynania przyszłych kolegów. Wiem, że zespół jest silny – 19 wygranych w sezonie – ta liczba mówi sama za siebie. Dodatkowo, chłopaki mieli szansę rywalizować na dobrze obsadzonych wyścigach. Nie mogę doczekać się kolejnego sezonu. Jestem przekonany, że po zimowych obozach przygotowawczych zbudujemy mocną, zgraną ekipę, która będzie w stanie walczyć o wygrane. Zrobię wszystko, aby jak najlepiej wspierać naszych liderów na poszczególne etapy czy wyścigi. Mam też nadzieję, że będę mógł wziąć udział w przyszłorocznej edycji Tour de l’Avenir. 

Kamil Małecki przechodzi do CCC Team

Kamil Małecki w przyszłym sezonie będzie reprezentował barwy CCC Team. Kamil przygodę z kolarstwem zaczynał od przełajów i MTB, jednak szybko przesiadł się na szosę. Pomarańczowe barwy reprezentuje od 2015 roku. W tym sezonie tryumfował w CCC Tour Grody Piastowskie i Bałtyk-Karkonosze. Był drugi w “generalkach” Tour de Hongrie czy Karpackiego Wyścigu Kurierów, gdzie w 2017 roku wygrał też etap. Zdecydowanie bliższe mu są wyścigi jednodniowe albo krótkie etapówki. Kolarskim wzorem dla Kamila jest Alberto Contador, którego ceni za styl jazdy i odwagę. Ponadto, Kamil jest wielkim fanem siatkówki – jako młody chłopak sam też uprawiał tę dyscyplinę. 

Awans do world tourowego CCC Team uznajesz za swój największy sukces w dotychczasowej karierze? 

Kamil Małecki: Z pewnością tak. Kiedy dowiedziałem się że zasilę CCC Team, nie mogłem w to uwierzyć. Ciężko opisać, co się działo wtedy w mojej głowie. Po prostu, w tym momencie spełniło się moje marzenie. Zawsze chciałem jeździć w ekipie WT i to od stycznie stanie się faktem. Towarzyszyło i towarzyszy mi do teraz niesamowite szczęście. Chciałbym bardzo podziękować dyrektorom sportowym za zaufanie, a obsłudze i chłopakom z obecnej ekipy za pracę, jaką dla mnie wykonali przez ten sezon. To były dla mnie niesamowite miesiące. 

Sezon rozpocząłeś przyzwoicie, a szczyt formy przyszedł w maju, kiedy wygrałeś dwie etapówki – CCC Tour Grody Piastowskie oraz Bałtyk – Karkonosze.

Razem z moim trenerem, Tomaszem Brożyną, celowaliśmy, aby forma przyszła właśnie na maj – czerwiec. Mieliśmy plan, który w razie potrzeby modyfikowaliśmy, no i okazało się, że ten sezon jest dla mnie wyjątkowo udany, wręcz najlepszy w mojej karierze. Solidnie przepracowałem całą zimę. Bardzo pomogły mi również ćwiczenia core, na zgrupowaniach ćwiczyliśmy codziennie pod okiem naszych fizjoterapeutów. Uważam, że duży progres zrobiłem w jeździe indywidualnej na czas. Wygrałem czasówkę na wyścigu Bałtyk Karkonosze i byłem drugi w Grodach Piastowskich. Lepiej radzę sobie także w górach, co pozwala walczyć na trochę innych, niż do tej pory, wyścigach. To też było widoczne chociażby podczas tegorocznej edycji CCC Tour. Ostatni etap, na którym miały się rozstrzygnąć losy generalki, był etapem górskim. Z pomocą kolegów poradziłem sobie, a z drugim Maćkiem Paterskim wygrałem o sekundę. To była także pierwsza wygrana wyścigu etapowego dla CCC Development Team. Każdy z nas był dumny z tego zwycięstwa. 

Pomarańczowe barwy reprezentujesz od 2015 roku. Przez 4 sezony ekipa jeździła w II dywizji, gdzie dostawała dzikie karty na wyścigi WT. Od 2019 roku zmienił się jednak jej profil – drużyna trafiła do III dywizji, ale stała się zapleczem world-tourowego CCC Team. 

I właśnie dlatego w ubiegłym sezonie nie miałem wątpliwości czy przedłużyć kontakt. Dyrektorzy sportowi dokładnie wyjaśnili nam na czym będzie polegać ten projekt, jakie są przed nami perspektywy, że w zasadzie każdy z nas ma szansę na awans do world touru. Nie było się nad czym zastanawiać. Mnie zależało również, aby kontynuować współpracę z trenerem Tomaszem Brożyną. Trafiłem pod jego skrzydła, kiedy tylko przyszedłem do ekipy. Wszystkie moje sukcesy są też jego dziełem. Uważam, że bardzo dojrzałem w CCC Sprandi i w CCC Development Team. Ekipa dawała mi dużo motywacji i wierzyła, że mogę być dobrym kolarzem. Przez ten cały czas nigdy niczego nam – kolarzom nie brakowało. Mieliśmy odpowiednio przygotowane rowery, fizjoterapeuci zawsze robili wszystko, aby jak najlepiej pomóc nam w regeneracji. Tak było m.in. przed ostatnim etapem CCC Tour, kiedy nasz fizjoterapeuta Przemek robił mi zabiegi do późnego wieczora. To pewnie była ta sekunda, która dała wygraną w generalce. 

Miałeś już okazję rozmawiać o tym jak dokładniej dyrektorzy widzą Twoją rolę w CCC Team?

Miałem wstępną rozmowę z dyrektorem Piotrem Wadeckim. Szczegóły, w tym plan startowy ustalimy na zgrupowaniu. Zależy mi na tym, aby rozwijać się i robić kolejne postępy, dzięki czemu stanę się lepszym zawodnikiem. Wiem, że prawdziwe kolarstwo zaczyna się na poziomie WT. Dlatego kolejny sezon będzie bardzo istotny dla mojej przyszłości. Najważniejsze, aby skupić się całkowicie na kolarstwie i dzięki temu nie będzie żadnych obaw, czy sobie poradzę. Mam nadzieję, że odnajdę się w ekipie i będę stanowił jej silny punkt. Będę ciężko pracował i zrobię wszystko, aby drużyna była ze mnie zadowolona. Oby tylko zdrowie dopisało. 

Co będzie dla Ciebie największym wyzwaniem w przyszłym sezonie?

Myślę, że właśnie utrzymanie tego systematycznego rozwoju. Awans do world touru to jedno, a podtrzymanie optymalnej formy, która pozwoli dobrze wywiązywać się ze swoich zadań to drugie. Tak, jak powiedziałem – prawdziwe kolarstwo zaczyna się na poziomie world touru. Chcę, aby ta przygoda trwała dla mnie jak najdłużej, dlatego nie myślę, co będzie w styczniu czy lutym, tylko jaki trening mam do wykonania w najbliższym tygodniu. Widzę, że kilka lat regularnej pracy przyniosło skutek, więc po prostu dalej robię swoje. Trenuję, nie rozmyślam. Szanuję każdy moment spędzony na rowerze i cieszę się nim. Niezależnie czy boli czy nie. Po prostu kocham kolarstwo i nie wyobrażam sobie bez niego życia.  Ta dyscyplina to cudowne momenty i niezapomniane emocje. 

Kiedy zrozumiałeś, że chcesz być zawodowym kolarzem? 

Zaczynałem w klubie kolarskim Baszta Bytów, gdzie ścigałem się do juniora. W swoim pierwszym wyścigu stanąłem na najwyższym stopniu podium i tak naprawdę już wtedy wiedziałem, że chcę się zajmować kolarstwem, bo sprawia mi ono wiele radości. Kolejne sukcesy jakie odnosiłem na szosie – a były to srebrne medale mistrzostw Polski – tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że muszę zrobić wszystko, aby zostać zawodowym kolarzem. I w 2015 roku moje marzenie zaczęło się spełniać, ponieważ trafiłem do ekipy CCC Sprandi Polkowice. Jednak muszę przyznać, że moje pierwsze dwa lata w CCC nie były najlepsze. Był nawet moment, w którym chciałem przestać jeździć. To był trudny czas dla mnie, ale ekipa dała mi kolejną szansę. Wiedziałem, że muszę ją wykorzystać i odwdzięczyć się drużynie za to, że nie przestała we mnie wierzyć. Od tamtego czasu wiele się zmieniło – systematycznie podnosiłem swój poziom, a ostatnie miesiące potwierdziły, że moja kariera idzie w odpowiednim kierunku.