Kamil Małecki wygrywa czasówkę na Bałtyk-Karkonosze

Kamil Małecki wygrał wymagającą czasówkę na Bałtyk-Karkonosze Tour. Na trzecim miejscu finiszował Attila Valter. Dzięki temu, Małecki przejął koszulkę lidera wyścigu. Drugie miejsce w “generalce” zajmuje Attila Valter. Węgier jest też najlepszym młodzieżowcem. 

Sobotnia czasówka na Bałtyk-Karkonosze liczyła zaledwie 11,6 km, ale była bardzo wymagająca. Trasa prowadziła z Kowar na Przełęcz Okraj usytuowaną na wysokości 1046 m n.p.m., było tam blisko 600 metrów przewyższenia.

– Długo zastanawiałem się, czy pojechać na rowerze czasowym czy normalnym aż w końcu zadecydowałem, że pojadę na zwykłym rowerze. Przed startem i na rozgrzewce nie czułem się dobrze i myślałem, że nic z tego dziś nie będzie. Z kilometra na kilometr czułem się lepiej i dopiero wtedy poczułem, że mogę coś tu ugrać – powiedział Kamil Małecki, który nad drugim Frederikiem Muffem, miał 30 sekund przewagi. Jako trzeci czasówkę ukończył Attila Valter. W top-10 było jeszcze dwóch Pomarańczowych – Michał Paluta (9.miejsce) i Patryk Stosz (10. miejsce).

– Trasa była ciężka z kilkoma sztywnymi odcinkami. Niestety zepsuła się pogoda i wszystkie zakręty były dość śliskie. Na szczęście nie było ich za wiele. Cieszę się bardzo z tego zwycięstwa, bo ostatnie dni były dla mnie bardzo ciężkie. Starałem się pomagać kolegom, bo myślałem, że nie powalczę na tym wyścigu więc ta wygrana jest dla mnie miłym zaskoczeniem – dodał Małecki. 

– Zrobiłem rekonesans trasy przed wyścigiem. Pojechałem na rowerze czasowym całkiem mocnym tempem. Zdecydowałem, że wyścig też pojadę na czasówce, bo dobrze się na niej czułem dzisiejszych podjazdach. Dostałem trochę podpowiedzi od Kuby Pieniążka i starałem się ich trzymać. Plan był taki, aby w pierwszej części nie pojechać za mocno, po to by w końcówce pójść na “fulla” – mówił Attila Valter. – Cieszę się, że wykorzystałem rady trenera. W ostatniej części trasy udało mi się utrzymać dobre tempo, mimo iż trochę cierpiałem. A jeśli chodzi o jutro? W zasadzie to nie mogę się doczekać. Zrobimy wszystko, aby obronić koszulkę Kamila i moją – dodał Attila Valter. 

W klasyfikacji generalnej prowadzi Małecki, drugi jest Attila Valter. Węgier traci do Małeckiego 37 sekund. Na 5. miejscu uplasował się Michał Paluta (44 sekundy straty do Małeckiego), na 7. Patryk Stosz (55 sekund straty). 11. jest Piotr Brożyna, a Piotrek Pękala 14.

Patryk Stosz wygrywa prolog na Bałtyk-Karkonosze

Patryk Stosz zwyciężył w prologu tegorocznej edycji Bałtyk-Karkonosze Tour. W wyścigu finałowym brało udział czterech “Pomarańczowych”. Trzecie miejsce zajął Kamil Małecki. 

– Prolog zaczynał się czterema wyścigami eliminacyjnymi. Z każdego biegu 6 zawodników, którzy uzyskali największą liczbę punktów, przechodziło do finału. Z naszej ekipy zakwalifikowałem się ja, Piotr Brożyna, Michał Paluta, oraz Kamil Małecki – mówił Patryk Stosz. – Przed finałem ustaliśmy z dyrektorem Tomaszem Brożyną, że pojedziemy dziś na mnie. Chłopaki bardzo mi pomogli kasując groźne odjazdy i rozprowadzali mnie na finisze. Miałem z ich strony świetną pomoc, więc  bez problemu wygrywałem kolejne finisze i zbierałem punkty, które dały mi zwycięstwo w ogólnej klasyfikacji całego prologu – relacjonował Patryk Stosz i dodał, że jest bardzo szczęśliwy. – Taka wygrana daje pozytywnego kopa, wiemy jednak, że przed nami wymagające etapy. Na pewno będzie dynamicznie, trzeba będzie jechać mądrze i uważnie – dodał Patryk Stosz. 

– Trasa była całkowicie płaska, w kształcie agrafki, i liczyła około 1,1 km. W finałowym wyścigu startowało prawie 30 zawodników. Było nas czterech i chcieliśmy się skupić na Patryku, który był naszym liderem. Staraliśmy się pomagać mu na każdej podwójnie punktowanej rundzie. Był naprawdę mocny i wygrał z dużą przewagą – opowiadał Kamil Małecki, który we wtorkowym prologu uplasował się na trzecim miejscu. – Jestem zadowolony z miejsca na podium, ponieważ całe siły rzuciliśmy na Patryka, więc ja tak naprawdę nie walczyłem – powiedział Kamil Małecki. 

CCC Development Team na Bałtyk – Karkonosze

Piotr Brożyna, Kamil Małecki, Michał Paluta, Patryk Stosz, Piotr Pękala i Attila Valter będą reprezentować pomarańczowe barwy na tegorocznej edycji Bałtyk – Karkonosze, która rozpocznie się we wtorek od prologu w Kołobrzegu. 

– Myślę, że to optymalny skład na Bałtyk – Karkonosze. Pozwala on zagrać nam wieloma kartami zarówno na etapach, jak i w klasyfikacji generalnej.  Dlatego też nie nastawiamy się na jednego, konkretnego zawodnika – mówi Tomasz Brożyna. Dyrektor sportowy CCC Development Team dodaje, że analogiczna strategia przyniosła odpowiedni efekt na “Grodach”. – Tam klasyfikację generalną ustawił pierwszy etap, czyli jazda indywidualna na czas. Na Bałtyk – Karkonosze też mamy czasówkę, tym razem jednak jest to przedostatni etap. Trasa prowadzi pod górę, więc można się spodziewać roszad w klasyfikacji generalnej. Wiele może się także zadziać podczas ostatniego dnia ścigania. Kolarze są w dobrej formie, co pokazali niedawno na 54. CCC Tour Grody Piastowskie – wyjaśnia dyrektor Brożyna.

– Wygrana generalki Grodów z pewnością dała jeszcze większą motywację zarówno mi, jak i ekipie. Przed Bałtyk – Karkonosze jesteśmy dobrze nastawieni, ale również pamiętamy, że przed nami kilka dni ciężkiej i solidnej pracy – mówi Kamil Małecki. Małecki uważa, że ekipa jest w podobnej sytuacji, jak przed 54. CCC Tour Grody Piastowskie. – Wtedy też praktycznie każdy zawodnik ze składu miał szansę powalczyć czy to na etapach czy w generalce. Nie pozostaje więc nic innego, jak obiecać, że i tym razem będziemy walczyć o jak najlepsze miejsca – dodaje Małecki. 

Kolarz CCC Development Team dodaje, że bardzo ważna będzie inteligentna jazda na początkowych etapach. – Ci, którzy będą chcieli być wysoko w generalce, nie mogą na tych pierwszych etapach za dużo stracić. Czwartego dnia czeka nas jazda indywidualna na czas na wymagającej trasie. Z kolei na ostatni dzień przygotowano góry, więc w generalce liczyć się będzie każda sekunda. Sam się ostatnio przekonałem, że może ona rozstrzygnąć losy wyścigu – dodaje Małecki, który w 54. CCC Tour Grody Piastowskie, zanotował sekundę przewagi nad drugim Maciejem Paterskim. 

– Po Karpackim Wyścigu Kurierów dopadło mnie lekkie przeziębienie, ale już jest ok. Normalnie trenuję, noga podaje, więc idę zgodnie z rozpiską. Szkoda tylko, że ostatnio pogodna nas nie rozpieszcza – mówi Piotr Pękala, który Bałtyk – Karkonosze Tour pojedzie po raz pierwszy. – Trasa wyścigu daje szanse pokazać się zarówno sprinterom jak i zawodnikom dobrze jeżdżącym po górach. Pierwsza cześć to płaskie etapy, ale dwa ostatnie rozgrywane są w Karkonoszach, gdzie podjazdów nie brakuje i tam powinna rozegrać się klasyfikacja generalna – analizuje Piotrek i dodaje, że najcięższy wydaje się być ostatni, piąty etap. – Będziemy musieli pokonać tego dnia kilka na prawdę wymagających podjazdów. Dodatkowo zmęczenie po poprzednich etapach na pewno da się we znaki  – wyjaśnia Piotrek Pękala. 

Wtorkowym popołudniem kolarze, po uroczystej prezentacji ekip, będą ścigać się na krótkim prologu. Kolejnego dnia rozpoczną już zmagania etapowe.  

I etap, 22.05

Kołobrzeg – Trzcianka, 173,8 km

Etap z Kołobrzegu do Trzcianki powinien przypaść do gustu sprinterom.  Kolarze przejadą przez Białogard, Połczyn Zdrój, Czaplinek, a w Wałczu zaplanowano lotną premię. W Trzciance zawodnicy będą ścigać się na trzech pętlach. Każda ma długość 3,5 kilometra.

II etap, 23.05

Babimost – Zbąszynek, 121,6 km

Po pierwszym dniu ścigania kolarze przeniosą się na Ziemię Lubuską. Trasa wiodąca z Babimostu do Zbąszynka przez Trzebiechów i Kargową jest urokliwa, pełna lasów, z których słynie ten region Polski. Tutaj o wygraną także powinni powalczyć sprinterzy. Mieszkańcy Zbąszynka będą mieli wiele okazji, aby obejrzeć kolarskie zmagania, bo w tym mieście zawodnicy będą się ścigać na ośmiu rundach po 4,7 kilometra każda.

III etap, 24.05

Kożuchów – Lubań, 139,5 km

Kolejny płaski etap, choć w porównaniu z wcześniejszymi będzie bardziej wymagający, bo wyścig wjedzie na Dolny Śląsk. Nie zmienia to faktu, że także i tym razem faworytów do zwycięstwa można szukać wśród najszybszych w peletonie. Kolarze wystartują z Kożuchowa, przejadą przez Rudawicę, Osiecznicę, Ruszów i Węgliniec by ponad trzech godzinach zameldować się w Lubaniu na Pogórzu Izerskim. Lotne premie zaplanowano w Kożuchowie i Lubaniu.

IV etap, 25.05

Kowary – Przełęcz Okraj, 11,6 km

Bardzo wymagająca jazda indywidualna na czas. Na odcinku 11,6 kilometra z Kowar do Przełęczy Okraj usytuowanej na wysokości 1046 m n.p.m., jest blisko 600 metrów przewyższenia. Ukształtowanie terenu faworyzuje tych zawodników, którzy nie tylko doskonale radzą sobie z samotną jazdą, ale przede wszystkim świetnie czują się w górach. Ten etap może mieć duże znaczenie dla losów całego wyścigu.

V etap, 26.05

Piechowice – Karpacz,  91,4 km

Kończąca rywalizację trasa będzie prawdziwym rajem dla górali. Na odcinku 91,4 km jest aż pięć premii górskich. Okazji do rozerwania peletonu będzie więc sporo. Ten etap zapowiada się na pełen emocji i zwrotów akcji. Będzie on zapewne kluczowy dla klasyfikacji generalnej. 

Wyścig: Bałtyk – Karkonosze Tour, 2.2 Europe Tour

Skład: Piotr Brożyna, Kamil Małecki, Michał Paluta, Patryk Stosz, Piotr Pękala i Attila Valter

Dyrektor sportowy: Tomasz Brożyna 

Kamil Małecki wygrywa 54. CCC Tour Grody Piastowskie

Kamil Małecki wygrał klasyfikację generalną 54. CCC Tour Grody Piastowskie. – Wygrałem o jedyną sekundę z Maćkiem Paterskim, który był drugi. To niesamowite uczucie – mówił Kamil Małecki. 

– Od samego początku było bardzo ciężko, ponieważ grupa Wibatech próbowała już na pierwszej górze rozerwać peleton. Na szczęście cały czas byłem z przodu i udało mi się utrzymywać tempo na pierwszym i drugim podjeździe. Na jednym ze zjazdów miałem defekt, straciłem około 35 sekund ponieważ Wibatech nie odpuszczał. Peleton się podzielił. Na szczęście, dzięki pomocy kolegów z ekipy udało mi się dogonić pierwszą grupę na trzecim zjeździe – mówił Kamil Małecki.

Wtedy też zaatakował Maciej Paterski z zawodnikiem Vorarlberga, Schellingiem. – Wtedy było już jasne, że przejmujemy kontrolę nad całym wyścigiem. Staraliśmy się, aby Schelling i Paterski mieli mniej więcej 2 – 2,5 minuty przewagi. Maciek musiał być dzisiaj bardzo silny, w grupce było około 20 zawodników, szliśmy “fulla” a ich przewaga wcale nie malała. Na płaskiej końcówce udało nam się nadrobić, ale i tak mocno walczyłem o sekundy na premiach z Jannikiem Steimle. Na rundach odjechaliśmy od grupki, razem z nami poszli Marek Rutkiewicz i kolarz z Astany. Szliśmy po zmianach, a mi zależało, aby jak najmniej stracić do Maćka, ponieważ w pewnym momencie to on był wirtualnym liderem – relacjonował Małecki.

– Wygrałem z nim o jedną sekundę. Jestem tak szczęśliwy, że nie wiem, co powiedzieć. Ostatnio często zajmowałem miejsca w okolicach podium, to ogromna radość stanąć w końcu na samym szczycie. Chciałbym bardzo podziękować ekipie – każdemu z chłopaków z osobna, którzy przez ostatnie cztery dni zrobili wszystko, aby obronić tę żółtą koszulkę. Niesamowitą pracę wykonała dla nas obsługa – zarówno mechanicy, jak i masażyści, którzy zapewnili nam opiekę na najwyższym poziomie. Na ten sukces pracowali wszyscy w drużynie – dodał Kamil Małecki.

Finalnie, 4 kolarzy CCC Development Team uplasowało się w pierwszej “dziesiątce” – poza Kamilem Małeckim, byli to: Piotr Brożyna (6. miejsce), Patryk Stosz (7. miejsce) i Attila Valter (8. miejsce).

 

Kamil Małecki z etapem i koszulką lidera na CCC Tour Grody Piastowskie

Kamil Małecki wygrał II etap CCC Grody Piastowskie i założył koszulkę lidera. Najlepszym młodzieżowcem na półmetku wyścigu został Szymon Tracz.

Piątek był wymagającym dniem dla zwodników jadących CCC Tour Grody Piastowskie. Rano w Polkowicach zawodnicy zmierzyli się z czasówką o długości 16,2 km. Po południu czekał ich 112,5 km etap z Głogowa do Polkowic. Zawodnicy CCC Development Team solidnie pojechali czasówkę – aż sześciu z nich znalazło się bowiem w pierwszej dziesiątce. Najlepszym “Pomarańczowym” był Kamil Małecki, który zajął drugie miejsce.

– Trasa czasówki dawała się we znaki. Nogę miałem bardzo dobrą, starałem się utrzymywać mocne tempo. Od prezesa, który jechał w samochodzie dostawałem informację, że jadę na dobry rezultat. Skupiałem się więc na tym, aby jechać “fulla”. Na szczęście trafiłem też na dobre warunki, bo część kolarzy jechała w deszczu. Byłem bardzo mocno skoncentrowany, nie zauważyłem pachołków i ściąłem jeden zakręt. Sędziowie nałożyli na mnie karę – odjęli mi 2 sekundy i zająłem drugie miejsce – mówił Kamil Małecki. – Byłem zawiedziony, czułem taką sportową złość. Jednak też poniekąd dzięki tej sytuacji, to ekipa Vorarlberg wzięła na siebie ciężar kontroli drugiego etapu. W pewnym momencie okazało się, że nie do końca im to wychodziło. Kilku chłopaków od nas włączyło się do pracy – dzieki temu skasowaliśmy ucieczkę i doszło do sprintu z peletonu – relacjonował Kamil Małecki.

– Początkowo plan był taki, aby jechać na Staśka Aniołkowskiego. Etap kończył się jednak na rundach i kiedy zobaczyliśmy jak wygląda końcówka, doszliśmy do wniosku, że to ja powinienem spróbować. Okazało się, że to idealne rozwiązanie, ponieważ wygrałem. Bardzo chciałbym podziękować całej ekipie za pomoc i wsparcie, cieszę się, że kończymy ten dzień zmotywowani i w dobrych nastrojach – dodał Małecki.

W piątek z dobrej strony pokazał się także Szymon Tracz, który na czasówce zajął czwarte miejsce i zdobył koszulkę najlepszego młodzieżowca. – Jestem bardzo zadowlony i trochę zaskoczony tym, że pojechałem tak dobrze. To moja pierwsza, indywidualna czasówka w tym roku, a trasa nie należała do najłatwiejszych. Dla mnie dodatkowym utrudnieniem było też to, że po południu musieliśmy się ścigać po raz drugi. Dlatego musiałem rozsądnie rozłożyć siły – mówił Szymon Tracz. Okazało się jednak, że drugi etap nie był tak straszny, jak go malowali. – Przebieg wyścigu próbowała kontrolować ekipa lidera, jednak w pewnym momencie musieliśmy im pomóc w gonieniu ucieczki. Jechaliśmy czujnie, z przodu peletonu, byliśmy przygotowani, aby reagować na próby odjazdów czy też na ewentualne ranty. Jechaliśmy po płaskim, w otwartym terenie – relacjonował Tracz. – Kolejne dni będą bardzo wymagające. Myślę, że jutro do mety może dojachać grupka 30 – 40 kolarzy. Ciężka przeprawa czeka nas w niedzielę – ponad 144 km oraz 2,500 metrów przewyższenia. Piątkowe wyniki są bardzo motywujące, postaramy się zrobić wszystko, aby nie zawieźć kibiców i sponsorów – dodał Szymon Tracz.

“Pomarańczowe” podium w Legnicy

Kamil Małecki, Michał Paluta i Stasiek Aniołkowski zdominowali piątkowe kryterium w Legnicy otwierające 54. CCC Tour Grody Piastowskie. Na najwyższym stopniu podium stanął Kamil Małecki, drugie miejsce zajął Michał Paluta, a trzecie Stasiek Aniołkowski. 

– Pierwsza część kryterium składała się z wyścigów eliminacyjnych. Zostaliśmy podzieleni na cztery grupy i każda miała do przejechania pięć okrążeń. Trzech najszybszych zawodników z każdej grupy przechodziła do wyścigu finałowego. Finał był rozgrywany w formule australijskiej, czyli na każdym kolejnym okrążeniu odpadał zawodnik, który jako ostatni przekraczał linię mety – opowiadał Kamil Małecki. Zawodnik CCC Development Team dodał, że “Pomarańczowi” zarówno w wyścigach eliminacyjnych, jak i tym finałowym starali się trzymać z przodu. – Zależało nam na tym, aby nie tracić dobrej pozycji i żeby się nie pogubić. Runda była krótka i bardzo szybka, więc jechaliśmy “fulla” od samego początku. Dodatkowo, na całej trasie był bruk, więc musieliśmy być czujni na zakrętach. W końcówce wyścigu finałowego pozwoliliśmy Staśkowi trochę odjechać, gdyż zależało nam na wyeliminowaniu Jacopo Mosci. To się udało. Dzięki temu nasza trójka mogła zgarnąć całe podium – dodał Kamil Małecki. 

– Podczas pierwszej części postanowiliśmy, że wystartujemy jak na wyścigu przełajowym i zarzucimy z Patrykiem wysokie tempo od startu. Chcieliśmy maksymalnie naciągnąć grupę. Cieszymy się, że ta taktyka się powiodła. Patryk zrobił rzeź od początku, a w końcówce zaatakowałem, aby zakwalifikować się do finału – mówił Michał Paluta, który zajął drugie miejsce na podium. Kolarz CCC Development Team dodał, że na wyścig finałowy taktyka była podobna. – Tym razem jednak nie ustalaliśmy jednego lidera, bo wiedzieliśmy że w rywalizacja będzie wyglądać trochę inaczej. Tempo od samego początku było bardzo wysokie, a grupa topniała z każdym okrążeniem. Gdy na rundzie zostaliśmy z Kamilem i Staśkiem, stres opadł, ponieważ wiedzieliśmy już, że wygra ktoś z nas. A to było dla ekipy najważniejsze. Bardzo się cieszymy, że zaczynamy CCC Tour od dobrego i widowiskowego prologu – dodał Michał Paluta. 

– Kryterium było dość wymagające. Krótka runda, w 100% brukowana. Nasze założenie było takie, żeby wygrać ten prolog. W wyścigu finałowym pokazaliśmy majstersztyk, jeśli chodzi o jazdę drużynową. Na ostatnich rundach zaatakowałem, a chłopaki kontrolowali sytuację z tyłu – relacjonował Stasiek Aniołkowski, który kilka lat temu zdobył tytuł mistrza Polski w kryterium ulicznym. – To prawda, dobrze się czuję na tego typu trasach. Lepszego otwarcia wyścigu nie mogliśmy sobie wyobrazić. To na pewno zmotywuje nas do dalszej walki na kolejnych etapach – zaznaczył Stasiek Aniołkowski. 

CCC Development Team na 54. CCC Tour Grody Piastowskie

W najbliższy czwartek siedmiu zawodników CCC Development Team stanie na starcie 54 edycji wyścigu CCC Tour Grody Piastowskie. 

– CCC Tour Grody Piastowskie to dla nas ważny wyścig przede wszystkim ze względu na sponsora. Pan Dariusz Miłek i jego firma CCC od lat bardzo mocno wspierają polskie kolarstwo. Poza tym wyścig rozgrywany jest na terenie Dolnego Śląska, jeden z etapów tegorocznej edycji odbędzie się w Polkowicach, mieście, w którym swoją siedzibę ma firma CCC – mówi Robert Krajewski. Prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team podkreśla, że skład ekipy na 4-etapowy wyścig jest optymalny.

“Pomarańczowych” reprezentować będą: Stanisław Aniołkowski, Piotr Brożyna, Michał Paluta, Kamil Małecki, Patryk Stosz, Szymon Tracz oraz Węgier Attila Valter. – Ci zawodnicy pozwolą nam rywalizować zarówno o wysokie pozycje na etapach, jak i w klasyfikacji generalnej. Ponadto, z tym składem jesteśmy w stanie przygotować się na różne scenariusze. Każdy z tych kolarzy jest obecnie w dobrej formie – podkreśla Robert Krajewski. Stasiek Aniołkowski i Szymon Tracz mają za sobą udany udział w Karpackim wyścigu Kurierów. Kamil Małecki i Patryk Stosz, podczas majowych “jednodniówek” pokazali, że są w stanie stanąć w szranki z rasowymi sprinterami. Ostatnie tygodnie solidnie przepracowali także Piotrek Brożyna, Attila Valter i Michał Paluta. 

Kolarze rozpoczną ściganie w czwartkowe popołudnie – od kryterium ulicznego w Legnicy, na rundzie o długości 2 km. W piątek przeniosą się do Polkowic, gdzie rozegrana zostanie jazda indywidualna na czas, której wynik zarysuje obraz klasyfikacji generalnej. Zawodnicy będą mieć do pokonania niewiele ponad 16 km. – Patrząc na całą trasę wyścigu to można powiedzieć, że faworyzuje ona kolarzy wszechstronnych, którzy potrafią dobrze pojechać na czas. Zawodnicy, którzy celują w wysokie miejsce w generalce nie mogą na niej za dużo stracić. Przykład zwycięzcy ubiegłorocznej edycji, czyli Łukasza Owsiana pokazuje, że da się odrobić te 46 sekund straty, jedynak powyżej minuty może to już być nie do zrobienia – analizuje Michał Paluta. Może zatem sprawdzić się kolarskie porzekadło mówiące, że czasówka to taki etap, na którym można przegrać cały wyścig. 

źródło: www.grody.com.pl

– Jeśli czasówkę wygra kolarz, który będzie w stanie walczyć w klasyfikacji generalnej, to z pewnością jego ekipa będzie musiała przejąć ciężar wyścigu na kolejnych etapach – dodaje Paluta. Jeszcze w piątek zawodnikom przyjdzie się zmierzyć z 112,5 km trasą drugiego etapu. Kolarze ściganie rozpoczną w Głogowie, a zakończą w Polkowicach (tam do przejechania będą trzy rundy po 5,8 km każda). Na trasie organizatorzy usytuowali trzy premie górskie II kategorii i trzy premie sprinterskie. Trasa może faworyzować najszybszych kolarzy w peletonie.

źródło: www.grody.com.pl

Etap trzeci liczyć będzie 144,3 km. Najpierw kolarze pojadą ze Złotoryi do Chojnowa (tam będzie zlokalizowana pierwsza premia sprinterska), następnie zawrócą i obiorą kierunek na Jawor, gdzie znajdować się będzie meta etapu. PIerwsze 60 km trasy będzie relatywnie płaskie. Dopiero w okolicach 65 – 66 km znajdować się będzie podjazd na Stanisławów – pierwszą z trzech premii górskich I kategorii. Kolejne dwie premie umiejscowione zostały na rundach (29,5 km), które zawodnicy pokonają dwa razy. 

źródło: www.grody.com.pl

Niedzielny etap z Nowej Rudy do Dzierżoniowa o długości 145,3 km, będzie spełnieniem marzeń wszystkich górali biorących udział w wyścigu. Na trasie znajdować się będzie sześć premii górskich I kategorii (i zaledwie jedna sprinterska). Już w pierwszych 20 km kolarze zmierzą się z przełęczami: Sokolą i Walimską. Później czekać ich będą podjazdy na przełęcze: Jugowską, Woliborską (którą trzeba będzie pokonać 2 razy) i Srebrnogórską. Etap zakończy się na płaskiej rundzie w Jaworze (17 km). – To jedyny, typowy etap górski na całej trasie i będzie on naprawdę bardzo ciężki. Trzeba też pamiętać, że z ostatniego podjazdu do mety jest jakieś 40 km, więc jeśli ktoś zostanie na ostatnim podjeździe, to ma jeszcze szansę dojść tę czołówkę. Ci, którzy poważnie myślą o wygranej w całym wyścigu, nie powinni czekać na ten etap i liczyć, że właśnie tu odrobią straty. Ten wyścig potrafi być bardzo dynamiczny i intensywny, trzeba być skupionym od początku do końca i nigdzie nie odpuszczać – mówi Michał Paluta. 

źródło: www.grody.com.pl

– Cała ekipa jest bardzo zmotywowana przed tym wyścigiem. Trasa wyścigu pasuje naszym specjalizacjom, będziemy chcieli się pokazać z jak najlepszej strony. Osobiście, jestem w dobrej formie, solidnie przepracowałem okres przygotowawczy. Ostatnie klasyki, w których brałem udział pokazują, że noga z wyścigu na wyścig jest coraz lepsza. Dlatego optymistycznie patrzę na nadchodzące dni – dodaje Michał Paluta. 

Wyścig: 54. CCC Tour Grody Piastowskie, 2.2

Dyrektor sportowy: Robert Krajewski 

Skład: Stanisław Aniołkowski, Piotr Brożyna, Michał Paluta, Kamil Małecki, Patryk Stosz, Szymon Tracz, Attila Valter

Stasiek Aniołkowski wygrywa ostatni etap KWK

Stasiek Aniołkowski, po całym dniu spędzonym w odjeździe wygrał ostatni, płaski etap Karpackiego Wyścigu Kurierów. Czwarte miejsce zajął kompan “Aniołka” z ucieczki – Szymon Tracz. 

Ostatni, płaski etap z Veszprem do Papy liczył 150 km i dedykowany był najszybszym kolarzom w peletonie. Dużą rolę odegrała pogoda – kolarze musieli zmagać się z zimnem, wiatrem i deszczem. Już na samym początku wyścigu od peletonu oderwało się 6 kolarzy – Lasinis (Litwa), Barta, Stibinger i Prochazka (Czechy) oraz Stasiek Aniołkowski i Szymon Tracz. Jakiś czas później dojechał do nich Damian Sławek. 

– Nasza taktyka była prosta: mieliśmy zabierać się w odjazdy. Zaatakowaliśmy ze Staśkiem na początku etapu i udało się uformować ucieczkę. Nasza przewaga oscylowała między 1 – 2 minuty. Peleton mocno się porwał, było sporo kraks, wielu zawodników wycofywało się. To chyba były najgorsze warunki, w jakich jechałem wyścig. Było zimno, mocno padało, a w ostatniej części etapu dodatkowo wiało – opowiadał Szymon Tracz. 

– To był naprawdę koszmarny i katorżniczy etap. Odczuwalna temperatura wynosiła -1 stopień Celsujsza, do tego deszcz i wiatr. Według planu zaatakowaliśmy od startu, współpraca w ucieczce układała się dobrze. Na ostatnich 30 km nieocenioną pracę wykonał Szymon Tracz i to jemu w dużej mierze zawdzięczam dzisiejsze zwycięstwo. Nie ma słów, które opisałyby poświęcenie Szymona. Podobnie nie ma też słów, które opisałyby dzisiejszy etap. To był test na odporność psychiczną oraz fizyczną – mówił z kolei Stasiek Aniołkowski, dla którego była to druga, etapowa wygrana na Karpackim Wyścigu Kurierów. 

– Na około 20 km przed metą dojechali do nas Włoch Vanchiarutti i Słoweniec Primozic, którzy od razu przystąpili do ataku. Z ucieczki przetrwaliśmy tylko ja, “Aniołek” i Litwin Lasinis. Na ok. 10 km do mety jechaliśmy w pięciu i mieliśmy około minuty przewagi nad resztą. Wiedziałem, że dojedziemy do mety i robiłem wszystko, żeby na ostatnich metrach przed zakrętem wyprowadzić Staśka na jak najlepszą pozycję do finiszu. Stasiek rewelacyjnie wykończył moją pracę. Bardzo się cieszę, że wygrał. To wielka radość dla całej ekipy. Przy okazji chciałem podziękować całemu zespołowi, obsłudze i naszemu dyrektorowi – dodał Szymon Tracz. 

– Paradoksalnie dzisiejsze warunki, czyli zimno i deszcz, mogły wpływać na naszą korzyść. Jednak przez ostatnie 50 km mieliśmy silny, czołowy wiatr, który utrudniał nam jazdę. Przełomem był przeskok z grupki za nami Vanchiaruttiego i Primozica, którzy od razu po dojechaniu do nas finiszowali na górskiej premii. Na tej premii podzieliła się ucieczka – odpadło 3 Czechów i Damian Sławek, co spowodowało że na czele pozostało 5 zawodników. W tym 2 ja i Szymon. Pozostali mocno pracowali, ja jednak odpuszczałem, bo chciałem zostawić jak najwięcej sił na finisz. Mogłem sobie na to pozwolić dzięki Szymonowi, który pracował za mnie – relacjonował “Aniołek”. – Jestem bardzo szczęśliwy, dziękuję drużynie bez której sukcesy na tym wyścigu, byłby niemożliwe. Kolarze obsługa wszyscy dali z siebie 100% – zakończył Stasiek Aniołkowski. 

Klasyfikację generalną wygrał Holender Marijn van den Berg. Najwyżej sklasyfikowanym “Pomarańczowym” był Szymon Tracz, który zajął szóste miejsce. Tuż za nim uplasował się Węgier Attila Valter. 

Stasiek Aniołkowski trzeci na królewskim etapie KWK

Stasiek Aniołkowski zajął III miejsce na królewskim etapie Karpackiego Wyścigu Kurierów Poprad-Poprad. Aktywnie jechał także Szymon Tracz. 

Królewski etap Karpackiego Wyścigu Kurierów rozegrany został na Słowacji, w okolicach Popradu. Na 116 km trasie organizatorzy umiejscowili trzy górskie premie (w Magurskim Sadle, 50km, Velkiem Frankovej 65km, Prislopie, 78km) i lotną premię LOTTO w Tatranskiej Lomnicy (100km). Po 20 km peleton się podzielił, a chwilę później zaatakował Ilya Volkau (Białoruś), który został złapany przed Magurskim Sadlem. Od pierwszej premii górskiej na czele jechało ok. 20 zawodników. Wśród z nich było 4 “Pomarańczowych”: Attila Valter, Szymon Tracz, Piotr Pękala i Stasiek Aniołkowski. Z grupy często szły ataki, odjechać udało się Szymonowi Traczowi. Niestety, został jednak doścignięty. Finisz rozegrał się pomiędzy zawodnikami z tej grupy. Sprint wygrał Dennis van der Horst (Metec-TKH), a na trzecim miejscu zameldował się Stasiek Aniołkowski. 

– Tempo na podjazdach było mocne, ale też odpowiednie dla mnie. Gdy czołówka przyspieszała na II i III górskiej premii, jechałem swoim, mocnym tempem. Traciłem co prawda kontakt z grupką, lecz wiedziałem, że gdy zawodnicy zwolnią po zjeździe, to będę w stanie dojść do czołówki. Tak też się działo – relacjonował Stasiek Aniołkowski. Ekipa CCC Development Team mocno pracowała na “Aniołka”. Podobnie jak w piątek, w sobotę również istotne było dobre rozegranie końcówki. – Na 300 metrów do mety znajdowało się rondo, było więc ważne, aby wejść w nie jako pierwszy lub drugi. Chłopcy ciężko pracowali w końcówce, lecz na około 2 km do kreski jechałem już sam. Gdy mieliśmy 1,5 km do mety, byłem na 20. pozycji, było bardzo dynamicznie i nerwowo. Kolarze mocno pchali się, aby jechać w czubie. Udało mi się przejść do przodu, w okolice 5. miejsca. Kosztowało mnie to jednak dużo sił. Niedługo później, gdy do mety zostało jakieś 800 metrów pilot przejechał przez rondo z prawej strony. Ponieważ lewa była szybsza,  postanowiłem przeskoczyć wysepkę i pojechać tamtędy. Niestety, straciłem przez to ponownie kilka pozycji i w ostatnie rondo wchodziłem jako 8 – 9. Na ostatnich 300 m dałem z siebie wszystko, sił starczyło na trzecie miejsce – dodał Stasiek Aniołkowski.

W klasyfikacji generalnej prowadzi Marijn van den Berg. Najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem jest Attila Valter, który zajmuje 6. miejsce. W niedzielę kolarzy czeka ostatni, węgierski etap Karpackiego Wyścigu Kurierów. Płaska trasa sprzyjać będzie sprinterom

Stasiek Aniołkowski wygrywa III etap na Karpackim Wyścigu Kurierów

Stasiek Aniołkowski po finiszu z grupki wygrał III etap Karpackiego Wyścigu Kurierów. “Aniołek” był też inicjatorem ucieczki dnia, w której przejechał znaczną część trasy.

Etap z Oświęcimia do Jabłonki liczył 111 km. Na trasie organizatorzy umiejscowili 3 górskie premie (Małopolska – Łękawica, 44km, Grzechynia, 73km, Przełęcz Krowiarki, 91km) oraz jedną premię lotną LOTTO w Makowie Podhalańskim (61km). Od początku etapu kolarze jechali bardzo aktywnie, było sporo prób ataków, których nie odpuszczał peleton. Skuteczną ucieczkę zainicjował Stanisław Aniołkowski, do którego dołączyło 9 innych kolarzy. Różnica między grupką a peletonem oscylowała między 0:50 a 1:20. Harcownicy zostali złapani w okolicach II premii górskiej na Grzechyni. Na zjeździe z tej premii peleton się podzielił. Z przodu pracowali kolarze CCC Development Team. O zwycięstwie rozstrzygnął finisz z ok. 30-osobowej grupki, którzy wygrał Stasiek Aniołkowski. To jego pierwsze zwycięstwo w pomarańczowych barwach.

– Na odprawie założyliśmy sobie pewne kwestie i omówiliśmy kilka scenariuszy. W dużym skrócie: Attila, Szymon i Piotrek miali atakować na II górskiej premii, a ja lub Karol mieliśmy zabierać się w ucieczki. Już przed etapem dyrektor podkreślał, że dobrze byłoby, abym to ja był odjeździe i jechał tam własnym tempem. Po skokach Karola udało mi się zainicjować ucieczkę. Na początku bardzo mocno pracowałem, abyśmy mogli skutecznie odjechać – relacjonował Stasiek Aniołkowski. Kolarz CCC Development Team dodał, że później współpraca w 10-osobowej grupce układała się dobrze. 

– Peleton dogonił nas jakieś 100 metrów przed II górską premią, później szybko się podzielił. Przed ostatnim podjazdem postawiłem wszystko na jedną kartę. Za wszelką cenę chciałem utrzymać koło czołówki. Na szczyt Krowiarki wjechałem w pierwszej grupie liczącej ok. 35 kolarzy. Z resztą chłopaków z ekipy kontrolowaliśmy tempo, zależało nam na tym, aby nie było skoków – mówił Stasiek Aniołkowski. – 3 km przed metą, na hopce, zaatakował Szymon Tracz, ale szybko został złapany. Końcówkę trzeba było dobrze rozegrać taktycznie, ponieważ na 1 km do mety znajdował się zakręt w prawo, na 50 metrów przed metą trasa skręcała w lewo. Wiedziałem, że jeśli chcę wygrać, muszę jako pierwszy wejść w ten ostatni zakręt. Mocno pracowała reprezentacja Polski, więc wsiadłem im na koło. 200 metrów do mety poszedłem fulla, jako pierwszy wypadłem na ostatnią prostą… No i wygrałem – dodał z uśmiechem Stasiek Aniołkowski. 

– Bardzo cieszę się z tego zwycięstwa. Mimo iż naszym głównym celem jest zdobywanie doświadczenia, to ścigamy się też po to, aby wygrywać. Chciałbym bardzo podziękować chłopakom z drużyny, z którymi skutecznie rozegraliśmy ten etap. We znaki dała nam się pogoda – było zimno, wietrznie i dodatkowo padało. Mi zawsze ciężej jeździ się w takich warunkach, więc wygrana cieszy tym bardziej – mówił Aniołkowski. 

Przed kolarzami jeszcze dwa etapy Karpackiego Wyścigu Kurierów: sobotni-królewski Poprad-Poprad i niedzielny płaski z Veszprem do Papy. W klasyfikacji generalnej wciąż prowadzi Marijn van den Berg. Najlepszy z “Pomarańczowych” Attila Valter zajmuje 7. miejsce.