Stasiek Aniołkowski z wygraną etapową w Rumunii

Stanisław Aniołkowski wygrał II etap Tour of Romania, z kolei Patryk Stosz założył koszulkę dla najlepszego górala. Aniołek zajmuje 3. miejsce w generalce, a Patryk Stosz jest 7. W dobrej sytuacji są także: Attila Valter, Piotrek Brożyna, Michał Paluta i Piotrek Pękala, którzy mają po 56 sekund straty do lidera.

-Dziś mieliśmy się zabierać w większe odjazdy, planowaliśmy też zrobienie selekcji na pierwszej premii górskiej. Już na początku etapu oderwało się czterech kolarzy, nie było tam nikogo od nas, a peleton trzymał bezpieczną stratę – wynosiła ona 2,5 – 3 minuty. Na górską premię pod Ojdulę wjechaliśmy całą grupą. Tam zaatakowała ekipa Elkov, która wykonała trochę pracy za nas, więc w tym wypadku postanowiliśmy oszczędzać siły i przesiedliśmy się za nich. Peleton mocno się podzielił, w pierwszej grupie zostało ok. 20 zawodników. Od nas byli tam: Attila Valter, Piotr Brożyna, Michał Paluta i Patryk Stosz. Za ta grupą jechała kolejna, około 15 osobowa, w której byłem m.in. ja oraz wicelider wyścigu – relacjonował Aniołek.

-Na zjeździe, po pierwszej premii górskiej, doszło do połączenia. Nie było konkretnej ekipy, która chciałaby to mocniej pociągnąć, więc dojeżdżały do nas kolejne grupki zawodników. Było też sporo ataków, aktywni byli Patryk Stosz, Michał Paluta i Attila Valter. Patryk zrobił świetną robotę na górskich premiach i dzięki temu jutro pojedzie w koszulce dla najlepszego górala. Dodatkowo, znalazł się w ucieczce, która zawiązała się jakieś 25 km do mety. Niestety, ponieważ do pierwszej grupy zdołał dojechać lider wraz ze swoimi pomocnikami, to właśnie oni wyszli na przód i starali się dogonić ucieczkę. Pomagało im też kilka innych ekip, dlatego na 15 km do mety ucieczka została skasowana – mówił Stasiek Aniołkowski.

– Nasz plan taktyczny był taki, że jeżeli będę w pierwszej grupie – to ekipa pomoże mi na ostatnich metrach. Wyszliśmy na około 2 – 2,5km całą drużyną, byliśmy świetnie ustawieni. Mogę śmiało powiedzieć, że to było jedno z naszych najlepszych rozprowadzań w tym sezonie, godne najlepszych ekip świata. Na 500 metrów do mety było jeszcze rondo. Jako pierwszy od nas wszedł w nie Patryk Stosz, byłem tuż za nim. Gdy Patryk skończył swoją pracę, zaatakowało kilku innych zawodników, którzy zaczęli mnie trochę nakrywać. Skontrowałem i mogłem cieszyć się ze zwycięstwa – powiedział Stasiek Aniołkowski, dla którego było to 5. etapowe zwycięstwo w tym sezonie.

-Tę wygraną chcę zadedykować ekipie, która zrobiła dziś kawał świetnej roboty. Chapeau – bas dla chłopaków. To dla nas ważny wyścig, chcieliśmy odnieść tu zwycięstwo. Przed nami jeszcze trzy dni, będziemy starali się walczyć na etapach i w generalce. Dziś nasi liderzy się spisali, byli tam, gdzie powinni, dlatego też z optymizmem patrzymy w przyszłość – dodał Aniołek.

CCC Development Team na Tour of Romania

7 zawodników CCC Development Team weźmie udział w Tour of Romania – ostatnim wyścigu etapowym, jaki ekipa pojedzie w tym sezonie. W Rumunii ścigać się będą: Piotrek Brożyna, Michał Paluta, Stasiek Aniołkowski, Attila Valter, Patryk Stosz, Piotrek Pękala oraz Kacper Walkowiak. 

– Gdy ustalaliśmy skład na ten wyścig, mieliśmy w głowie kilka celów. Przede wszystkim, chcemy dobrze zaprezentować się na etapach oraz w klasyfikacji generalnej. Dlatego do Rumunii pojechał m.in. Patryk Stosz, który dobrze zaprezentował się na Tour of Almaty, gdzie wygrał etap – mówi Robert Krajewski. Prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team dodaje, że o dobre lokaty w generalce powalczyć mogą Attila Valter czy Piotrek Brożyna. – Atilla wygrał ostatnio etap na Tour de l’Avenir, z kolei Piotrek Brożyna mocno walczył na Czech Tour oraz w Kazachstanie – podkreśla Robert Krajewski. 

Aktualny mistrz Polski, Michał Paluta również nie zwalnia tempa, co pokazał chociażby na szosowych górskich mistrzostwach Polski, na których zajął II miejsce. – Liczymy też na Staśka Aniołkowskiego, który powinien dobrze czuć się chociażby na V etapie rozgrywanym w formie kryterium ulicznego. Młodsi stażem zawodnicy, czyli Piotrek Pękala oraz Kacper Walkowiak mają za zadanie zbierać doświadczenie i wspierać naszych liderów – dodał Robert Krajewski. 

– Trasa wyścigu w większości jest płaska i lekko pofałdowana, klasyfikacja generalna najprawdopodobniej ułoży się więc na czwartym etapie, który kończy się podjazdem na Cabana Piastra Arsa. Będziemy się wspinać na ponad 1900 m nmp – mówi Kacper Walkowiak, który w lipcu ścigał się w Rumunii na Sibiu Cycling Tour. – Trzeba tam szczególnie uważać na nawierzchnie, gdyż ta z dobrej jakości asfaltu może po zakręcie zmienić się w odcinek szutrowy z dziurami i kamieniami. Przy dużej prędkości może to stanowić pewne niebezpieczeństwo – dodaje Walkowiak, który wraca do ścigania po krótkiej przerwie spowodowanej chorobą. – Ostatnio ścigałem się na górskich szosowych mistrzostwach Polki, po których trochę chorowałem. Na szczęście po kilku dniach wróciłem do treningów, więc jestem dobrej myśli – zadeklarował Walkowiak. 

ETAP I, CLUJ-NAPOCA – SIGHIȘOARA, 11.09., 168 KM

Etap inaugurujący kolarskie zmagania w Tour of Romania wiedzie trasą lekko pofałdowaną i należy się spodziewać, że to sprinterzy będą mieli na nim najwięcej do powiedzenia. Co prawda na trasie są dwie premie górskie, ale niezbyt wymagające i najbardziej prawdopodobny scenariusz to finisz z zasadniczej grupy. Duże znaczenie będzie więc miała praca całej ekipy.

ETAP II, BRAȘOV – FOCȘANI, 12.09., 176,3 KM

Na trasie drugiego etapu znajduje się dość stromy podjazd do miejscowości Ojdula. Tam, na wysokości 1156 m n.p.m. kończy się ponad 13-kilometrowy podjazd o nachyleniu 3,9%. Będzie to test dla specjalistów od jazdy po górach i to oni powinni wystąpić w głównych rolach. W drugiej części trasy dominują zjazdy. Etap kończy się na wysokości 56 m n.p.m.

ETAP III, BUZĂU – T RGOVISTE, 13.09., 121,6 KM

Ukształtowanie terenu na trzecim etapie faworyzuje specjalistów od jazdy po płaskim. Różnica wzniesień pomiędzy startem a metą nieznacznie przekracza 150 metrów na długości 121,6 kilometra. W związku z tym możemy z ogromnym prawdopodobieństwem przewidywać, że o wygraną powalczą sprinterzy.

ETAP IV, PLOIEȘTI – CABANA PIATRA ARSA, 14.09., 119,2 KM

Czwarty etap będzie bardzo wymagający dla kolarzy. Szczególnie końcowe kilometry. Na większości trasy teren jest dość płaski, ale końcówka to spore wyzwanie. Ponad 16-kilometrowy podjazd do Cabana Piastra Arsa na wysokości 1955 m n.p.m. da kolarzom ostro w kość. Nachylenie wynosi blisko 6% i z całą pewnością na tym etapie będzie można sporo zyskać, ale i stracić w klasyfikacji generalnej. Jest wielce prawdopodobne, że poznamy zwycięzcę.

ETAP V, BUCHAREST – BUCHAREST, 15.09., 103,7KM

Kończący rywalizację etap to kryterium uliczne. Zostanie rozegrany na rundach wiodących ulicami Bukaresztu. Będzie to etap interesujący i dający wiele emocji kibicom. Dla końcowej klasyfikacji nie powinien mieć większego znaczenia

Wyścig: Tour of Romania, 2.1

Dyrektorzy sportowi: Robert Krajewski, Tomasz Brożyna

skład: Piotr Brożyna, Michał Paluta, Stanisław Aniołkowski, Attila Valter, Patryk Stosz, Piotr Pękala, Kacper Walkowiak

Dobry wynik Szymona Tracza we Włoszech

Szymon Tracz zajął drugie miejsce na ostatnim etapie Giro Della Regione Friuli Venezia Giulia. To najlepszy wynik ekipy CCC Development Team na tym wyścigu.

Czwarty etap włoskiej etapówki liczył 144,5 km, z profilu wynikało, że dobrze będą się na nim czuli kolarze preferujący tereny pagórkowate i pofałdowane. – Pierwsze 50 km etapu było bardzo szybkie i nerwowe, bowiem każdy chciał zabrać się w ucieczkę. Ja doskoczyłem do większej grupki, która liczyła około 10 osób. Później dojechało do nas jeszcze 5 zawodników – opowiadał Szymon Tracz. – Do setnego kilometra pracowaliśmy zgodnie. Jednak, gdy wjechaliśmy na rundy każdy się oszczędzał, ponieważ mieliśmy duże szanse dojechania do mety. Pierwsze dwie małe rundy miały niewielkie, ale sztywne podjazdy. Z kolei na ostatniej, kluczowej rundzie znajdował się ciężki 3-kilometrowy podjazd ze średnim nachyleniem 10% – mówił zawodnik CCC Development Team. 

– Na tym ostatnim okrążeniu mieliśmy jakieś 30 sekund przewagi nad peletonem, więc postanowiłem zaatakować. To było 20 km przed metą. Jechałem równym, mocnym tempem, jednak liderzy dogonili mnie tuż przed szczytem. Kolejne kilometry jechaliśmy razem, w mniejszej grupie. Ostatnie 500 metrów prowadziło pod górkę, a ponieważ moje nogi były dziś bardzo mocne postanowiłem ponownie zaatakować. Lider, Clement Champoussin, wyszedł mi dosłownie na samej końcówce – relacjonował Szymon. 

– Bardzo zależało mi na wygranej z dwóch powodów: chciałem się odkuć w imieniu całej ekipy, ponieważ w poprzednich dniach trochę zabrakło nam tego kolarskiego szczęścia. A drugi powód jest bardziej osobisty – moja wspaniała dziewczyna ma za kilka dni urodziny i chciałem jej zadedykować ewentualne zwycięstwo. Wiem, że chłopaki z ekipy z radością przyjęli moje podium, mam nadzieję, że ona też się ucieszy.  – powiedział Szymon. – Chciałbym podziękować całej ekipie za ostatnie 4 dni, bo ten wyścig był dla nas sporym sprawdzianem nie tylko ze względów sportowych, ale też takich psychologicznych. Mimo iż jechaliśmy mocno osłabieni, to pokazaliśmy, że się nie poddajemy i potrafimy walczyć do końca – zakończył Szymon Tracz. 

Włoski wyścig trwał 4 dni i był jednym z ostatnich etapówek, jakie Pomarańczowi pojadą w tym sezonie. Kolarze rozpoczęli zmagania w środę od jazdy drużynowej na czas. Nasi zawodnicy zajęli w niej ósme miejsce, większość z nich traciła 30 sekund do lidera. To stawiało ich w dobrej sytuacji przed kolejnymi etapami. Pomarańczowi byli bardzo aktywni na II etapie, zwłaszcza Damian Papierski i Karol Wawrzyniak, którzy mocno pracowali z przodu peletonu. Niestety, na 5 km przed metą w kraksie leżał Kamil Małecki. Było to przed strefą neutralną, co spowodowało, że Kamil nie mógł otrzymać czasu grupy i stracił szanse na wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej. Najwyżej zmagania ukończył Szymon Tracz – zajął 36. miejsce. 

Piątkowy, górski etap liczył ponad 177 km i znajdowały się na nim 4 premie górskie. Kamil Małecki po czwartkowej kraksie czuł się bardzo dobrze, noga podawała. Nasz kolarz miał nawet szansę powalczenia o etap, ponieważ znalazł się w ucieczce dnia, która dojechała do mety. Niestety, po pierwszym, najcięższym podjeździe Kamil znów leżał w kraksie i był zmuszony wycofać się z wyścigu. Dobra informacja jest taka, że obyło się bez poważniejszych obrażeń. Kamil ma zbitą rękę i trochę obtarć. Finalnie, do mety dojechało trzech zawodników CCC Development Team: Szymon Tracz, Damian Papierski i Piotrek Pękala. Wszyscy trzej ukończyli też czwarty etap wyścigu, gdzie na podium stanął Szymon Tracz. Zawodnikiem, który ukończył zmagania najwyżej w klasyfikacji generalnej był Piotrek Pękala, który zajął 26. miejsce. Wyścig wygrał Clement Champoussin (Chambery Cyclisme Competition). 

CCC Development Team na Giro Della Regione Friuli Venezia Giulia  

Kolarze CCC Development Team przez najbliższe dni ścigać się będą we Włoszech. Giro Della Regione Friuli Venezia Giulia pojadą: Kamil Małecki, Karol Wawrzyniak, Piotrek Pękala, Szymon Tracz i Damian Papierski. 

– To jedna z ostatnich etapówek, jakie nasi zawodnicy pojadą w tym sezonie. Do Włoch wysłaliśmy młody zespół, którego celem będzie przede wszystkim zdobycie doświadczenia. Najstarszymi zawodnikami w składzie są Kamil Małecki i Szymon Tracz. To oni na trasie będą wsparciem dla młodszych stażem. Kolarze pojadą cztery zróżnicowane etapy, w tym jazdę drużynową na czas – mówi Tomasz Brożyna, dyrektor sportowy CCC Development Team. Rywalizację na Giro Della Regione Friuli Venezia Giulia zawodnicy rozpoczną właśnie od jazdy drużynowej na czas. Kolejne trzy etapy prowadzą po terenach pagórkowatych i górskich. 

– Na trasie czasówki są 3 niewielkie wzniesienia, poza tym profil wygląda na niezbyt wymagający. Myśląc o klasyfikacji generalnej, na pewno trzeba pojechać tę czasówkę najlepiej jak to możliwe. Różnice, które powstaną między drużynami mogą decydować o miejscach na koniec wyścigu – mówi Piotrek Pękala. – Kluczowy wydaje się być 3 odcinek na którym peleton powinien się podzielić – uważa kolarz CCC Development Team i dodaje, że jest jeszcze jeden istotny aspekt. – Na tym wyścigu składy liczą tylko 5 zawodników, co czyni ściganie bardziej nieprzewidywalnym. To właśnie między innymi z tego powodu każdy z etapów może ułożyć klasyfikację generalną – wyjaśnia Piotrek Pękala. 

We Włoszech pojedzie również Karol Wawrzyniak, dla którego będzie to pierwszy wyścig po kraksie. – Miałem kraksę podczas Memoriału Henryka Łaska. Spowodowała ona przerwę w trenowaniu. Na szczęście szybko wróciłem na rower. Moja forma powinna być optymalna, jestem pozytywnie nastawiony – mówi Karol Wawrzyniak. – Trasa całego wyścigu faworyzuje zawodników jeżdżących dobrze w terenach pagórkowatych i po górach. Szczególnie istotny może być trzeci etap. Tam może już się ułożyć końcowa klasyfikacja wyścigu – dodaje kolarz CCC Development Team. 

ETAP I, TORREANO DI MARTIGNACCO, 4.09., 16,1 KM

55. edycja Giro della Regione Friuli Venezia Giulia rozpocznie się od jazdy drużynowej na czas, która zostanie rozegrana w miejscowości Torreano Di Martignacco, położonej niedaleko Udinese. Kolarze będą mieli do przejechania 16,1 kilometra.

ETAP II, GEMONA DEL FRIULI – LIGNANO Pineta, 5.09., 160 KM

Drugi etap wyścigu to będzie ściganie w lekko pofałdowanym terenie. Największe przewyższenie na trasie nie przekracza 5 procent, więc nie jest to teren, który może zrobić wrażenie na specjalistach od jazdy po górach. Możemy jednak spodziewać się licznych prób rozerwania peletonu. Etap zapowiada się ciekawie i emocjonująco.

ETAP III, PORDENONE – GORIZIA, 6.09., 177,5 KM

Na trasie trzeciego etapu z Pordenone do Gorizi o długości 177,5 kilometra powinni uaktywnić się specjaliści od jazdy po górach. Najbardziej wymagający będzie podjazd pod szczyt Porzus usytuowany na wysokości 910 m n. p. m. Tutaj kolarze będą musieli zmierzyć się z przewyższeniem blisko 9 procentowym. Na całej trasie są cztery premie górskie. Ten etap będzie miał duże znaczenie dla końcowej klasyfikacji. Można na nim duże zyskać, ale także stracić. 

ETAP IV, FORGARIA NEL FRIULI – SAN DANIELE DEL FRIULI, 7.09., 144,5 KM

Kończący rywalizację w ramach 55. edycji Giro della Regione Friuli Venezia Giulia etap do San Daniele del Friuli, uroczego miasteczka znajdującego się nieopodal granicy z Austrią oraz Słowenią, będzie doskonałą okazją do tego, by odrobić straty z wcześniejszych etapów. Ukształtowanie terenu pozwala śmiało obstawiać, że na trasie będzie się wiele działo. Nie jest wykluczone, że to na tym etapie rozstrzygną się losy zwycięstwa w całym wyścigu.

CCC Development Team kończy ściganie w Kazachstanie

Za naszymi kolarzami drugi, ostatni etap Tour of Almaty. Najwyżej dzisiejsze zmagania ukończył Michał Paluta (19. miejsce). Na 24. pozycji uplasował się Piotr Brożyna. Piotrek był też najwyżej sklasyfikowanym naszym zawodnikiem – w generalce zajął 17. miejsce. W piątek Patryk Stosz wygrał etap i założył koszulkę lidera. Patryk był pierwszym zawodnikiem w historii wyścigu, który przerwał passę kolarzy Astany. Do wczoraj to oni wygrywali w Kazachstanie zarówno etapy, jak i generalki. 

– Dziś zależało nam na tym, aby puścić odjazd, w którym byłby nasz zawodnik. Taka ucieczka się uformowała i był w niej Stanisław Aniołkowski. To sprawiło, że ponad 100 km jechaliśmy spokojnie w peletonie, a ciężar gonienia wzięły na siebie inne ekipy m.in. Gazprom Rusvelo. W pewnym momencie narzucili dosyć mocne tempo i złapaliśmy ten odjazd na początku ostatniej rundy. Później, jeszcze przed rozpoczęciem podjazdu, szło dużo skoków, ale wszystko mieliśmy pod kontrolą. Pracowali Stanisław Aniołkowski, Damian Papierski i Kamil Małecki – opowiadał Piotrek Brożyna. – Gdy zjechaliśmy z rund, defekt miał Patryk, który jechał w koszulce lidera. Aniołek dociągnął go do peletonu, ale tempo było bardzo mocne i Patryk został. Peleton stopniowo się uszczuplał. Najwyżej od nas jechaliśmy: ja, Michał i Kamil. Na jakieś 4 km do mety zaczęły się ataki kolarzy z Astany czy Amore-Vita. Wtedy został Kamil i jechaliśmy z Michałem we dwóch. Jechałem, ile miałem sił w nogach, ale niestety nie czułem się dziś najlepiej. Michał zrobił dla mnie sporą pracę, ponieważ doprowadził mnie do mety – dodał Piotrek, który był najlepszym Pomarańczowym w klasyfikacji generalnej – uplasował się na 17. miejscu.

-Przystąpiliśmy do etapu z zamiarem obrony koszulki lidera. Od startu jechaliśmy aktywnie. Zabieraliśmy się w akcje z zawodnikami z Astany i czy z Gazprom Rusvelo. Jeśli jechał ktoś od nich my też musieliśmy tam być. Bardzo dobrze się uzupełnialiśmy i zawsze mieliśmy kogoś w takiej akcji, aż w końcu pojechał odjazd ze Staśkiem Aniołkowskim. Ten układ nam bardzo pasował, my nie musieliśmy gonić. Były inne ekipy zainteresowane pogonią takie jak Neri Sotolli czy wspomniane Rusvelo, które nie miały swoich przedstawicieli w ucieczce. Stasiek mógł więc jechać “na gentlemana”. Peleton doszedł ten odjazd przy wjeździe na ostatnią rundę – relacjonował Michał.

-Zaczęły się skoki. Byliśmy bardzo czujni i razem z Kamilem Małeckim staraliśmy się w te skoki zabierać, żeby tam, gdzie był zawodnik Astany nie zabrakło nikogo od nas. Do ostatniego podjazdu jechaliśmy dobrze ustawieni. Przed podjazdem Patryk miał defekt. Doszedł grupę na początku podjazdu, lecz później w wyniku m.in. naciągnięcia tempa niestety został. Razem z Piotrkiem Brożyną jechaliśmy w jednej grupie, moim zadaniem było pracować na Piotrka, ponieważ to on miał z nas wszystkich najmniejszą stratę w generalce – mówił Michał. –  Jak na taki etap – uważam, że miałem dobre nogi. Jazda dziś sprawiła mi dużo przyjemności, dlatego, że mieliśmy lidera w ekipie – mieliśmy dużą odpowiedzialność w drużynie, byliśmy zobligowani do pracy.  Zrobiliśmy wszystko, aby tę koszulkę obronić, jestem zadowolony z postawy swojej i kolegów z ekipy – zakończył Michał Paluta.

Patryk Stosz wygrał I etap Tour of Almaty

Patryk Stosz wygrał pierwszy etap Tour of Almaty. Patryk i Piotrek Brożyna znaleźli się w ucieczce, która liczyła 14 kolarzy. To oni podzielili między sobą miejsca na podium.

Piątkowa trasa liczyła niecałe 119 km, kolarze ścigali się po mieście. – Etap rozgrywał się na rundach Trasa była pofałdowana, co mi bardzo sprzyjało. Założenia taktyczne były takie, że mamy się zabierać w odjazdy, bo jak pokazywały poprzednie lata, ucieczki bardzo często dojeżdżały do mety – mówił Patryk.

– Do 75 km była walka – cały czas ktoś próbował odskoczyć, było wysokie tempo. W końcu uformowała się ucieczka, w której znalazł się Piotrek Brożyna oraz ja. Bardzo nam to pasowało, ponieważ wiedziałem że poradzę sobie na sprincie, jeśli do niego dojdzie. W ucieczce wszyscy współpracowaliśmy, co dało nam 40 sekund przewagi na finiszu. Piotrek zaatakował na 1 km do końca, zyskał trochę przewagi. Na 200 metrów przed metą został złapany. Ja wykorzystałem sytuację. Linię mety przekroczyłem pierwszy – opowiadał Patryk Stosz.

– Bardzo się cieszę, że nam, jako zespołowi, udało się wygrać ten etap. Wszyscy się dobrze rozumiemy i to daje nam dużą przewagę. Jutrzejszy etap jest bardzo ciężki z podjazdem 12 km. Piotrek Brożyna ma dobrą sytuację w generalce, więc na pewno będziemy walczyć – dodał zawodnik CCC Development Team. Na 13. miejscu etap ukończył Piotr Brożyna, a na 14. Stanisław Aniołkowski Patryk Stosz prowadzi również w generalce. A na 13. miejscu w GC uplasował się Piotrek Brożyna, ma on 17 sekund straty do lidera.

W sobotę do głosu dojdą specjaliści jazdy po górach. Na trasie jest kilka premii górskich. Liczący 160 kilometrów etap kończy się stromym podjazdem do HSC Medeu – jednego z najwyżej położonych lodowisk na świecie. Meta jest usytuowana na wysokości 1684 metrów, a ostatnie 12 -13 kilometrów to przewyższenia rzędu kilkunastu procent.

CCC Development Team na Tour of Almaty

W piątek i sobotę kolarze CCC Development Team będą ścigać się w Kazachstanie na Tour of Almaty. Szansę na wygraną będą mieć zarówno sprinterzy, jak i zawodnicy preferujący tereny górskie.  

Na wyścig polecieli: Kamil Małecki, Piotrek Brożyna, Michał Paluta, Stanisław Aniołkowski, Patryk Stosz i Damian Papierski. – Do Kazachstanu zawodnicy przyjechali w dobrej dyspozycji, co pokazali niedawno na Czech Tour oraz na górskich mistrzostwach Polski. Wyścig ma tylko dwa etapy, więc będzie niewiele okazji, aby się pokazać. Liczę, że zawodnicy wykorzystają każdą nadarzającą się szansę – mówi Tomasz Brożyna. – Zdążyliśmy też zrobić rekonesans fragmentów trasy, kolarze wiedzą więc czego mniej więcej mogą się spodziewać. Wyścig od samego początku przyciąga wielu świetnych zawodników, a wymagająca trasa sprawia, że jest doskonałym sprawdzianem dla naszych kolarzy – dodał dyrektor sportowy CCC Development Team. 

– Wyścig ma dwa etapy. Pierwszy będzie rozgrywał się na rundach, w lekko pofałdowanym terenie. Myślę więc, że od startu zawiąże się ucieczka, która będzie prowadziła wyścig przez większość trasy – mówi Damian Papierski i dodaje, że jego zdaniem peleton skasuje odjazd przed metą, a zwycięzcę wyłoni finisz z grupy. – Generalka rozstrzygnie się w sobotę. Też będziemy ścigać się na rundach, ale będą one cięższe niż te piątkowe. Na koniec czeka nas podjazd na ponad 1600 m n.p.m., więc tutaj powalczyć będą mogli chociażby Piotrek czy Patryk. Ja pewnie otrzymam zadania na pierwszą część etapu – będę m.in. nadawać tempo i chronić chłopaków przed wiatrem – analizuje Damian Papierski, który podkreśla, że jego forma jest stabilna. 

Stasiek Aniołkowski, który ścigał się z Kazachstanie w ubiegłym roku, uważa, że wyścig jest specyficzny. – To zaledwie dwa etapy, więc zapowiada się ciężkie ściganie, nikt nie będzie się oszczędzał. W piątek czeka nas etap na rundach po mieście. Na trasie jest jedno wzniesienie – o długości ok. 700 metrów. Jest ono dość ciężkie, a z każdą rundą będzie się mocniej dawać we znaki – mówi Aniołek i dodaje, że w zeszłym roku etap ten był dynamiczny. – Chodziło dużo sporych ucieczek, po ok. 30 zawodników. Tworzyły się grupki, które w trakcie wyścigu zjeżdżały się i ponownie dzieliły, na metę dojechała właśnie taka poszatkowana grupa. A peleton stracił do niej trochę czasu – dodaje Stasiek i zauważa, że plusem trasy jest szerokość dróg. 

– Zwykle, gdy ścigamy się po mieście jest dość wąsko, a tutaj mamy do dyspozycji aż trzy pasy. Na minus niestety powietrze. Przy zwykłym wyjściu z hotelu czuje się smog, więc przy intensywnym wysiłku będzie to utrudnienie. Klimat jest tu dość specyficzny właśnie ze względu na ten smog, wysokie temperatury i niską wilgotność – mówi zawodnik CCC Development Team. – Drugi etap będzie selektywny. Najpierw robimy  rundy na agrafce – w jedną stronę mamy pod górę, w drugą w dół. Po przejechaniu okrążeń zjeżdżamy już w stronę głównego podjazdu o długości 12 – 15 km. Tutaj będą już walczyć najlepsi górale i tu rozegra się walka o generalkę. Jechaliśmy rekonesans i to wzniesienie mocno wchodzi w nogi – uważa Stasiek Aniołkowski. 

W tym roku wyścig odbędzie się po raz siódmy. W 2018 triumfował Davide Villella z kazachskiej Astany, dla której jest to bardzo ważny start z racji tego, że ma miejsce w jej macierzystym kraju. Wcześniej, cztery kolejne edycje wygrywał Alexey Lutsenko, także kolarz kazachskiej grupy.

ETAP I, AŁMATY ARENA, 30.08., 118,6 KM

Pierwszy etap zaplanowano na rundach po ulicach Ałmatów, największego miasta Kazachstanu. Łącznie kolarze przejadą 118,6 kilometra. Zarówno start jak i meta usytuowane są przed Ałmaty Arena, wielofunkcyjną halą sportową, która może pomieścić 12 tys. widzów (została ona wybudowana z myślą o organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku. Bój o organizację Ałmaty przegrały jednak z Pekinem). Pierwszy etap jest relatywnie płaski, z jednym wzniesieniem i może zakończyć się finiszem z zasadniczej grupy. 

ETAP II, HALYK ARENA – HSC MEDEA, 31.08., 160 KM

O ile pierwszy etap wiedzie po płaskim terenie, to na drugim najwięcej do powiedzenia powinni mieć specjaliści od jazdy po górach. Na trasie jest kilka premii górskich. Licząca 160 kilometrów trasa kończy się stromym podjazdem do HSC Medeu, jednego z najwyżej położonych lodowisk na świecie. Meta jest usytuowana na wysokości 1684 metrów, a ostatnie 13 kilometrów to przewyższenia rzędu kilkunastu procent.

Wyścig: Tour of Almaty, 2.1, Asia Tour

Dyrektor sportowy: Tomasz Brożyna

Skład: Kamil Małecki, Piotr Brożyna, Michał Paluta, Stanisław Aniołkowski, Patryk Stosz, Damian Papierski

Michał Paluta i Szymon Tracz z medalami na górskich MP

Michał Paluta zdobył drugie miejsce na górskich szosowych mistrzostwach Polski w elicie. Z kolei Szymon Tracz zajął trzecie miejsce w kategorii U-23. 

Tegoroczna edycja górskich szosowych mistrzostw Polski rozgrywana była na rundach wokół Sosnówki Górnej. Każde okrążenie liczyło 14,5 km, a zawodnicy walczący w kategorii U-23 i elicie musieli pokonać je 8 razy. 

– Wyścig był bardzo dynamiczny, wiedzieliśmy, że musimy się zabierać w większe akcje. Od startu zaczęły się próby ataków. Przez pierwsze dwa okrążenia sporo kolarzy odpadło, a po pewnym czasie uformował się odjazd, w którym byli m.in. Piotrek Brożyna i Kamil Małecki. Niestety w tej grupie było też sporo zawodników Wibatechu, dlatego na podjeździe zdecydowałem się do nich dojechać – relacjonował Michał, który na ten skok zdecydował się na czwartym okrążeniu. – Gdy tylko do nich dojechałem, postanowiłem zaatakować. Na początku odjechał ze mną tylko Michał Podlaski, po chwili dojechał do nas Piotr Konwa, a później dołączyli jeszcze Kamil Małecki i Maciej Paterski. I w zasadzie od tej pory, między sobą, zaczęliśmy prowadzić akcje zaczepne. Atakowaliśmy się, aż w pewnym momencie z przodu zostałem tylko ja i Piotrek Konwa. Następnie doszła nas grupka 8 – 10 kolarzy – opowiadał Michał, który nie odpuszczał i ponownie atakował. 

– Znowu odjechaliśmy wspólnie z Piotrem Konwą i Michałem Podlaskim. Było jeszcze trochę przetasowań, a na ostatniej rundzie jechałem sam z czwórką zawodników z Wibatechu. To była ciężka sytuacja, zwłaszcza na tym odcinku płaskim, dojazdowym do podjazdu. Atakowali mnie wtedy na zmianę, musiałem to odpierać i zdecydowałem się odskoczyć na samym początku ostatniego wzniesienia. Strzeliło wtedy dwóch zawodników z Wibatechu – Marek Rutkiewicz i Maciej Paterski. Zostałem sam z Konwą i Podlaskim, którzy skupili się głównie na tym, aby mnie atakować. Przetrzymałem próby Piotra Konwy, poprawiłem po nim – mówił Michał, którego chwilę później odczepić próbował Michał Podlaski. 

– Przetrzymałem jego atak, byliśmy sami na jakieś 500 metrów do mety. Niestety na ostatnich kilkudziesięciu metrach okazał się silniejszy na tym końcowym sprincie. Czułem się dziś bardzo dobrze i odczuwam lekki niedosyt, ponieważ bardzo zależało mi na tym, aby stanąć na najwyższym stopniu podium. Biorąc jednak pod uwagę to, że na ostatnich kilometrach walczyłem przeciwko czterem zawodnikom, cieszę się z tego drugiego miejsca. Ten wyścig był trochę podobny do tego na szosowych mistrzostwach Polski – było dynamicznie, ciężko i ciepło. Chciałbym też podziękować moim kolegom za pracę, jaką dziś dla mnie wykonali, zwłaszcza w tej pierwszej fazie wyścigu – podsumował Michał Paluta. 

Attila Valter wygrał etap na Tour de l’Avenir

Attila Valter wygrał 9. etap Tour de l’Avenir, który kończył się w Tignes. Trasa liczyła zaledwie 67 km, ale była bardzo wymagająca. Węgier znalazł się w ucieczce dnia i zaatakował samotnie na 5 km przed metą. 

-Ciężko opisać słowami to, co się dziś wydarzyło. To najwspanialszy dzień w moim życiu i kolarskiej karierze. Jeszcze wczoraj było zupełnie inaczej. W piątek cierpiałem od startu i bardzo szybko odpadłem. Czułem się nawet lekko podziębiony i słaby. Mentalnie byłem jednak bardzo mocno zmotywowany. Dziś czułem się lepiej. Wiedziałem też, że mam szansę wygrać ten etap z ucieczki. Dlatego pierwszym celem na dziś było zabranie się w odjazd. Udało się za pierwszym razem. W ucieczce początkowo było 20 zawodników. 10 szybko odpadło na pierwszym podjeździe. Potem wykruszali się kolejni. Nasza przewaga nie była zbyt duża, ale wiedziałem, że z tyłu toczy się walka o żółtą koszulkę – opowiadał Attila. – To była dla mnie idealna sytuacja. Odjechałem sam na ok. 5 km do mety. Dałem z siebie naprawdę wszystko, jechałem ostatkiem sił i wciąż nie wierzę, że wygrałem. Marzyłem o takim zwycięstwie i zrobiłem, co potrafiłem, aby ono się spełniło. Wygrana na solo jest zawsze wyjątkowa. Chciałem bardzo podziękować kolegim z ekipy i obsłudze za całą pracę, jaką wykonali podczas tego wyścigu – dodał Węgier.

CCC Development Team na Górskie Szosowe Mistrzostwa Polski

Ośmiu zawodników CCC Development Team będzie w niedzielę walczyć na Górskich szosowych Mistrzostwach Polski. Pomarańczowych reprezentować będą: Piotrek Brożyna, Michał Paluta, Patryk Stosz, Kamil Małecki, Piotrek Pękala, Kacper  Walkowiak, Karol Wawrzyniak i Szymon Tracz.

– Spodziewamy się dynamicznego wyścigu, dlatego wybraliśmy skład, który poradzi sobie w różnych sytuacjach. Mamy m.in. zawodników, którzy będą w stanie kasować odjazdy, osłaniać liderów, aby zachowali jak najwięcej sił na końcówkę trasy – mówi Tomasz Brożyna. Dyrektor sportowy CCC Development Team podkreśla, że kolarze są w dobrej dyspozycji. – Rozważamy kilka najbardziej prawdopodobnych scenariuszy, a trasa sprawia, że spośród zawodników wytypowanych na ten wyścig możemy wyłonić kilku liderów. Szczegóły taktyki zawodnicy poznają na odprawie – dodaje dyrektor Brożyna. 

Tegorocznego górskiego szosowego mistrza Polski wyłoni wyścig rozgrywany na rundach. Jedno okrążenie ma 14,5 km, trasa rozpoczyna się i kończy w Sosnówce Górnej. Kolarze przejadą przez Borowice, Podgórzyn, Marczyce i Sosnówkę Dolną. Elita mężczyzn będzie mieć do pokonania 116 km, co da 8 okrążeń. Panowie ściganie rozpoczną o 13:15 w niedzielę. – Podjazd pod Sosnówkę jest ciężki, liczy około 5-6 km. Dodatkowo, w połowie znajduje się sztywny odcinek, także na pewno z każdą rundą będziemy go odczuwać coraz bardziej. Reszta okrążenia to zjazd z miejscowości Borowice i kawałek płaskiego odcinka przy dojeździe do podjazdu – analizuje Kamil Małecki. – Uważam, że każdemu z nas odpowiada taki teren. Mamy bardzo dobry skład i będziemy chcieli się pokazać z jak najlepszej strony – dodaje zawodnik CCC Development Team. 

W ubiegłym roku, kolarze reprezentujący ówczesne “Pomarańczowe” barwy, na Górskich Szosowych Mistrzostwach Polski spisali się dobrze. Kamil Małecki wygrał w kategorii U-23. Z kolei w elicie, w top-10 było aż 6 naszych zawodników. Jeżdżący obecnie w CCC Team Łukasz Owsian zajął trzecie miejsce, a na piątym uplasował się Patryk Stosz. – W tamtym roku Górskie Szosowe Mistrzostwa Polski odbywały się na rundach wokół miejscowości Walim. Już po drugiej rundzie peleton został przerzedzony i w czołówce znajdowało się około 12-15 kolarzy. Mieliśmy tam prawie wszystkich swoich przedstawicieli  – wspomina Kamil Małecki. – Atakowaliśmy wiele razy, ale tamtego dnia nie udało się zerwać z koła Macieja Paterskiego, który stanął na najwyższym stopniu podium. W tym roku na pewno nie możemy czekać do końca, będziemy starali się szybciej rozegrać wyścig na naszą korzyść – dodał Kamil Małecki.