


Udany Tour de Hongrie
Kolarze CCC Development Team mogą do udanych zaliczyć węgierską etapówkę Tour de Hongrie. Zawodnicy zwyciężyli w klasyfikacji drużynowej, a Węgier Attila Valter zajął III miejsce w klasyfikacji generalnej.
– Jako ekipa wyścig możemy zaliczyć do udanych. Wygraliśmy klasyfikację drużynową, poza tym Attila Valter był drugim najlepszym Węgrem wyścigu i zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej – mówi Damian Papierski i dodaje, że ekipa spisywała się dobrze przez cały wyścig. – W prologu Piotr Brożyna zajął trzecie miejsce, na podium III etapu stanął też Stasiek Aniołkowski. Lepszy od niego był tylko Krisztian Lovassy. Dodatkowo, Attila Valter był trzeci na sobotnim, królewskim etapie – opowiada Papierski.
Liderem ekipy na ten wyścig był Węgier Attila Valter. Po pierwszym etapie Pomarańczowi byli w dobrej sytuacji, jeśli chodzi o klasyfikację generalną. W top-10 znajdowało się dwóch zawodników – Piotr Brożyna i Michał Paluta, 17. był Attila Valter. – Różnice w generalce były wtedy niewielkie, dużo jednak zmieniło się po II etapie, w końcówce którego zaatakował Krists Neilands z Israel Cycling Academy. Nie tylko wygrał etap, ale też zdołał wyrobić sobie sporą przewagę nad rywalami w klasyfikacji generalnej – relacjonował Damian Papierski.
Błąd marshalla spowodował, że z rywalizacji o wysoką pozycję na II etapie wykluczony został Michał Paluta. – Szykowaliśmy się na końcowy sprint, odpowiednio się ustawiliśmy, Piotrek wyprowadził mnie na bardzo dobrą pozycję i nadawał wysokie tempo. Na 1,5 km do mety byłem na drugiej pozycji, wtedy marshall popełnił błąd i wskazał nam złą drogę. Źle skręciliśmy, część zawodników pojechała za nami, kolejni pojechali poprawnie. Bardzo mi szkoda, chciałem wykorzystać to, że mogłem zafiniszować z małej grupy, gdzie nie było typowych sprinterów – mówił Michał Plauta.
W piątek swoją szansę otrzymał z kolei Stasiek Aniołkowski, który zabrał się w odjazd i zajął drugie miejsce na etapie III a. Liczył on 115 km. – W pewnym momencie zaczęliśmy nadrabiać nad peletonem, a gdy nasza przewaga wzrosła do ponad 3 minut, grupa zasadnicza się poddała. Zostało nam 10 km do mety, wiedzieliśmy, że finisz rozegramy między sobą. Pracowaliśmy zgodnie, nie było jakiegoś czarowania, dopiero na ostatnim kilometrze pozwoliliśmy sobie na odrobinę kolarskich szachów. Finiszowałem drugi, przegrałem niewiele. Zawodnik z Węgier zastosował ciekawą taktykę, zaatakował z odpuszczenia. Przez to miał dużo większą prędkość. Próbowałem go dojść, zabrakło może 5 metrów, gdyby “kreska” była dalej, może by się udało. Jestem zadowolony z tego drugiego miejsca. Poza tym, wykonaliśmy taktykę, którą założył nam dyrektor. To też jest dla nas ważne – mówił Aniołek. Oba piątkowe etapy były płaskie, nie miały więc większego wpływu na sytuację w klasyfikacji generalnej. W piątek z rywalizacji wycofał się Sergio Tu, który leżał w kraksie.
W sobotę organizatorzy zaplanowali królewski etap, kończący się na podjeździe. Kolarze podjeżdżali pod Kekes, najwyższy szczyt Węgier. Dzięki rewelacyjnej pracy całej ekipy, Attila Valter był w stanie walczyć o miejsce na etapowym podium oraz o poprawienie swojej sytacji w GC. – Kiedy zaczęła się najbardziej stroma część podjazdu, wiedziałem, że muszę to pojechać mądrze. Wsiadłem na koło Neilandsa. Na 3 km przed metą zaatakował Pedro Lopez, co pasowało zawodnikom, którzy, razem ze mną, zostali w grupce za nim. Dlatego musiałem pracować, aby skasować jego odjazd. To udało się na początku ostatniego kilometra. Jakieś 800 metrów przed metą Neilands przyspieszył i nadał bardzo wysokie tempo. Starałem się utrzymać jego koło, ale było to trudne. Wtedy ruszył Dina z Komety. Ponieważ czułem, że zostało mi jeszcze trochę sił, poszedłem “fulla” na 200 metrów przed metą. Starczyło na trzecie miejsce. Myślę, że gdybym zrobił to wcześniej, mógłbym ich objechać – mówił Attila Valter, który w sobotę wskoczył na trzecie miejsce w generalce.
W niedzielę, celem było utrzymanie prowadzenia w klasyfikacji drużynowej i wysokiego miejsca Attili Valtera w klasyfikacji generalnej. Większość trasy w ucieczce spędził Michał Paluta. – Od startu jechałem aktywnie, bo widziałem, że wielu kolarzy było zainteresowanych odjazdem. Początkowo oderwaliśmy się we dwóch. Dopiero później dojechał trzeci zawodnik. Współpraca układała się dobrze. Na premiach chciałem zgarnąć kilka sekund, które pomogłyby mi przeskoczyć kilku zawodników w klasyfikacji generalnej, co dało finalnie więcej punktów dla ekipy – relacjonował Paluta. Mocniejsza praca rozpoczęła się, gdy harcownicy zaczęli zbliżać się do końcowych rund. – Tam była kolejna lotna premia, po której okazało się, że uda się dojechać do ostatniej lotnej premii przed peletonem. Pracowałem mocno i ją wygrałem. Czułem już peleton na naszych plecach. Wróciłem do głównej grupy, aby jeszcze złapać oddech przed końcówką i nie stracić żadnych sekund na ostatnich kilometrach. Próbowałem jeszcze pomoc ostatkiem sił Staśkowi. Peleton mocno się naciągnął i trzymałem koło w grupie do samego końca, aby sędziowie nie policzyli różnic czasowych. Jestem zadowolony zarówno z tego etapu, jak i całego wyścigu. To był dobry tydzień dla naszej ekipy – dodał Paluta, który wyścig ukończył na 13. miejscu w klasyfikacji generalnej.
– Tour de Hongrie miał silną obsadę. Organizatorzy zaprosili kilka ekip prokontynentalnych, co podnosiło poziom wyścigu. I rzeczywiście, walka na etapach pagórkowatych i górskich była zacięta – dodaje Piotrek Brożyna. – Jako drużyna jesteśmy zadowoleni z wyników, biorąc pod uwagę fakt, że mieliśmy relatywnie młody skład, ugraliśmy sporo. Cieszy też to, że solidnie wypełnialiśmy taktykę, jaką nakreślał nam dyrektor. Każdy z nas dobrze wywiązywał się z powierzonych zadań, co było widać zwłaszcza na królewskim etapie w sobotę. Cenne okazały się też rady Attili, który wcześniej przejechał trasy etapów – mówi Piotrek Brożyna. – Jestem zadowolony ze swojej dyspozycji, ten wyścig pokazał, że kraksa, którą miałem na Hubalu, nie wpłynęła na moją formę – dodał Piotrek, który ściganie na Węgrzech ukończył na 14. Miejscu w klasyfikacji generalnej.

CCC Development Team na Małopolski Wyścig Górski
Patryk Stosz, Piotr Pękala, Kacper Walkowiak i Szymon Tracz zmierzą się z trasami przygotowanymi przez organizatorów Małopolskiego Wyścigu Górskiego.
– W tym tygodniu ścigamy się jeszcze na Węgrzech, więc musieliśmy podzielić skład tak, aby zawodnicy walczyć zarówno tam, jak i w Polsce. Małopolski Wyścig Górski pojedzie czterech kolarzy, którzy dobrze czują się w rejonie pagórkowatym i górskim – mówi Robert Krajewski, prezes i dyrektor sportowy CCC Development Team.
– Na pierwszym etapie sporą szanse będą mieli uciekinierzy, jeśli w odjazd pojadą mocni zawodnicy, będzie bardzo ciężko dogonić ich w tym terenie. W przypadku, gdy przyjdzie grupa, na pewno nie będzie to dobra szansa dla sprinterów, a raczej dla kolarzy, którzy dobrze czują się na krótkich, stromych podjazdach – analizuje Piotrek Pękala. Według niego, kluczowy dla klasyfikacji generalnej będzie ostatni etap z podjazdem na Przehybę. – Jechałem go w tamtym roku i muszę przyznać, że jest gdzie się zmęczyć. – Patent na ten podjazd jest prosty: jechać tak mocno jak się da i liczyć, że będzie się miało lepszy dzień od rywali – dodaje Pękala.
– Trasa jest dosyć ciekawa, co jeszcze bardziej podkręca mnie do mocniejszej walki. Swoją formę na dzień dzisiejszy oceniam na dobra. Jak narazie nie czuje żadnego dyskomfortu, miejmy nadzieję, że tak pozostanie do wyścigu – mówi Patryk Stosz. – Przygotowania szły według planu, udało mi się też zrobić kilka mocniejszych treningów w bardziej górzystym terenie – wyjaśnia Patryk Stosz i dodaje, że najciekawiej według niego zapowiada się ostatni, niedzielny etap z Chochołowskich Term na Przehybę. – Na tym podjeździe będzie walka o dobrą pozycję w klasyfikacji generalnej – przekonuje Patryk Stosz.
Ten wyścig w przeszłości często padał łupem Pomarańczowych. W 2018 wygrał go Amaro Antunes, który obecnie jest zawodnikiem CCC Team. Dwa lata temu zwyciężył Maciej Paterski, w 2016 roku Mateusz Taciak. Wyścig rozpocznie się od zmagań na krakowskim Rynku Głównym od kryterium. Będzie szybko i dynamicznie, a zwycięzcę wyłoni wyścig australijski. Można powiedzieć, że to idealna rozgrzewka przed kolejnymi dniami zmagań.
ETAP I, MYŚLENICE – WIELICZKA, 14.06., 120 KM
Na trasie łączna suma przewyższeń to 1840 metrów. Kolarze będą mieli sporo roboty, a dopiero przedsmak tego, co czeka ich na kolejnych etapach. Mało prawdopodobnym rozwiązaniem jest finisz z peletonu. Na trasie na powinniśmy być świadkami prób ucieczek. Po 120 kilometrach zmagań z trudnym terenem zawodnicy zameldują się w Wieliczce, mieście znanym z historycznej kopalni soli, którą rocznie odwiedza ponad półtora miliona turystów.
ETAP II, NIEPOŁOMICE – NOWY TARG, 15.06., 146 KM
Kolarze wyruszą z Niepołomic, gdzie znajduje się piękny Zamek Królewski. Na trasie wiodącej do Nowego Targu suma przewyższeń wyniesie 2210 metrów. Początek będzie w miarę płaski, ale potem organizatorzy zaplanowali wymagającą wspinaczkę. Teren będzie bardziej pofałdowany niż piątek. Metę usytuowano w największym mieście i historycznej stolicy Podhala, Nowym Targu.
ETAP III CHOCHOŁOWSKIE TERMY – PRZEHYBA, 16.06., 136 KM
Na całej, liczącej 136 km trasie będzie mnóstwo okazji do tego, by najmocniejsi pokazali swoją siłę. Suma przewyższeń przekroczy 2500 m. Zawodnicy wystartują z Chochołowskich Term, a ściganie zakończą morderczym podjazdem na Przehybę usytuowaną na wysokości 1175 m n.p.m. Obserwowanie ich walki będzie nie lada gratką dla fanów kolarstwa.
Wyścig: Małopolski Wyścig Górski, 2.2, UCI Europe Tour
Dyrektor sportowy: Robert Krajewski
Skład: Patryk Stosz, Kamil Małecki, Piotr Pękala, Kacper Walkowiak, Szymon Tracz

CCC Development Team na Tour de Hongrie
Siedmiu zawodników CCC Development Team we wtorkowe popołudnie stanie na starcie prologu Tour de Hongrie. Będzie to jubileuszowa – czterdziesta edycja wyścigu.
Na Węgrzech pojadą: Stanisław Aniołkowski, Piotr Brożyna, Michał Paluta, Attila Valter, Sergio Tu, Damian Papierski i Karol Wawrzyniak. – W tym tygodniu, poza Tour de Hongrie, jedziemy także Małopolski Wyścig Górski, musieliśmy więc podzielić skład, tak, aby móc walczyć i w Polsce, i na Węgrzech – mówi Tomasz Brożyna. Dyrektor sportowy CCC Development Team podkreśla, że zawodnicy są w dobrej formie. – Piotrek po kraksie na Hubalu wrócił do pełnej dyspozycji. W dobrej formie są także pozostali zawodnicy m.in. Attila, Michał Paluta czy „Aniołek”. Na pewno mamy kim walczyć zarówno na etapach, jak i w generalce – podkreśla dyrektor Brożyna.
Pomarańczowi bardzo dobrze wspominają ubiegłoroczną edycję wyścigu. Kamil Małecki ściganie zakończył na 2. miejscu w klasyfikacji generalnej, z kolei Patryk Stosz wygrał klasyfikację górską. Tuż za nim uplasował się… Attila Valter. – Poza tym, że Kamil był drugi w GC, to także trzy razy stawał na etapowym podium. W top-10 generalki było trzech naszych ówczesnych zawodników. W zeszłym roku wyścig rozgrywał się na sekundy i o generalkę walczyli przede wszystkim sprinterzy, którzy przejeżdzają mniejsze góry – mówił Tomasz Brożyna. – Tegoroczna edycja jest zupełnie inna. Organizatorzy zaprosili dobre ekipy i ułożyli bardzo ciężka trasę. Są 3 górskie etapy, na których rozegra się cały wyścig – dodał dyrektor Brożyna.
– Trasa wyścigu odpowiada moim predyspozycjom. W czwartek byłem na konferencji prasowej Tour de Hongrie zorganizowanej w sklepie CCC w Budapeszcie. Rozmawiałem o trasie z innymi kolarzami i wszyscy mocno zwracali uwagę na etap czwarty, który kończy się finiszem pod górę. Rzeczywiście będzie on bardzo wymagający i istotny dla klasyfikacji generalnej – mówi Attila Valter. – Z drugiej strony, nie można skupiać się na nim za bardzo. Ścigamy się od wtorku do niedzieli, więc koncentrację trzeba włączyć już na samym początku. Jak na każdej “etapówce” trzeba będzie pilnować ucieczek, jechać z przodu i być przygotowanym na wszystko – dodał Valter.
****
Pierwsza edycja Tour de Hongrie odbyła się w 1925 roku. Wówczas był to wyścig jednoetapowy. Kolarze rywalizowali na liczącej 510 kilometrów trasie Budapest-Szombathely-Győr-Budapest. Wystartowali o 4:00 rano, a najszybszy z nich – Károly Jerzsabek wjechał na linię mety po… 22 godzinach i 10 minutach. Do wybuchu II wojny światowej wyścig odbywał się w miarę regularnie. Wyjątkiem były lata: 1928 oraz 1936. W pierwszym przypadku – wyścig nie odbył się z powodu mistrzostw świata w kolarstwie, które miały miejsce w Budapeszcie. W drugim, powodem były przygotowania kolarzy do Igrzysk Olimpijskich w Berlinie.
Po zakończeniu II wojny światowej, aż do 1993 roku, wyścig był rozgrywany nieregularnie.
W 1993 jego organizacją zajęła się Węgierska Federacja Kolarska. Dziś to najważniejsze wydarzenie kolarskie na Węgrzech.
PROLOG, SIÓFOK, 11.06, 4 KM
Siófok to urokliwe miasto położone nad Balatonem. Jest największym ośrodkiem turystycznym na Węgrzech. 11 czerwca na ulicach tego zamieszkałego przez ponad 25 tysięcy osób miasta odbędzie się jazda indywidualna na czas inaugurująca jubileuszową, 40. edycję Tour de Hongrie. Trasa jest płaska z kilkoma zakrętami i rondem.
I ETAP, VELENCE – ESZTERGOM, 12.06, 194 KM
Pierwszy etap wyścigu to będzie gratka dla górali. Na trasie znajdują się dwie premie górskie drugiej kategorii. Trasa jest kręta, ze sporą liczbą wymagających podjazdów. Ukształtowanie terenu pozwala obstawiać, że emocji nie powinno zabraknąć.
źródło: www.tourdehongrie.hu
II ETAP, BALASSAGYARMAT – MISKOLC, 13.06, 201 KM
Także trasa drugiego etapu przypadnie do gustu góralom. Jest jeszcze bardziej wymagająca niż na etapie pierwszym. Przewidziano trzy premie górskie – pierwszej, drugiej oraz trzeciej kategorii. W czwartek można będzie wypracować przewagę, która pozwoli kontrolować wyścig na kolejnych etapach.
źródło: www.tourdehongrie.hu
III ETAP A – KAZINCBARCIKA – TISZAFÜRED, 14.06, 115 KM
III ETAP B – TISZAFÜRED – HAJDÚSZOBOSZLÓ, 14.06, 69 KM
Piątek będzie bardzo pracowitym dniem dla uczestników Tour de Hongrie. O 10:00 wyjadą na trasę liczącego 115 km pierwszego odcinka etapu trzeciego. Ukształtowanie terenu, w porównaniu z dwoma poprzednimi etapami, jest zdecydowanie mniej wymagające. Na początku przewidziano premię górską trzeciej kategorii. W dalszej części będzie płasko.
O 15:50 zawodnicy wyruszą na drugą część etapu trzeciego. Będą mieli do pokonania 69 kilometrów po typowo płaskim terenie. Trudno spodziewać się innego rozwiązania jak finisz z peletonu i wygrana sprintera.
źródło: www.tourdehongrie.hu
IV ETAP, KARCAG – GYÖNGYÖS-KEKESTETÖ, 15.06, 138 KM
Czwarty etap Tour de Hongrie wiedzie przez bardzo zróżnicowany teren. Na odcinku 110 kilometrów będzie płasko. Najlepsze czeka jednak na koniec. Podjazd pod szczyt Kekes to będzie wyzwanie dla górali. Tutaj można sporo zyskać, ale jeszcze więcej stracić. Ten etap zapowiada się na kluczowy w kontekście końcowych rozwiązań dla całego wyścigu.
źródło: www.tourdehongrie.hu
V ETAP, KECSKEMÉT-SZÉKESFEHÉRVÁR, 15.06, 169 KM
Kończący rywalizację w ramach jubileuszowej edycji Tour de Hongrie etap będzie gratką dla sprinterów. Na całej długości jest płasko, a więc trudno będzie oderwać się od peletonu. Jeżeli wcześniej któryś z kolarzy wypracuje sobie przewagę to zadaniem na ten etap będzie utrzymanie jej. Spodziewamy się finiszu z peletonu.
źródło: www.tourdehongrie.hu
Wyścig: Tour de Hongrie, 2.1 UCI Europe Tour
Dyrektor sportowy: Piotr Kosmala
Skład: Stanisław Aniołkowski, Piotr Brożyna, Michał Paluta, Sergio Tu, Attila Valter, Damian Papierski, Karol Wawrzyniak

Fotopodsumowanie Wyścigu Majora Hubala Sante Tour

Udany występ kolarzy na Wyścigu Majora Hubala Sante Tour
Stanisław Aniołkowski został najlepszym młodzieżowcem XIV Wyścigu Majora Hubala Sante Tour. “Aniołek” był też trzeci w klasyfikacji generalnej. Kolarze CCC Development Team wygrali klasyfikację drużynową.
Finalnie w top-10 klasyfikacji generalnej było trzech “Pomarańczowych”. Poza Aniołkowskim, który zajął miejsce na podium, znaleźli się w niej Szymon Tracz (4. miejsce) i Michał Paluta (8. miejsce). Wyścig zakończył się wygraną Macieja Paterskiego.
– Myślę, że wyścig wyszedł nam dobrze, to, co mogliśmy zrobić – zrobiliśmy. Zabrakło nam tylko trochę szczęścia, aby powalczyć o wyższe lokaty. Zajmuję trzecie miejsce w “generalce”, wygrywam koszulkę najlepszego młodzieżowca, jestem bardzo zadowolony. Co prawda, przed dłuższą część wyścigu tę koszulkę wiózł Szymon Tracz, a ja tutaj na ostatnich metrach w Końskich mu ją odebrałem. Czasami tak bywa. Na szczęście, została ona w drużynie – mówił Stanisław Aniołkowski.
– Myślę, że na królewskim etapie popsuliśmy krwi naszym rywalom. Na górskich premiach atakowali Patryk Stosz i Szymon Tracz. Założenie było takie, abym to ja finiszował. Gdy wjechaliśmy na rundy chłopaki wykonali świetną robotę. Trochę zabrakło szczęścia na ostatnim zakręcie, gdzie zostałem zablokowany i nie mogłem walczyć o wygraną – relacjonował Stasiek Aniołkowski. – Dziękuję drużynie, która zrobiła wszystko, żeby to się udało. To już jest trzecia etapówka z rzędu, rozgrywana w Polsce, na której pokazaliśmy się z dobrej strony. Udowadniamy, że jesteśmy mocnym zespołem i walczymy o najwyższe laury – dodał “Aniołek”, który na ostatnim, królewskim etapie Wyścigu Majora Hubala Sante Tour zajął drugie miejsce. Wyścigu nie ukończyło dwóch naszych zawodników – Piotr Brożyna, który leżał w kraksie oraz Kacper Walkowiak.

CCC Development Team na Wyścig Majora Hubala
Siedmiu zawodników będzie reprezentować CCC Development Team na rozpoczynającym się w piątek XIV Wyścigu Majora Hubala “Sante Tour”. Skład na ten wyścig prezentuje się następująco: Stanisław Aniołkowski, Piotr Brożyna, Damian Papierski, Michał Paluta, Szymon Tracz, Patryk Stosz, Kacper Walkowiak.
– W przypadku Wyścigu Hubala chcieliśmy dać szansę naszej młodzieży. Takie trasy odpowiadają Kacprowi, Damianowi, Szymonowi czy Staśkowi. Z drugiej strony – z etapami powinni sobie też poradzić zawodnicy z dłuższym stażem – mówi Tomasz Brożyna. Dyrektor sportowy CCC Development Team podkreśla, że dla młodych głównym celem będzie zdobywanie doświadczenia. – Ekipa jest bardzo zmotywowana, ostatnie dwa wyścigi mocno podbudowały morale, więc jestem dobrej myśli – dodaje dyrektor Brożyna.
W składzie na tegoroczną edycję wyścigu Hubala znalazł się Piotr Brożyna, który w ubiegłym roku uległ ciężkiej kraksie. – Początkowo miałem nie brać udziału w tym wyścigu, ale ostatecznie zdecydowałem się na start. Nie mam w głowie już kraksy z tamtego roku, staram się o tym nie myśleć, tylko jechać najlepiej jak umiem – mówi Piotr Brożyna. Kolarze ściganie rozpoczną w piątek 180 km etapem Poświętne – Opoczno. Sobota będzie najbardziej pracowitym dniem wyścigu, ponieważ organizatorzy zaplanowali dwa etapy: jazdę indywidualną na czas w Busko-Zdroju, oraz 120 km trasę Morawica – Kazimierza Wielka. Zmagania zakończą się w niedzielę, kiedy kolarze tradycyjnie pojadą z Radoszyc do Końskich.
– Trasa nie jest bardzo wymagająca. Nie sądzę też, aby to ostatni etap był rozstrzygający, mimo że jedziemy dość ciężki podjazd 4 razy. Na metę z ostatniej góry będzie daleko, więc sporo może się wydarzyć. Z tego, co mi wiadomo, czasówka została skrócona do ok. 6 km, także zrobił nam się wyjazd dla sprinterów, a nie dla zawodników dobrze jeżdżących po górach i na czas. Myślę, że różnice po czasówce będą małe, ona ustawi wstępnie generalkę, ale finalnie o układzie w GC zadecydują bonifikaty na mecie poszczególnych etapów – mówi Piotr Brożyna i dodaje, że największym wyzwaniem będzie sobota.
– Dwa etapy jednego dnia? Dla mnie i myślę, że dla większości zawodników, jest to wymagające. Startując rano i kończąc etap kolarz myśli tylko o tym, żeby pójść na masaż i odpocząć. Tymczasem, czeka nas powrót do hotelu, bardzo szybka regeneracja i chwilę później będziemy zbierać się na kolejny etap – dodaje Brożyna.
ETAP I
Poświętne – Opoczno, 31.05, 180,6 km
Trasa inaugurującego rywalizację etapu liczy ponad 180 kilometrów. Start zaplanowano w miejscowości Poświętne. Kolarze będą się ścigać na dwóch dużych oraz sześciu małych rundach, wiodących między innymi przez urokliwie położone – Drzewicę oraz Dęborzeczkę. To w tych miejscowościach zaplanowano premie lotne oraz górskie trzeciej kategorii. Ukształtowanie terenu na trasie sprawia, że można się spodziewać zakończenia finiszem z peletonu.
ETAP IIA
Busko Zdrój, 1.06, 6 km
Znane i lubiane uzdrowisko będzie gościć kolarzy w Dzień Dziecka. To ten etap może mieć wpływ na końcową klasyfikację wyścigu. Przed rokiem jej wyniki zadecydowały o końcowym triumfie Mateusza Taciaka, który reprezentował wtedy naszą ekipę.
ETAP IIB
Morawica – Kazimierza Wielka, 1.06, 120,1 km
Ten etap zapowiada się atrakcyjnie. Kolarze wyjadą z Morawicy w kierunku Kazimierzy Wielkiej. Po drodze przejadą m.in. przez Sypów, Kózki oraz Plechówek. Profil trasy pozwala oczekiwać wielu ataków. Na trasie są trzy premie górskie trzeciej kategorii. Kolarze dobrze czujący się na podjazdach będą mieli okazję do wykazania się.
ETAP IV
Radoszyce – Końskie, 2.06, 150,7 km
Na odcinku ponad 150 kilometrów z Radoszyc do Końskiego zaplanowano dwie lotne premie – w Łopuszynie oraz cztery górskie pierwszej kategorii na Widomej. Jakby tego było mało to w Kamiennej będzie jeszcze premia górska drugiej kategorii. Ostatni etap stwarza okazje do organizowania ucieczek i można się spodziewać, że będzie emocjonujący.
Inauguracyjna edycja wyścigu Majora Hubala, który wpisał się na stałe do kalendarza wydarzeń kolarskich w Polsce, miała miejsce w 2000 roku. Wówczas była to jednodniówka, a trasa wiodła drogami powiatu koneckiego. Tam ciągle żywa jest legenda majora Henryka Dobrzańskiego “Hubala”, który stał się postacią zasłużoną dla historii Polski. W czasie II wojny światowej wraz ze swoimi podkomendnymi ukrywał się w lasach kielecczyzny i toczył walkę z hitlerowskim okupantem. Nieodłączną częścią wyścigu jest przypominanie wydarzeń związanych z życiem majora Dobrzańskiego. Ten aspekt historyczny czyni wyścig wydarzeniem wyjątkowym. Kolarze z naszej ekipy w przeszłości wielokrotnie wygrywali ten wyścig. Trzykrotnie tej sztuki dokonał Tomasz Kiendyś.
Wyścig: Wyścig Majora Hubala “Sante Tour”, 2.1, Europe Tour
Skład: Stanisław Aniołkowski, Piotr Brożyna, Damian Papierski, Michał Paluta, Szymon Tracz, Patryk Stosz, Kacper Walkowiak
Dyrektor sportowy: Tomasz Brożyna

Świetne zakończenie Bałtyk-Karkonosze
Kolarze CCC Development Team zdominowali tegoroczną edycję Bałtyk-Karkonosze Tour. W klasyfikacji generalnej tryumfował Kamil Małecki. Tuż za nim uplasował się Węgier Attila Valter, który został też najlepszym młodzieżowcem wyścigu. Pomarańczowi wygrali również klasyfikację drużynową.
Tegoroczna edycja Bałtyk-Karkonosze Tour składała się z pięciu etapów, z których dla klasyfikacji generalnej kluczowe były dwa ostatnie: jazda indywidualna na czas (Kowary – Przełęcz Okraj) i królewski etap z Piechowic do Karpacza. To właśnie po sobotniej czasówce Kamil Małecki założył koszulkę lidera, a Attila Valter trykot najlepszego młodzieżowca. Węgier wskoczył też wtedy na drugie miejsce w GC. Ponieważ różnice między najwyżej sklasyfikowanymi kolarzami były naprawdę niewielkie, celem na niedzielę była obrona pozycji Małeckiego i Valtera.
– Dzisiejszy etap był kluczowy, wiedzieliśmy, że aby wygrać cały wyścig musimy pojechać mądrze i taktycznie. Od początku puściliśmy niewielki odjazd, aby móc później kontrolować etap. Było kilka ataków chłopaków z innych ekip, ale w każdym momencie mieliśmy kogoś od siebie, więc byliśmy spokojni – mówił Kamil Małecki. – W końcówce było troszeczkę nerwowo, bo okazało się ,że z przodu jedzie zagrażający nam w klasyfikacji generalnej kolarz. Wtedy mocno przyspieszyliśmy i udało nam się na dwa kilometry do mety dojść dwójkę uciekających – relacjonował Małecki, który niedzielny etap zakończył na 5. miejscu. W Karpaczu tryumfował Christian Maximilian Koch.
To drugie z rzędu zwycięstwo Kamila Małeckiego w klasyfikacji generalnej wyścigu etapowego. Kilkanaście dni temu wygrał on 54. CCC Tour Grody Piastowskie. – To, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkunastu dni jest po prostu niesamowite. Mamy świetną drużynę. Chłopcy znowu musieli ciężko na mnie pracować i jestem im za to bardzo wdzięczny. Wykonali kawał dobrej roboty, a ja tylko utrzymałem to, co miałem. Dziękuję także obsłudze, która dbała o nas najlepiej, jak mogła – dodał Kamil Małecki.
– Niedzielny etap był wręcz idealny dla mnie. Zaczęliśmy go bardzo dobrze, nasza ekipa cały czas kontrolowała jego przebieg. Każdy z nas miał określone zadania do wykonania, ale muszę przyznać, że to, co zrobił dziś Piotrek Pękala było po prostu niesamowite! Nadawał tempo, był z przodu i bardzo przyczynił się do obrony koszulek (lidera – Kamila Małeckiego i najlepszego młodzieżowca – Attili Valtera – przyp. red). Pod koniec rzeczywiście zrobiło się groźnie, ze względu na odjazd, który zagrażał Kamilowi, ale na szczęście udało się go skasować – opowiadał Attila Valter, który ostatni etap Bałtyk-Karkonosze zakończył na 2. miejscu. – Starałem się wygrać i choć to się nie udało, to jestem ogromnie szczęśliwy. Stanąłem na podium “generalki” obok Kamila i dodatkowo mam koszulkę najlepszego młodzieżowca – dodał Valter.
Wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej zajęli też pozostali zawodnicy CCC Development Team – Michał Paluta 4., Patryk Stosz 9., Piotr Brożyna 10., a Piotrek Pękala 11. – Etap był bardzo ciężki, ale byliśmy mega zmotywowani. Od startu staraliśmy się kontrolować sytuację, puściliśmy taki odjazd, jaki nam pasował. Super współpracowaliśmy jako ekipa, poświęciliśmy się dzisiaj wszyscy walcząc o zwycięstwo – mówił Michał Paluta, który w niedzielę linię mety przekroczył jako czwarty. – W końcówce pracowałem na Kamila, bo zagrażał mu jeden z zawodników, którzy byli przed nami. Celem była obrona koszulki lidera. Na finiszu próbowałem jeszcze swoich sił. Liczyłem, że uda się przeskoczyć Adama Stachowiaka w klasyfikacji generalnej, wtedy trzech naszych kolarzy mogłoby stanąć na podium – relacjonował Paluta, który dodał, że jest zadowolony zarówno z wyniku, jak i swojej dyspozycji. – Pojechaliśmy dziś drużynowo, na tym polega kolarstwo. Ekipa świetnie funkcjonuje, dobrze się dogadujemy. Dla takich chwil warto się ścigać i ciężko pracować. Jestem dumny, że mogę być częścią tego teamu – dodał Michał Paluta.

Fotopodsumowanie Wyścigu Bałtyk-Karkonosze

Kamil Małecki wygrywa czasówkę na Bałtyk-Karkonosze
Kamil Małecki wygrał wymagającą czasówkę na Bałtyk-Karkonosze Tour. Na trzecim miejscu finiszował Attila Valter. Dzięki temu, Małecki przejął koszulkę lidera wyścigu. Drugie miejsce w “generalce” zajmuje Attila Valter. Węgier jest też najlepszym młodzieżowcem.
Sobotnia czasówka na Bałtyk-Karkonosze liczyła zaledwie 11,6 km, ale była bardzo wymagająca. Trasa prowadziła z Kowar na Przełęcz Okraj usytuowaną na wysokości 1046 m n.p.m., było tam blisko 600 metrów przewyższenia.
– Długo zastanawiałem się, czy pojechać na rowerze czasowym czy normalnym aż w końcu zadecydowałem, że pojadę na zwykłym rowerze. Przed startem i na rozgrzewce nie czułem się dobrze i myślałem, że nic z tego dziś nie będzie. Z kilometra na kilometr czułem się lepiej i dopiero wtedy poczułem, że mogę coś tu ugrać – powiedział Kamil Małecki, który nad drugim Frederikiem Muffem, miał 30 sekund przewagi. Jako trzeci czasówkę ukończył Attila Valter. W top-10 było jeszcze dwóch Pomarańczowych – Michał Paluta (9.miejsce) i Patryk Stosz (10. miejsce).
– Trasa była ciężka z kilkoma sztywnymi odcinkami. Niestety zepsuła się pogoda i wszystkie zakręty były dość śliskie. Na szczęście nie było ich za wiele. Cieszę się bardzo z tego zwycięstwa, bo ostatnie dni były dla mnie bardzo ciężkie. Starałem się pomagać kolegom, bo myślałem, że nie powalczę na tym wyścigu więc ta wygrana jest dla mnie miłym zaskoczeniem – dodał Małecki.
– Zrobiłem rekonesans trasy przed wyścigiem. Pojechałem na rowerze czasowym całkiem mocnym tempem. Zdecydowałem, że wyścig też pojadę na czasówce, bo dobrze się na niej czułem dzisiejszych podjazdach. Dostałem trochę podpowiedzi od Kuby Pieniążka i starałem się ich trzymać. Plan był taki, aby w pierwszej części nie pojechać za mocno, po to by w końcówce pójść na “fulla” – mówił Attila Valter. – Cieszę się, że wykorzystałem rady trenera. W ostatniej części trasy udało mi się utrzymać dobre tempo, mimo iż trochę cierpiałem. A jeśli chodzi o jutro? W zasadzie to nie mogę się doczekać. Zrobimy wszystko, aby obronić koszulkę Kamila i moją – dodał Attila Valter.
W klasyfikacji generalnej prowadzi Małecki, drugi jest Attila Valter. Węgier traci do Małeckiego 37 sekund. Na 5. miejscu uplasował się Michał Paluta (44 sekundy straty do Małeckiego), na 7. Patryk Stosz (55 sekund straty). 11. jest Piotr Brożyna, a Piotrek Pękala 14.