Dominik Górak

Dominik Górak w CCC Development Team

Dominik Górak, dwukrotny mistrz Polski juniorów dołącza do CCC Developement Team. Zawodnik podpisał kontrakt na dwa sezony.

Przed Dominikiem Górakiem pierwszy sezon w barwach CCC Development Team oraz w kategorii młodzieżowej. W ostatnim roku juniora Dominik wywalczył tytuł mistrza Polski w jeździe indywidualnej na czas oraz złoty medal Górskich Szosowych Mistrzostw Polski. – Dominik to bardzo ambitny zawodnik, którego atutami są jazda na czas oraz jazda w górach, co udowodnił podczas mistrzostw Polski. Zdobyte przez niego medale mówią same za siebie. Myślę, że pomimo debiutanckiego sezonu w młodzieżowej kategorii, Dominik zaprezentuje w sezonie swoje umiejętności i będzie dużym wzmocnieniem dla zespołu – powiedział Robert Krajewski, prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team.

– Wstąpienie w szeregi CCC Development Team to dla mnie duży krok naprzód i mam nadzieję, że w przyszłości otrzymam szansę na awans do World Touru. Nie mogłem lepiej trafić, od dawna śledziłem poczynania chłopaków z drużyny i bardzo się cieszę, że będę częścią zespołu. Chcę dać z siebie wszystko podczas wyścigów i nauczyć się jak najwięcej. Mam nadzieję, że przełoży się to na wyniki – powiedział Dominik Górak.

Dominik Górak
data urodzenia: 12.10.2001
specjalizacja: czasowiec, góral
kontrakt z CCC Development Team na sezony 2020 – 2021

 

Jak zaczęła się twoja przygoda z kolarstwem?
– Wszystko zaczęło się od mojego taty. On sam trenował i wciągnął mnie w kolarstwo. Zaczął startować w maratonach, a ja wraz z nim. Zawsze też lubiłem jeździć na rowerze, więc sprawiało mi to sporą frajdę. Po jakimś czasie zapisałem się do Warszawskiego Klubu Kolarskiego, miałem wtedy 12 lat. Gdy jeździliśmy z tatą na wyścigi, to wszystko planowaliśmy sami i uznaliśmy, że w klubie będzie mi łatwiej trenować i się rozwijać. W tamtym czasie grupa była nastawiona na kolarstwo górskie, więc swoją przygodę ze ściganiem zacząłem właśnie od MTB, startując w pucharach Polski. Z czasem coraz bardziej zaczęła mi się podobać szosa i na niej się skupiłem.

Na co dzień mieszkasz w Warszawie, jak ci się tam trenuje?
– Po kilku latach trenowania przyzwyczaiłem się do dosyć płaskich terenów wokół Warszawy. Mimo to, gdy planuję trening, staram się wynajdywać jak najdłuższe podjazdy i po nich jeździć. To właśnie w górach czuję się najlepiej i jak tylko mogę, to wyjeżdżam potrenować w takim terenie. Lubię ten wysiłek i zmęczenie, które towarzyszy podczas jazdy na szczyt. Gdy jestem w domu często trenuję sam, ale mam frajdę z jazdy na rowerze i zawsze chętnie wyruszam na trening. Wiem, że chcę pracować, być kolarzem i to jest moją motywacją.

Jesteś mistrzem Polski w jeździe indywidualnej na czas juniorów. Jak wspominasz ten wyścig?
– Na kilka dni przed startem w czempionacie, ścigałem się w niemieckiej etapówce LVM Saarland Trofeo i właściwie nie myślałem zbyt wiele o mistrzostwach. Na rower czasowy wsiadłem po dłuższej przerwie i dałem z siebie wszystko. Bardzo się cieszę z tej wygranej. Biało-czerwona koszulka z orzełkiem dała mi motywację do kolejnych przygotowań i postanowiłem poświęcić więcej uwagi jeździe na czas. Kręciłem filmy, aby zobaczyć swoją pozycję, sprawdzałem opory aerodynamiczne, starałem się poprawiać ułożenie ramion, głowy i zwrócić uwagę na wszystkie inne drobiazgi, które mają znaczenie. Wcześniej nie miałem pojęcia, że to odgrywa aż tak dużą rolę i może zaważyć o końcowym wyniku. Jazda na czas to jeden z elementów, na którym chciałbym się skupić w nowej ekipie. Dostanę tu odpowiednie wsparcie techniczne i merytoryczne, aby dalej się rozwijać.

Ale to nie jedyny złoty medal jaki zdobyłeś w tym roku.
– To prawda, pod koniec sierpnia zostałem górskim szosowym mistrzem Polski. Wyścig rozegrał się tak, jak przypuszczałem. Bardzo dobrze znałem tę trasę i wiedziałem, że trzeba być cały czas z przodu. Na pierwszym podjeździe była jeszcze cała grupa, ale na drugim z przodu zostało już tylko kilku zawodników, w tym ja. Dokonywała się naturalna selekcja, aż na czele zostałem wraz z moim kolegą z drużyny, Miłoszem Ośko. Tego dnia to ja byłem silniejszy, odjechałem i samotnie przekroczyłem linię mety.

Jak możesz podsumować swój sezon?
– Polskie wyścigi były dla mnie ważne, ale chciałem w tym roku skupić się na zagranicznych startach i chyba nie najgorzej wyszło. Wraz z Warszawskim Klubem Kolarskim startowaliśmy między innymi we włoskich klasykach na początku sezonu, gdzie zajmowałem miejsca w top 15. W ciągu roku przejechałem też kilka wyścigów z kadrą narodową, kończąc je na całkiem przyzwoitych pozycjach. Myślę, że mogę być zadowolony z tego sezonu. Zawsze dosyć wysokie ambicje – liczę, że w CCC Development Team nabiorę jeszcze więcej doświadczenia i dopiero pokażę na co mnie stać.

A jak zapatrujesz się na nadchodzący sezon w nowych barwach?
– Od dłuższego czasu obserwowałem poczynania CCC Development Team i bardzo zależało mi na tym, aby dostać się do drużyny. Zaplecze, obsługa i wyścigi jakie zapewnia grupa, to najlepsza opcja na rozwój i cieszę się, że będę mógł reprezentować pomarańczowe barwy. To będzie mój pierwszy sezon w młodzieżowej kategorii, ale optymistycznie patrzę się w przyszłość. Chciałbym jak najwięcej nauczyć się od starszych zawodników z zespołu i dać z siebie wszystko. Zwycięstwo jest zawsze wspólnym wysiłkiem, a nie jednego zawodnika i mam nadzieję, że wraz z chłopakami nieraz będziemy się cieszyć z wygranej.

Attila Valter przechodzi do CCC Team

Attila Valter od nowego sezonu będzie reprezentować barwy CCC Team. Węgier to trzeci – po Michale Palucie i Kamilu Małeckim – zawodnik CCC Development Team, który zasili szeregi ekipy WT. W tym sezonie Attila Valter wygrał etap na Tour de l’Avenir, jest też aktualnym mistrzem Węgier w jeździe indywidualnej na czas (zarówno w elicie, jak i w U-23). Swoją przygodę z rowerem Attila rozpoczął w wieku 3 lat. Rok później, stanął na starcie swojego pierwszego wyścigu. W kolarskiej drodze od zawsze wspiera go tata – Tibor Valter, który w przeszłości także się ścigał. Attila to typowy góral, jego kolarskim idolem jest Alejandro Valverde.
Jakbyś opisał miniony sezon?
Ostatnie 12 miesięcy były zdecydowanie najbardziej interesującymi i wymagającymi w mojej karierze. Miniony sezon był też dla mnie świetny, jeśli chodzi o wyniki. Osiągnąłem zdecydowanie więcej niż zakładałem. Od początku roku byłem bardzo zmotywowany. Wiedziałem, że CCC Development Team to dla mnie najlepsze miejsce do rozwoju. Miałem dobrze ułożony kalendarz z wymagającymi wyścigami, dobrze przepracowałem sezon przygotowawczy. Istotne było również to, że miałem szansę uczyć się od bardziej doświadczonych zawodników takich jak Michał Paluta, Kamil Małecki, Patryk Stosz czy Piotrek Brożyna. Wspierali mnie przez cały sezonu to również dzięki nim byłem w stanie stanąć na podium tyle razy. W barwach CCC Development Team wygrałem etap na Istrian Spring Trophy. Ponadto, zająłem 3 miejsce w GC Tour of Antalya, Belgrade-Banjaluka oraz Tour de Hongrie. Wygrałem też mistrzostwa Węgier w jeździe indywidualnej na czas oraz etap na Tour de l’Avenir. Nie przypuszczałem, że mogę osiągnąć aż tyle.
Która wygrana była dla Ciebie najważniejsza w tym sezonie?
Zdecydowanie było to etapowe zwycięstwo na Tour de l’Avenir. To był jeden z najcięższych etapów, jakie przejechałem – był długi i wymagający. Pojechałem na solo, zaatakowałem ok. 8 km do mety. Udało mi się wygrać z najlepszymi zawodnikami U-23 i w zasadzie wciąż ciężko mi w to uwierzyć. Każdego roku tylko najmocniejsi wygrywają etapy na tym wyścigu, dostałem wiele gratulacji praktycznie z całego świata. To moja najważniejsza wygrana w całej dotychczasowej karierze. Uważam, że był to również jeden z czynników, dzięki któremu trafiłem do CCC Team.
 
Jak zmieniłeś się jako kolarz w tym sezonie?
Widzę zmianę zarówno jeśli chodzi o moje umiejętności czysto kolarskie oraz w sferze mentalnej. Śmiało mogę powiedzieć, że stałem się lepszym zawodnikiem – poprawiłem m.in. swoją wydolność oraz wspinaczkę. Nauczyłem się również bardzo dużo jeśli chodzi o jazdę i pozycjonowanie w peletonie. Mam poczucie, że dojrzałem i zebrałem sporo cennego doświadczenia. Cieszę się, że trafiłem też do zagranicznej ekipy. Musiałem być bardzo skupiony, bo wiele rzeczy było dla mnie nowych. I bardzo się cieszę, że udało mi się dobrze wywiązać się ze swoich zadań. Myślę, że dobrze odnalazłem się w ekipie. Chciałbym podziękować wszystkim – dyrektorom, kolegom oraz obsłudze za całe wsparcie, którym mnie obdarzyli.
Czym jest dla Ciebie awans do ekipy WT i jakie są twoje cele na przyszły sezon?
Dołączenie do ekipy WT to najważniejsza rzecz, jaka przytrafiła mi się w życiu. Gdyby dwa lata temu ktoś mi powiedział, że dołączę do ekipy WT, nie uwierzyłbym tej osobie…. A teraz do niej trafiłem. Zaczyna się nowy etap w moim życiu, myślę, że jestem na niego gotowy. Jako zawodnik jestem bardzo podekscytowany, że dołączę do kolarskiej elity. W zasadzie, muszę przyznać, że wyznaczyłem sobie już pewne cele, ale najważniejsza będzie ekipa – będę gotowy na to aby wspierać kolegów z drużyny. To będzie niesamowite doświadczenie – będę mieć szansę, aby jeździć i uczyć się od tak doświadczonych zawodników jak Greg Van Avermaet. Nie mogę się również doczekać spotkania z Michałem Palutą i Kamilem Małeckim. Uważam, że najlepsze dopiero przede mną.

Michał Jaskot w CCC Development Team

Michał Jaskot to pierwszy wychowanek CCC Copernicus Toruń, który trafia do CCC Development Team. Jego kontrakt obowiązywać będzie do 01.01.2020 do 31.12.2021.
Michał Jaskot swoją przygodę z kolarstwem rozpoczął w klubie MKS Polkowice, gdzie trenował pod okiem Janusza Pytlaka. Ostatni rok juniora spędził w CCC Copernicus Toruń. Miniony sezon przyniósł mu wiele sukcesów, między innymi tytuł wicemistrza juniorów ze startu wspólnego oraz wysokie miejsca na zagranicznych klasykach. – Michał w szeregach CCC Development Team rozpocznie ściganie w kategorii młodzieżowej, ale myślę, że będzie mocnym filarem naszej drużyny. To zawodnik, który potrafi walczyć do samego końca i dobrze odnajduje się w wymagającym terenie. W barwach Copernicusa zaprezentował swoje możliwości, ale mam nadzieję, że pod naszym okiem rozwinie się jeszcze bardziej – powiedział Robert Krajewski, prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team.
– Za namową trenera Janusza Pytlaka trafiłem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Wtedy postanowiłem, że przez przez ten czas zrobię wszystko, aby zostać kolarzem. Mój wysiłek nie poszedł na marne i dzięki temu dołączam do CCC Development Team – powiedział Michał Jaskot. – Kiedyś marzyłem o miejscu w takiej drużynie, od stycznia będzie to moja nowa rzeczywistość i duży krok na przód. Chcę wykorzystać tę możliwość i nauczyć się jak najwięcej od starszych kolegów, a także dołożyć swoją cegiełkę do wyników drużyny – dodał Jaskot.
Michał Jaskot
data urodzenia: 26.05.2001
specjalizacja: klasykowiec
kontrakt z CCC Development Team na sezony 2020-2021
Michał, powiedz nam kiedy zacząłeś trenować kolarstwo?
Michał Jaskot: Moja przygoda z kolarstwem zaczęła się trochę przez przypadek. Dowiedziałem się od kolegi, że w lokalnym klubie MKS Polkowice jest trening kolarski i poszedłem. Byłem wtedy w czwartej klasie podstawowej i stwierdziłem, że przyjdę, zobaczę, spróbuję. Spodobało mi się i tak zostałem. Na początku było to dla mnie hobby jak każde inne, próbowałem wcześniej biegania, sztuk walki i kolarstwo było kolejną dyscypliną. Z czasem jednak jazda na rowerze stawała się dla mnie coraz ważniejsza. Dużą rolę w moim rozwoju odegrał trener Janusz Pytlak, który dostrzegł we mnie potencjał do kolarstwa Dzięki niemu udało mi się zajść tak daleko. Dodatkowo, pochodzę z Polkowic i od zawsze miałem w głowie marzenie, aby kiedyś trafić do takiej drużyny jak CCC.  
Na mistrzostwach Polski juniorów wywalczyłeś srebrny medal ze startu wspólnego. Opowiesz nam coś więcej o tym wyścigu?
– Do tych mistrzostw podszedłem inaczej niż w poprzednich latach. Wcześniej bardzo się stresowałem takim startem i wywierałem na sobie presję, a potem wynik był poniżej moich oczekiwań. W tym roku podszedłem do tego wyścigu spokojniejszą głową i to zaprocentowało. Podczas samej rywalizacji dużo się działo, od startu pojawiały się ucieczki, zaczepne akcje. Na pierwszej rundzie zawiązał się odjazd, który finalnie dojechał do mety, ale po drodze zmieniał się jego skład. Ja do ostatniego okrążenia trzymałem się w peletonie i dopiero wtedy wraz trójką innych zawodników spróbowaliśmy przeskoczyć do ucieczki. Byłem w komfortowej sytuacji, ponieważ mój klubowy kolega był z przodu i przy takim układzie mieliśmy pewny medal dla klubu. Do prowadzących zawodników dojechałem właściwie w ostatnim momencie i od razu zacząłem finiszować, co wystarczyło na srebrny medal.
W minionym sezonie wiele razy startowałeś za granicą. Czego nauczyły cię te wyścigi?
– Poza belgijskimi klasykami w marcu, w ciągu roku startowałem również z reprezentacją Polski na pucharach narodów. Rywalizacja w międzynarodowym peletonie wygląda inaczej niż w Polsce. Tam ściganie jest od samego startu do mety, jest wiele akcji i nawet na strefie bufetu nie jest spokojnie. Te starty nauczyły mnie między innymi tego, że gdy czuję się bardzo zmęczony, to wtedy warto zaatakować, bo inni czują się tak samo.
Mówiłeś, że kiedyś drużyna CCC była dla ciebie w sferze marzeń. Jak czujesz się z myślą, że wstąpisz do “pomarańczowego” zespołu?
– CCC Copernicus Team jest pewnego rodzaju zapleczem CCC Development Team, więc miałem nadzieję, że tam trafię. Ciężko na to pracowałem. Kolejne wyścigi pokazywały mi, że potrafię walczyć i zdobywać wysokie miejsca. To zaprocentowało kontraktem w CCC Development Team i dzięki temu mam jeszcze większą motywację do pracy. Zrobię wszystko, aby być solidnym wzmocnieniem drużyny. Dobrze się czuję na etapówkach, ale zdecydowanie wolę wyścigi jednodniowe z wymagającą trasą, pagórkami, brukami i rantami. Moim marzeniem jest, aby wystartować w takim wyścigu jak Paryż-Roubaix, to połączenie wszystkiego, co lubię w ściganiu, a dodatkowo wygrana w nim to duży prestiż dla kolarza.
Jak wyobrażasz sobie swój debiutancki sezon w kategorii młodzieżowca? 
– Pierwszy rok orlika będzie na pewno wymagający. Czeka mnie dużo pracy, trzeba się przygotować do dłuższych dystansów i większych jednostek treningowych. Myślę, że wiele będę mógł się nauczyć od starszych kolegów z drużyny, mają za sobą świetny sezon, a ja bardzo chcę wykorzystać tę możliwość i nauczyć się jak najwięcej. Nie mogę się doczekać pierwszych wyścigów, pierwszej nauki, pracy z zespołem. Kolarstwo nie jest sportem do końca indywidualnym, dlatego ważne jest, aby trafić do mocnej, wartościowej ekipy. Wiadomo, na podium wychodzi jedna osoba, ale za tym stoi praca całej drużyny. Sześć osób może oddać całe serce, poświęcić się i nie skończyć wyścigu, ale jeśli lider wygra, to wtedy zwycięża cały zespół. Kto ma lepszą drużynę, ten może dyktować reguły podczas wyścigu. Chłopaki w tym sezonie wysoko ustalili poprzeczkę, mam nadzieję, że w przyszłym sezonie wraz z pozostałymi zawodnikami utrzymamy.

Kacper Walkowiak: dla każdego z nas celem jest World Tour

– Dla każdego z nas celem jest dostanie się do ekipy WT. To, że w tym sezonie dostali się tam Michał i Kamil, według mnie bardziej motywuję niż nakłada presję. Trzeba tylko solidnie trenować, odpowiednio wykonywać swoje zadania na poszczególnych wyścigach i oddawać się dla drużyny – mówi w rozmowie podsumowującej sezon Kacper Walkowiak.
Przejście z juniora do młodzieżowca jest zwykle bardzo trudne. Co było dla Ciebie najciekawszym doświadczeniem w pierwszym roku w nowej kategorii?
Kacper Walkowiak: Myślę, że bardzo cenne były starty we wszystkich wyścigach pierwszej kategorii, ścigała się tam europejska czołówka, było przeciwko komu jechać. Przykładem może być Volta Limburg Classic. Przyjechali tam naprawdę silni ludzie, którzy też pokazali mi, że mam jeszcze trochę do zrobienia, abym był w stanie walczyć na najwyższym poziomie. Na pewno więc będę miał co robić zimą.
A największe zaskoczenie?
Moim zdaniem to liczba wygranych. Nie sądziliśmy, że uda się nam zapisać aż 19 zwycięstw, to była miła niespodzianka zarówno dla nas, jak i dla dyrekcji ekipy. Z drugiej strony – te wygrane były wypadkową dobrze przepracowanego okresu zimowego, zgrania i siły ekipy oraz odpowiedniego zaplecza. Każdy z nas zostawił sporo zdrowia na trasach w tym sezonie. Jako team potrafiliśmy się też uzupełniać i odpowiednio reagować w kluczowych sytuacjach. Cieszę się, że mogłem być częścią tej drużyny. Od początku sezonu ja wraz z pozostałymi zawodnikami, dla których był to pierwszy rok orlika, byliśmy pod opieką dyrektora Tomasza Brożyny. Każdy z nas regularnie otrzymywał plan treningowy, a jeśli była potrzeba, to był on korygowany. W razie kłopotów ze zdrowiem mieliśmy możliwość konsultacji z lekarzem. Dodatkowo, mieliśmy zapewnione bardzo dobre zaplecze. Dzięki naszym sponsorom jeździliśmy na sprzęcie najwyższej klasy. Dobrze przygotowane rowery też dawały nam przewagę. Nasi fizjoterapeuci są wyposażeni w urządzenia, które przyspieszały regenerację po etapach. Każdy z nas z wyprzedzeniem wiedział, w jakich wyścigach będzie startował. Naszym zadaniem było to, aby jak najlepiej się do tych startów przygotować. Jestem bardzo zadowolony, że przejechałem ten sezon w zdrowiu i bez poważnych urazów.
W tym sezonie mieliście okazję uczyć się od kolarzy, którzy przez kilka sezonów mieli okazję ścigać się w ekipie prokontynentalnej. To było pomocne?
Zdecydowanie tak. Z pewnością nauczyliśmy się lepiej czytać wyścigi, jak zachowywać się w peletonie i w jakich sytuacjach reagować. W juniorach ciężko mówić o czymś takim jak typowy schemat takiego wyścigu. Jest raczej dość chaotycznie. W porównaniu z nimi, większość wyścigów, które jechaliśmy w tym sezonie, było bardziej ułożonych. W typowym scenariuszu na początek zawiązuje się ucieczka, następnie peleton trochę popuści, a później trzeba się zebrać i gonić. Powtórkę takiego juniorskiego ścigania mieliśmy wtedy, gdy rywalizowaliśmy tylko z młodzieżowcami – tam nikt się nie oszczędzał i chciał pokazać z jak najlepszej strony.
 
Z czego jesteś najbardziej zadowolony?
Po ostatnich, włoskich klasykach zauważyłem, że w jeździe pod górę jest lekki progres. Liczę, że w przyszłym sezonie będzie on jeszcze większy. Rozmawiałem już o tym z trenerem Brożyną, z którym będę pracować przez kolejne 12 miesięcy. Na płaskim radzę sobie dobrze, ale myślę, że jeszcze mógłbym ugrać coś dla siebie w jeździe indywidualnej na czas. W kolejnym roku zależy mi na tym, aby również z dobrej strony pokazać się na mistrzostwach Polski młodzieżowców. Chciałbym być też jak najbardziej przydatny dla drużyny. Wiadomo, że nie zawsze każdy z nas może walczyć o wygraną, tym bardziej ważne jest to, abyśmy tworzyli całość.
Przykłady Michała Paluty i Kamila Małeckiego pokazały, że ekipa worldtourowa jest naprawdę blisko. To motywuje czy bardziej nakłada presję?
Dla każdego z nas celem jest dostanie się do ekipy WT. To, że w tym sezonie dostali się tam Michał i Kamil według mnie bardziej motywuje niż nakłada presję. Trzeba tylko solidnie trenować, odpowiednio wykonywać swoje zadania na poszczególnych wyścigach i oddawać się dla drużyny.

Szymon Krawczyk w CCC Development Team

Szymon Krawczyk to kolejny kolarz, który w przyszłym sezonie zasili szeregi CCC Development Team. Zawodnik podpisał kontrakt na jeden sezon.
Krawczyk ma 21 lat, a kolarstwem zainteresował się jako 13-latek. Na trening w UKS Trójka Jarocin trafił dzięki namowom kolegi. Szybko wciągnął się w kolarstwo – zarówno szosowe, jak i torowe. To właśnie na torze Szymon odniósł swoje największe, sportowe sukcesy: Mistrzostwo Świata w wyścigu punktowym, mistrzostwo Europy w Omnium i brązowy medal mistrzostw Europy w wyścigu eliminacyjnym. – Szymon to silny zawodnik, który z pewnością sprawdzi się w naszej ekipie podczas wyścigów rozgrywanych na płaskich i pofałdowanych terenach. Mimo młodego wieku, może pochwalić się solidnym doświadczeniem wyścigowym. To również jest cenne, w kontekście misji naszej ekipy – chcemy jak najlepiej kształcić kolarzy poniżej 23-ego roku życia. Dlatego skład opieramy nie tylko na pierwszorocznych orlikach, ale również na zawodnikach takich jak Szymon – młodych i obytych w peletonie – podkreśla Robert Krajewski, prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team.
– Po trzech latach reprezentowania barw jednej ekipy – przyszedł czas na zmiany. I muszę przyznać, że bardzo się z nich cieszę. Czuję przypływ świeżej motywacji oraz dumę z tego, że w przyszłym sezonie będę reprezentował barwy CCC Development Team – powiedział Szymon Krawczyk. – Jestem zawodnikiem dynamicznym, który potrafi sobie poradzić zarówno z rozprowadzeniem sprintera, jak i z finiszem z mniejszej grupy. Moją mocną stroną jest również to, że potrafię poświęcić się całkowicie dla ekipy. Zawsze daję z siebie wszystko i mam nadzieję, że wykorzystam szasnę, jaką otrzymałem od szefostwa CCC Development Team – dodał Szymon Krawczyk.
Szymon Krawczyk
data urodzenia: 08.08.1998
specjalizacja: sprinter
Kontrakt z CCC Development Team na sezon 2020
Szymon, kibice kolarstwa znają Cię nie tylko z rodzimego, szosowego podwórka, ale również z toru. Zapytamy więc na początek: szosa czy tor?
Szymon Krawczyk: (śmiech) Odpowiem tak: rower. Ja po prostu kocham jeździć na rowerze. To daje mi dużo radości, nie ma znaczenia czy ścigam się na torze czy szosie. Jak miałem 13 lat kolega namówił mnie, żeby pójść na trening szosowy do lokalnego klubu. Poszedłem na pierwszy trening i tak zostałem. Tor pojawił się później, gdy byłem już juniorem. W jeździe na rowerze bardzo lubię prędkość. Jestem wtedy skoncentrowany na celu, aby dojechać do mety. Wtedy nic innego się nie liczy.
Co jeszcze sprawiło, że postanowiłeś zostać zostać w kolarstwie?
To bardzo wymagająca dyscyplina. Tu nie ma nic za darmo. Kolarstwo to dobra lekcja systematyczności, dyscypliny i pokory. Mnie się to akurat podoba, nie boję ciężkich treningów. Wręcz przeciwnie – lubię czuć się zmęczony, bo wiem, że dobrze wykonałem zadania nałożone przez trenera. Kolarstwo pozwala też nauczyć się wielu rzeczy o sobie. Sprawia, że każdego dnia przekracza się swoje granice. Można powiedzieć, że w pewien pozytywny sposób się od tego uzależniłem.
Jeśli chodzi o szosę – to w jakich terenach czujesz się najlepiej?
Najlepiej czuje się na płaskim terenie, niewielkie podjazdy też jestem wstanie przejechać. Uważam się za zawodnika dość dynamicznego, więc potrafię sobie poradzić na finiszu z mniejszej grupki. Mogę też rozprowadzać liderów na końcówkach. Bardzo podoba mi się styl jazdy Elii Vivianiego i mam nadzieję, że w kolejnych latach trochę się do niego zbliżę. Poza tym Viviani jest też świetnym torowcem.
No właśnie, w twoim kolarskim życiu tor zajmuje sporo miejsca.
To prawda. Cieszę się, że do tej pory udaje mi się łączyć obie dyscypliny – szosę i tor. Tor zaczynałem w juniorach, tam zrobiłem swoje największe wyniki – mistrzostwo Świata w wyścigu punktowym, mistrzostwo Europy w omnium, i brązowy medal mistrzostw Europy w wyścigu eliminacyjnym. Z tego powodu odczuwam pewien niedosyt, jeśli chodzi o moje osiągnięcia na szosie. Bardzo liczę, że w przyszłym sezonie dostanę swoją szansę i stanę w końcu na najwyższym stopniu podium.
Czego oczekujesz po swoim pierwszym sezonie w CCC Development Team?
Myślę, że po trzech latach spędzonych w jednej ekipie, ta zmiana może dobrze na mnie wpłynąć.Czuję przypływ świeżej motywacji oraz dumę z tego, że w przyszłym sezonie będę reprezentował barwy CCC Development Team. Moją mocną stroną jest również to, że potrafię poświęcić się całkowicie dla ekipy. Zawsze daję z siebie wszystko i mam nadzieję, że wykorzystam szasnę, jaką otrzymałem od szefostwa nowej ekipy. W przyszłym sezonie ważne dla mnie będzie to, aby widzieć progres. Jeśli on będzie widoczny – wyniki z pewnością się pojawią.

Damian Papierski: zebrałem dużo doświadczenia

– Chciałbym poprawić wynik z mistrzostw Polski i powalczyć w wyścigach. Trochę odmłodził nam się skład, więc trzeba będzie wziąć ciężar “liderowania” na swoje barki. Czuję się na to gotowy, solidnie przepracuję zimę – mówi Damian Papierski, który w tym sezonie zdobył brązowy medal mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas.
Jak podsumujesz swój pierwszy sezon w kategorii orlika?
Damian Papierski: Na pewno na plus. Zebrałem dużo doświadczenia, udało się też zdobyć medal mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas. Sposoby rozgrywania wyścigów w kategorii juniora i młodzieżowca bardzo się między sobą różnią. Gdy jeździłem w młodszej kategorii, zwykle bywało tak, że odjazd z mocnymi kolarzami dojeżdżał do mety. Taktyka nie liczyła się tak bardzo. Z kolei w młodzieżowcach każdy wyścig jest inny – raz idzie pełen gaz od startu, innym razem kiedy ucieczka zyskuje dużą przewagę peleton zwalania i zaczynają się rozgrywki taktyczne, a końcówka jest bardzo mocna. To dwa różne typy ścigania i trzeba było się przestawić.
Jak zmieniłeś się jako zawodnik?
Zacząłem przykładać większą wagę do innych czynników. Do tej pory głównie jeździłem i trenowałem na rowerze. W styczniu, na zgrupowaniu w Calpe, poznałem zasady treningów core, fizjoterapeuci wyjaśnili nam na czym one polegają i jak wpływają na nasze ciało. Na początku było mi ciężko – ćwiczenia nie zawsze mi wychodziły, większości z nich wcześniej nie znałem. Na szczęście z dnia na dzień było coraz lepiej. Mieliśmy też zrobione dokładne badania i na tej podstawie każdy z nas dostał indywidualnie dopasowany plan ćwiczeń. Miały one nas wzmocnić i korygować pewne dysfunkcje. Dużo dały też zajęcia z dietetykiem. Myślę, że dzięki temu poznałem lepiej swoje ciało.
Jak wyglądał Twój kalendarz startów?
Starty zacząłem od klasyków w Chorwacji, potem miałem kilka wyścigów w kadrze młodzieżowców, jednodniówki w Belgii. Na początku sezonu miałem chwilę przerwy z powodu kontuzji kolana. Na szczęście nie było to nic groźnego. Później jechałem jeszcze m.in. Wyścig Szlakiem Walk Majora Hubala, Tour de Hongrie, mistrzostwa Polski, wyścig Solidarności i Olimpijczyków. Pojechałem też na mistrzostwa Europy. Sezon skończyłem we wrześniu, wziąłem wtedy udział we włoskich klasykach.
Jak wspominasz dzień, w którym zdobyłeś brązowy medal w jeździe indywidualnej na czas?
Już na rozgrzewce czułem, że nogi są dobre. Wsiadłem na trenażer i zacząłem kręcić, jak przed każdym, innym wyścigiem. Po stracie narzuciłem sobie równe tempo, żeby nie przesadzić, bo czasówka była dość długa – miała prawie 35 km. Trasa nie była zbyt ciężka technicznie, ścigaliśmy się na takich samych rundach, jak w ubiegłym roku. Wtedy zdobyłem złoto w “juniorze”, więc dobrze znałem tę rundę. W tym roku, orlicy musieli ją przejechać trzy razy. Dwa, pierwsze okrążenia pojechałem równo, na ostatnim nie kalkulowałem, tylko jechałem najmocniej jak mogłem. Cieszę się, że się nie spaliłem, podium mistrzostw Polski w pierwszym roku nowej kategorii to duży sukces.
Jak oceniasz atmosferę w ekipie?
Jest bardzo dobra. Szybko się zaklimatyzowałem, starsi zawodnicy byli bardzo pomocni. I to też przełożyło się na dobre wyniki – mieliśmy 19 wygranych w sezonie. Żaden z nas nie miał problemów, aby pracować na kolegów, którzy byli liderami. Dzięki pieniądzom od sponsorów, ekipa może zatrudnić specjalistów – mechaników, fizjoterapeutów, którzy razem z nami pracują na sukces ekipy. Cieszę się, że w takiej zgranej grupie spędzę kolejny sezon.
Jakie cele stawiasz sobie na przyszły sezon?
Chciałbym poprawić wynik z mistrzostw Polski i powalczyć w wyścigach. Trochę odmłodził nam się skład, więc trzeba będzie wziąć ciężar “liderowania” na swoje barki. Czuję się na to gotowy, solidnie przepracuję zimę. Chciałbym powalczyć na płaskich etapach i czasówkach. Na pewno znajdzie się coś ciekawego w kalendarzu.

Petr Kelemen w CCC Development Team

Czech Petr Kelemen od przyszłego sezonu będzie reprezentował barwy CCC Development Team. Zawodnik podpisał kontrakt na 2 lata. 

Kelemen przygodę z rowerem zaczynał od BMX. W wieku 11 – lat zaczął ścigać się na torze, gdzie preferował początkowo konkurencje sprinterskie. Jako nastolatek zaczął trenować kolarstwo szosowe. Na koncie ma m.in. tytuł mistrza Czech w juniorach (w wyścigu ze startu wspólnego). Pochodzi z kolarskiej rodziny – jego tata także się ścigał, a brat wybrał kolarstwo torowe. – Petr Kelemen jest bardzo perspektywicznym kolarzem. To zawodnik, który dobrze czuje się w jeździe na czas. Dobrze radzi sobie także w terenie pofałdowanym oraz na sprinterskich końcówkach z mniejszej grupy. Może więc nie tylko sam finiszować, ale także być rozprowadzającym dla Staśka Aniołkowskiego. Uważam, że będzie solidnym wzmocnieniem dla naszej ekipy przez kolejne dwa sezony – powiedział Robert Krajewski, prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team. 

– Bardzo się cieszę, że będę reprezentować barwy CCC Development Team. Uważam, że nie mogłem trafić lepiej – na poziomie kontynentalnym to najbardziej profesjonalna ekipa i najlepsze miejsce dla zawodników U-23 do zdobywania doświadczenia. Po tegorocznych mistrzostwach świata miałem na stole dwie oferty, ale nie wahałem się ani chwili – mówi Kelemen, który przez cały bieżący sezon śledził poczynania swoich przyszłych kolegów. – Wiem, że zespół jest silny – 19 wygranych w sezonie – ta liczba mówi sama za siebie. Dodatkowo, chłopaki mieli szansę rywalizować na dobrze obsadzonych wyścigach. Nie mogę doczekać się kolejnego sezonu. Jestem przekonany, że po zimowych obozach przygotowawczych zbudujemy mocną, zgraną ekipę, która będzie w stanie walczyć o wygrane – dodał Petr Kelemen.

Petr Kelemen

data urodzenia 18.11. 2000

specjalizacja: czasowiec, klasykowiec, bunch sprinter 

kontrakt z CCC Development Team na sezony 2020 – 2021

 

Petr, w naszej ekipie spędzisz dwa sezony i chcemy Cię bliżej przedstawić naszym kibicom. Powiedz nam, kiedy zacząłeś trenować kolarstwo?

Swoją przygodę z kolarstwem rozpocząłem mając 5 lat. Pasją do roweru zaraził mnie mój tata, który też się ścigał. Początkowo, wraz z bratem jeździłem na BMX-ie, następnie gdy miałem 11 lat zacząłem trenować na torze. Tę samą drogę wybrał mój brat, który później postanowił skoncentrować się tylko na torze. Ja z kolei startowałem w sprinterskich konkurencjach, potem skupiłem się na wytrzymałościowych. 

Kiedy okazało się, że to jednak szosa jest dla Ciebie najważniejsza?

Chyba nie ma jednego powodu, dla którego postanowiłem przesiąść się na szosę. Pamiętam, że jako nastolatek oglądałem znane wyścigi kolarskie takie jak Tour de France czy klasyki. Po prostu poczułem, że to jest to, co chciałbym robić w życiu. Atmosfera, fani – wszystko to, co dzieje się wokół samego ścigania było fascynujące. Na początku ściganie na szosie było dla mnie wymagające, ponieważ na torze liczy się głównie prędkość i walka o pozycję. Również z powodu swojego doświadczenia na torze – myślałem, że mogę mieć predyspozycje na dobrego sprintera, jednak ponieważ z czasem zacząłem kręcić więcej kilometrów i skupiać się na wytrzymałości, myślę, że bliższa będzie mi specjalizacja klasykowi. Dobrze czuję się też w jeździe na czas oraz jako taki „bunch-sprinter”, który może zafiniszować z mniejszej grupki. Jeśli chodzi o jazdę po górach – to tutaj mam spore rezerwy, zwłaszcza jeśli chodzi o długie podjazdy. Chciałbym nad tym popracować. 

 

Kto jest dla Ciebie wzorem, jeśli chodzi o kolarstwo?

Zdenek Stybar. Myślę, że mogę nawet powiedzieć, że jest moim przyjacielem, często zdarza nam się wspólnie trenować. Podziwiam go za upór i determinację – to zawodnik, który zawsze potrafi się oddać dla drużyny. 

Jakie jest twoje największe kolarskie marzenie? 

Chciałbym w przyszłości ścigać się w ekipie world-tourowej. Chciałbym pojechać takie wyścigi jak Mediolan – San Remo i Tour de Flanders. Mam nadzieję, że w CCC Development Team zrobię krok naprzód, stanę się lepszym kolarzem, który będzie mógł trafić na poziom world-touru i tam rywalizować. 

Co uznasz za swój największy sukces? 

Myślę że moim największym sukcesem jest zielona koszulka punktowa zdobyta podczas juniorskiego pucharu narodów Tour du Pays de Vaud. Wygrałem też mistrzostwa Czech w wyścigu ze startu wspólnego w kategorii juniora oraz reprezentowałem kraj na mistrzostwach Europy i świata. Mój poprzedni sezon również mogę zaliczyć do udanych, mimo iż był to mój pierwszy sezon w kategorii U-23. Spędziłem go w World Cycling Center, co było pewną formą stażu. Byłem 4. na etapie Ronde de l’Izard i dwa razy kończyłem etapy Tour de l’Avenir w czołowej piętnastce. 

Czego oczekujesz po sezonach, jakie spędzisz w CCC Development Team? 

Bardzo się cieszę, że będę reprezentować barwy CCC Development Team. Uważam, że nie mogłem trafić lepiej – na poziomie kontynentalnym to najbardziej profesjonalna ekipa i najlepsze miejsce dla zawodników U-23 do zdobywania doświadczenia. Po tegorocznych mistrzostwach świata miałem na stole dwie oferty, ale nie wahałem się ani chwili. Przez cały bieżący sezon śledziłem poczynania przyszłych kolegów. Wiem, że zespół jest silny – 19 wygranych w sezonie – ta liczba mówi sama za siebie. Dodatkowo, chłopaki mieli szansę rywalizować na dobrze obsadzonych wyścigach. Nie mogę doczekać się kolejnego sezonu. Jestem przekonany, że po zimowych obozach przygotowawczych zbudujemy mocną, zgraną ekipę, która będzie w stanie walczyć o wygrane. Zrobię wszystko, aby jak najlepiej wspierać naszych liderów na poszczególne etapy czy wyścigi. Mam też nadzieję, że będę mógł wziąć udział w przyszłorocznej edycji Tour de l’Avenir. 

Zgrupowanie w Karpaczu 2019