CCC Development Team na 54. CCC Tour Grody Piastowskie

W najbliższy czwartek siedmiu zawodników CCC Development Team stanie na starcie 54 edycji wyścigu CCC Tour Grody Piastowskie. 

– CCC Tour Grody Piastowskie to dla nas ważny wyścig przede wszystkim ze względu na sponsora. Pan Dariusz Miłek i jego firma CCC od lat bardzo mocno wspierają polskie kolarstwo. Poza tym wyścig rozgrywany jest na terenie Dolnego Śląska, jeden z etapów tegorocznej edycji odbędzie się w Polkowicach, mieście, w którym swoją siedzibę ma firma CCC – mówi Robert Krajewski. Prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team podkreśla, że skład ekipy na 4-etapowy wyścig jest optymalny.

“Pomarańczowych” reprezentować będą: Stanisław Aniołkowski, Piotr Brożyna, Michał Paluta, Kamil Małecki, Patryk Stosz, Szymon Tracz oraz Węgier Attila Valter. – Ci zawodnicy pozwolą nam rywalizować zarówno o wysokie pozycje na etapach, jak i w klasyfikacji generalnej. Ponadto, z tym składem jesteśmy w stanie przygotować się na różne scenariusze. Każdy z tych kolarzy jest obecnie w dobrej formie – podkreśla Robert Krajewski. Stasiek Aniołkowski i Szymon Tracz mają za sobą udany udział w Karpackim wyścigu Kurierów. Kamil Małecki i Patryk Stosz, podczas majowych “jednodniówek” pokazali, że są w stanie stanąć w szranki z rasowymi sprinterami. Ostatnie tygodnie solidnie przepracowali także Piotrek Brożyna, Attila Valter i Michał Paluta. 

Kolarze rozpoczną ściganie w czwartkowe popołudnie – od kryterium ulicznego w Legnicy, na rundzie o długości 2 km. W piątek przeniosą się do Polkowic, gdzie rozegrana zostanie jazda indywidualna na czas, której wynik zarysuje obraz klasyfikacji generalnej. Zawodnicy będą mieć do pokonania niewiele ponad 16 km. – Patrząc na całą trasę wyścigu to można powiedzieć, że faworyzuje ona kolarzy wszechstronnych, którzy potrafią dobrze pojechać na czas. Zawodnicy, którzy celują w wysokie miejsce w generalce nie mogą na niej za dużo stracić. Przykład zwycięzcy ubiegłorocznej edycji, czyli Łukasza Owsiana pokazuje, że da się odrobić te 46 sekund straty, jedynak powyżej minuty może to już być nie do zrobienia – analizuje Michał Paluta. Może zatem sprawdzić się kolarskie porzekadło mówiące, że czasówka to taki etap, na którym można przegrać cały wyścig. 

źródło: www.grody.com.pl

– Jeśli czasówkę wygra kolarz, który będzie w stanie walczyć w klasyfikacji generalnej, to z pewnością jego ekipa będzie musiała przejąć ciężar wyścigu na kolejnych etapach – dodaje Paluta. Jeszcze w piątek zawodnikom przyjdzie się zmierzyć z 112,5 km trasą drugiego etapu. Kolarze ściganie rozpoczną w Głogowie, a zakończą w Polkowicach (tam do przejechania będą trzy rundy po 5,8 km każda). Na trasie organizatorzy usytuowali trzy premie górskie II kategorii i trzy premie sprinterskie. Trasa może faworyzować najszybszych kolarzy w peletonie.

źródło: www.grody.com.pl

Etap trzeci liczyć będzie 144,3 km. Najpierw kolarze pojadą ze Złotoryi do Chojnowa (tam będzie zlokalizowana pierwsza premia sprinterska), następnie zawrócą i obiorą kierunek na Jawor, gdzie znajdować się będzie meta etapu. PIerwsze 60 km trasy będzie relatywnie płaskie. Dopiero w okolicach 65 – 66 km znajdować się będzie podjazd na Stanisławów – pierwszą z trzech premii górskich I kategorii. Kolejne dwie premie umiejscowione zostały na rundach (29,5 km), które zawodnicy pokonają dwa razy. 

źródło: www.grody.com.pl

Niedzielny etap z Nowej Rudy do Dzierżoniowa o długości 145,3 km, będzie spełnieniem marzeń wszystkich górali biorących udział w wyścigu. Na trasie znajdować się będzie sześć premii górskich I kategorii (i zaledwie jedna sprinterska). Już w pierwszych 20 km kolarze zmierzą się z przełęczami: Sokolą i Walimską. Później czekać ich będą podjazdy na przełęcze: Jugowską, Woliborską (którą trzeba będzie pokonać 2 razy) i Srebrnogórską. Etap zakończy się na płaskiej rundzie w Jaworze (17 km). – To jedyny, typowy etap górski na całej trasie i będzie on naprawdę bardzo ciężki. Trzeba też pamiętać, że z ostatniego podjazdu do mety jest jakieś 40 km, więc jeśli ktoś zostanie na ostatnim podjeździe, to ma jeszcze szansę dojść tę czołówkę. Ci, którzy poważnie myślą o wygranej w całym wyścigu, nie powinni czekać na ten etap i liczyć, że właśnie tu odrobią straty. Ten wyścig potrafi być bardzo dynamiczny i intensywny, trzeba być skupionym od początku do końca i nigdzie nie odpuszczać – mówi Michał Paluta. 

źródło: www.grody.com.pl

– Cała ekipa jest bardzo zmotywowana przed tym wyścigiem. Trasa wyścigu pasuje naszym specjalizacjom, będziemy chcieli się pokazać z jak najlepszej strony. Osobiście, jestem w dobrej formie, solidnie przepracowałem okres przygotowawczy. Ostatnie klasyki, w których brałem udział pokazują, że noga z wyścigu na wyścig jest coraz lepsza. Dlatego optymistycznie patrzę na nadchodzące dni – dodaje Michał Paluta. 

Wyścig: 54. CCC Tour Grody Piastowskie, 2.2

Dyrektor sportowy: Robert Krajewski 

Skład: Stanisław Aniołkowski, Piotr Brożyna, Michał Paluta, Kamil Małecki, Patryk Stosz, Szymon Tracz, Attila Valter

Stasiek Aniołkowski wygrywa ostatni etap KWK

Stasiek Aniołkowski, po całym dniu spędzonym w odjeździe wygrał ostatni, płaski etap Karpackiego Wyścigu Kurierów. Czwarte miejsce zajął kompan “Aniołka” z ucieczki – Szymon Tracz. 

Ostatni, płaski etap z Veszprem do Papy liczył 150 km i dedykowany był najszybszym kolarzom w peletonie. Dużą rolę odegrała pogoda – kolarze musieli zmagać się z zimnem, wiatrem i deszczem. Już na samym początku wyścigu od peletonu oderwało się 6 kolarzy – Lasinis (Litwa), Barta, Stibinger i Prochazka (Czechy) oraz Stasiek Aniołkowski i Szymon Tracz. Jakiś czas później dojechał do nich Damian Sławek. 

– Nasza taktyka była prosta: mieliśmy zabierać się w odjazdy. Zaatakowaliśmy ze Staśkiem na początku etapu i udało się uformować ucieczkę. Nasza przewaga oscylowała między 1 – 2 minuty. Peleton mocno się porwał, było sporo kraks, wielu zawodników wycofywało się. To chyba były najgorsze warunki, w jakich jechałem wyścig. Było zimno, mocno padało, a w ostatniej części etapu dodatkowo wiało – opowiadał Szymon Tracz. 

– To był naprawdę koszmarny i katorżniczy etap. Odczuwalna temperatura wynosiła -1 stopień Celsujsza, do tego deszcz i wiatr. Według planu zaatakowaliśmy od startu, współpraca w ucieczce układała się dobrze. Na ostatnich 30 km nieocenioną pracę wykonał Szymon Tracz i to jemu w dużej mierze zawdzięczam dzisiejsze zwycięstwo. Nie ma słów, które opisałyby poświęcenie Szymona. Podobnie nie ma też słów, które opisałyby dzisiejszy etap. To był test na odporność psychiczną oraz fizyczną – mówił z kolei Stasiek Aniołkowski, dla którego była to druga, etapowa wygrana na Karpackim Wyścigu Kurierów. 

– Na około 20 km przed metą dojechali do nas Włoch Vanchiarutti i Słoweniec Primozic, którzy od razu przystąpili do ataku. Z ucieczki przetrwaliśmy tylko ja, “Aniołek” i Litwin Lasinis. Na ok. 10 km do mety jechaliśmy w pięciu i mieliśmy około minuty przewagi nad resztą. Wiedziałem, że dojedziemy do mety i robiłem wszystko, żeby na ostatnich metrach przed zakrętem wyprowadzić Staśka na jak najlepszą pozycję do finiszu. Stasiek rewelacyjnie wykończył moją pracę. Bardzo się cieszę, że wygrał. To wielka radość dla całej ekipy. Przy okazji chciałem podziękować całemu zespołowi, obsłudze i naszemu dyrektorowi – dodał Szymon Tracz. 

– Paradoksalnie dzisiejsze warunki, czyli zimno i deszcz, mogły wpływać na naszą korzyść. Jednak przez ostatnie 50 km mieliśmy silny, czołowy wiatr, który utrudniał nam jazdę. Przełomem był przeskok z grupki za nami Vanchiaruttiego i Primozica, którzy od razu po dojechaniu do nas finiszowali na górskiej premii. Na tej premii podzieliła się ucieczka – odpadło 3 Czechów i Damian Sławek, co spowodowało że na czele pozostało 5 zawodników. W tym 2 ja i Szymon. Pozostali mocno pracowali, ja jednak odpuszczałem, bo chciałem zostawić jak najwięcej sił na finisz. Mogłem sobie na to pozwolić dzięki Szymonowi, który pracował za mnie – relacjonował “Aniołek”. – Jestem bardzo szczęśliwy, dziękuję drużynie bez której sukcesy na tym wyścigu, byłby niemożliwe. Kolarze obsługa wszyscy dali z siebie 100% – zakończył Stasiek Aniołkowski. 

Klasyfikację generalną wygrał Holender Marijn van den Berg. Najwyżej sklasyfikowanym “Pomarańczowym” był Szymon Tracz, który zajął szóste miejsce. Tuż za nim uplasował się Węgier Attila Valter. 

Stasiek Aniołkowski trzeci na królewskim etapie KWK

Stasiek Aniołkowski zajął III miejsce na królewskim etapie Karpackiego Wyścigu Kurierów Poprad-Poprad. Aktywnie jechał także Szymon Tracz. 

Królewski etap Karpackiego Wyścigu Kurierów rozegrany został na Słowacji, w okolicach Popradu. Na 116 km trasie organizatorzy umiejscowili trzy górskie premie (w Magurskim Sadle, 50km, Velkiem Frankovej 65km, Prislopie, 78km) i lotną premię LOTTO w Tatranskiej Lomnicy (100km). Po 20 km peleton się podzielił, a chwilę później zaatakował Ilya Volkau (Białoruś), który został złapany przed Magurskim Sadlem. Od pierwszej premii górskiej na czele jechało ok. 20 zawodników. Wśród z nich było 4 “Pomarańczowych”: Attila Valter, Szymon Tracz, Piotr Pękala i Stasiek Aniołkowski. Z grupy często szły ataki, odjechać udało się Szymonowi Traczowi. Niestety, został jednak doścignięty. Finisz rozegrał się pomiędzy zawodnikami z tej grupy. Sprint wygrał Dennis van der Horst (Metec-TKH), a na trzecim miejscu zameldował się Stasiek Aniołkowski. 

– Tempo na podjazdach było mocne, ale też odpowiednie dla mnie. Gdy czołówka przyspieszała na II i III górskiej premii, jechałem swoim, mocnym tempem. Traciłem co prawda kontakt z grupką, lecz wiedziałem, że gdy zawodnicy zwolnią po zjeździe, to będę w stanie dojść do czołówki. Tak też się działo – relacjonował Stasiek Aniołkowski. Ekipa CCC Development Team mocno pracowała na “Aniołka”. Podobnie jak w piątek, w sobotę również istotne było dobre rozegranie końcówki. – Na 300 metrów do mety znajdowało się rondo, było więc ważne, aby wejść w nie jako pierwszy lub drugi. Chłopcy ciężko pracowali w końcówce, lecz na około 2 km do kreski jechałem już sam. Gdy mieliśmy 1,5 km do mety, byłem na 20. pozycji, było bardzo dynamicznie i nerwowo. Kolarze mocno pchali się, aby jechać w czubie. Udało mi się przejść do przodu, w okolice 5. miejsca. Kosztowało mnie to jednak dużo sił. Niedługo później, gdy do mety zostało jakieś 800 metrów pilot przejechał przez rondo z prawej strony. Ponieważ lewa była szybsza,  postanowiłem przeskoczyć wysepkę i pojechać tamtędy. Niestety, straciłem przez to ponownie kilka pozycji i w ostatnie rondo wchodziłem jako 8 – 9. Na ostatnich 300 m dałem z siebie wszystko, sił starczyło na trzecie miejsce – dodał Stasiek Aniołkowski.

W klasyfikacji generalnej prowadzi Marijn van den Berg. Najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem jest Attila Valter, który zajmuje 6. miejsce. W niedzielę kolarzy czeka ostatni, węgierski etap Karpackiego Wyścigu Kurierów. Płaska trasa sprzyjać będzie sprinterom

Stasiek Aniołkowski wygrywa III etap na Karpackim Wyścigu Kurierów

Stasiek Aniołkowski po finiszu z grupki wygrał III etap Karpackiego Wyścigu Kurierów. “Aniołek” był też inicjatorem ucieczki dnia, w której przejechał znaczną część trasy.

Etap z Oświęcimia do Jabłonki liczył 111 km. Na trasie organizatorzy umiejscowili 3 górskie premie (Małopolska – Łękawica, 44km, Grzechynia, 73km, Przełęcz Krowiarki, 91km) oraz jedną premię lotną LOTTO w Makowie Podhalańskim (61km). Od początku etapu kolarze jechali bardzo aktywnie, było sporo prób ataków, których nie odpuszczał peleton. Skuteczną ucieczkę zainicjował Stanisław Aniołkowski, do którego dołączyło 9 innych kolarzy. Różnica między grupką a peletonem oscylowała między 0:50 a 1:20. Harcownicy zostali złapani w okolicach II premii górskiej na Grzechyni. Na zjeździe z tej premii peleton się podzielił. Z przodu pracowali kolarze CCC Development Team. O zwycięstwie rozstrzygnął finisz z ok. 30-osobowej grupki, którzy wygrał Stasiek Aniołkowski. To jego pierwsze zwycięstwo w pomarańczowych barwach.

– Na odprawie założyliśmy sobie pewne kwestie i omówiliśmy kilka scenariuszy. W dużym skrócie: Attila, Szymon i Piotrek miali atakować na II górskiej premii, a ja lub Karol mieliśmy zabierać się w ucieczki. Już przed etapem dyrektor podkreślał, że dobrze byłoby, abym to ja był odjeździe i jechał tam własnym tempem. Po skokach Karola udało mi się zainicjować ucieczkę. Na początku bardzo mocno pracowałem, abyśmy mogli skutecznie odjechać – relacjonował Stasiek Aniołkowski. Kolarz CCC Development Team dodał, że później współpraca w 10-osobowej grupce układała się dobrze. 

– Peleton dogonił nas jakieś 100 metrów przed II górską premią, później szybko się podzielił. Przed ostatnim podjazdem postawiłem wszystko na jedną kartę. Za wszelką cenę chciałem utrzymać koło czołówki. Na szczyt Krowiarki wjechałem w pierwszej grupie liczącej ok. 35 kolarzy. Z resztą chłopaków z ekipy kontrolowaliśmy tempo, zależało nam na tym, aby nie było skoków – mówił Stasiek Aniołkowski. – 3 km przed metą, na hopce, zaatakował Szymon Tracz, ale szybko został złapany. Końcówkę trzeba było dobrze rozegrać taktycznie, ponieważ na 1 km do mety znajdował się zakręt w prawo, na 50 metrów przed metą trasa skręcała w lewo. Wiedziałem, że jeśli chcę wygrać, muszę jako pierwszy wejść w ten ostatni zakręt. Mocno pracowała reprezentacja Polski, więc wsiadłem im na koło. 200 metrów do mety poszedłem fulla, jako pierwszy wypadłem na ostatnią prostą… No i wygrałem – dodał z uśmiechem Stasiek Aniołkowski. 

– Bardzo cieszę się z tego zwycięstwa. Mimo iż naszym głównym celem jest zdobywanie doświadczenia, to ścigamy się też po to, aby wygrywać. Chciałbym bardzo podziękować chłopakom z drużyny, z którymi skutecznie rozegraliśmy ten etap. We znaki dała nam się pogoda – było zimno, wietrznie i dodatkowo padało. Mi zawsze ciężej jeździ się w takich warunkach, więc wygrana cieszy tym bardziej – mówił Aniołkowski. 

Przed kolarzami jeszcze dwa etapy Karpackiego Wyścigu Kurierów: sobotni-królewski Poprad-Poprad i niedzielny płaski z Veszprem do Papy. W klasyfikacji generalnej wciąż prowadzi Marijn van den Berg. Najlepszy z “Pomarańczowych” Attila Valter zajmuje 7. miejsce.

Dobra praca Valtera i Tracza na Karpackim Wyścigu Kurierów

Attila Valter zajął 7., a Szymon Tracz 13. miejsce na II etapie Karpackiego Wyścigu Kurierów. Obaj zawodnicy zainicjowali odjazd, który doścignął ucieczkę dnia.

Drugi etap Karpackiego Wyścigu Kurierów z Tarnowa do Nowego Sącza miał 142 km. Na kolarzy czekały 4 górskie podjazdy: Zalasowa (20km), Dąbrówka Szczepanowska (64km), Bartkowa-Posadowa (90km) oraz Miłkowa (98km). 

Na początku było sporo ataków, a 5-osobowa ucieczka uformowała się po ok. 60 km. Później dojechała do nich grupa 10 kolarzy, w której byli Attila Valter i Szymon Tracz. – Zaatakowałem z Szymonem na 97 km, próbowałem 3-4 razy zanim skutecznie udało się nam rozerwać peleton. Łącznie z nami odjechało 10 zawodników. Czułem się bardzo dobrze, noga podawała. Na ostatnim wzniesieniu zaatakowałem raz jeszcze, próbowałem utrzymać koło jadącego przede mną Włocha. Niestety dość silnie wiało i reszcie grupy udało się do nas dojechać. Mimo to, jestem zadowolony z wyniku, jaki dziś zrobiliśmy z Szymonem. Na pewno zmotywuje nas to do dalszej pracy – powiedział Attila Valter. Węgier ukończył etap na 7. miejscu. Tę samą pozycję zajmuje również w klasyfikacji generalnej. Valter traci do lidera 2:39. Etap upolował Marijn van den Berg, który przewodzi także w generalce. 

-Było ciężko bowiem na etapie było bardzo wiele małych górek, które męczyły nogę . Niestety na 4 kilometry do mety, pod ostatnim, kilometrowym podjazdem złapały skurcze i z tego powodu nie byłem w stanie nie walczyć o zwycięstwo. Mam nadzieję, że jako ekipa jeszcze odkujemy się na tym wyścigu – powiedział Szymon Tracz, który linię mety przekroczył jako trzynasty. W klasyfikacji generalnej uplasował się na 18. miejscu.

Kamil Małecki 4. na Memoriale Andrzeja Trochanowskiego

Kamil Małecki zajął czwarte, a Patryk Stosz szóste miejsce na Memoriale Andrzeja Trochanowskiego. Czwarty raz z rzędu wyścig wygrał Alois Kankovsky (Elkov).

Kolarze ścigali się na płaskiej rundzie o długości 21 km. Mieli ją pokonać 8 razy. Już na  drugim okrążeniu od peletonu oderwało się 17 zawodników. Wśród nich było dwóch „Pomarańczowych”: Patryk Stosz i Kamil Małecki. Harcownicy systematycznie powiększali swoją przewagę nad grupą zasadniczą. Na siódmym okrążeniu uzyskali oni ponad 6 minut przewagi nad mocno podzielonym peletonem. Wtedy też z ucieczki odpadło trzech kolarzy na rancie. Na ostatniej rundzie próbowali atakować zawodnicy Wibatechu. Pozostali nie pozwolili im jednak skutecznie odjechać. W okolicach 5 – 4 km do mety odpadło kolejnych czterech zawodników. 

Sytuację do samego finiszu kontrolowała ekipa Elkov. Sprint z grupki wygrał Alois Kankovsky. Najlepszym z „Pomarańczowych” był Kamil Małecki, który finiszował jako czwarty, a Patryk Stosz ukończył wyścig na szóstym miejscu.  – Mieliśmy pilnować zawodników z ekipy Elkov, ja Kankovskiego, a Patryk Franciszka Sisra. Ostatnie 10 km jechałem cały czas za Aloisem. Finisz był relatywnie długi. Alois zaczął swój sprint 400 metrów do mety, więc ruszyłem za nim. Z lewej strony zaczęli finiszować zawodnicy Wibatechu, Alois przeskoczył na ich koło, chciałem zrobić to samo. Niestety między nas wpadł Franciszek Sisr i musiałem odpuścić korbę. To było w okolicach 200 metrów do mety, poszedłem fulla do samej “kreski”. Niestety, znów troszkę zabrakło do podium   – powiedział Kamil Małecki. 

  Rzeczywiście ostatnio zdarza się mi i Patrykowi kończyć blisko pierwszej trójki. Dziś dodatkowo, walczyliśmy z typowymi sprinterami, którzy, w przeciwieństwie do nas, na ostatnich metrach potrafią wygenerować naprawdę sporą moc. Jednak mimo wszystko, mamy niedosyt, bo forma jest dobra i noga podaje. Liczymy na przełamanie. Najbliższą szansę będziemy mieć już 2 maja na Memoriale Romana Siemińskiego – dodał Kamil Małecki.