CCC Development Team zakończył swoją działalność

31 grudnia 2020 roku dobiegła końca piękna kolarska przygoda naszej ekipy. W sezonie 2021 nie zobaczymy w zawodowym peletonie kolarzy CCC Development Team. Wszystkim, którzy wraz z nami współtworzyli piękną kolarską historię oraz naszym oddanym kibicom z całego serca za wszystko dziękujemy.

Sezon 2020 dobiegł końca. Dla naszych kolarzy był to sezon bardzo dobry. Odnieśli wiele sukcesów dając kibicom chwile radości i doskonale reklamując swojego sponsora – firmę CCC. Stanisław Aniołkowski wywalczył tytuł mistrza Polski pokonując wszystkich na krajowym podwórku. Lista sukcesów naszych kolarzy jest długa. Te wszystkie imponujące osiągnięcia nie byłyby możliwe gdyby nie pełna pasji praca wielu ludzi – dyrektorów sportowych, fizjoterapeutów, mechaników, pracowników biurowych. Wszystkich ludzi, którzy tworzyli tę ekipę.

Niestety wraz z końcem 2020 roku nasza wspólna przygoda z kolarstwem, dyscypliną, którą wszyscy mamy w sercach i która przez ostatnie lata była treścią naszego życia, dobiegła końca. 31 grudnia 2020 roku zakończyła się umowa sponsorska z firmą CCC i decyzją zarządu firmy nie została przedłużona na kolejny sezon. W ostatnim czasie podjęliśmy wiele działań mających na celu nawiązanie współpracy z innymi sponsorami. Niestety w obecnym, wyjątkowo trudnym dla całego świata czasie nie udało nam się znaleźć podmiotów, które gwarantowałyby utrzymanie naszej drużyny na dotychczasowym poziomie. Dlatego zdecydowaliśmy o zawieszeniu naszego projektu. Na jak długo? Czas pokaże. W tym miejscu chcieliśmy złożyć wyrazy wdzięczności oraz wielkie podziękowania dla naszego sponsora za wiele lat wsparcia, bez którego nie byłoby możliwe stworzenie unikatowego w skali Polski projektu kolarskiego.

Serdecznie dziękujemy także wszystkim, którzy na różnych polach wspierali nas przez ostatnie 20 lat. Tych osób, firm i instytucji jest zbyt wiele by wymienić każdego z osobna. Każdy, kto dołożył swoją cegiełkę do naszych wspólnych sukcesów jest dla nas bardzo ważny i każdemu z całego serca dziękujemy licząc na to, że w przyszłości będzie nam dane jeszcze nie raz wspólnie przeżywać kolarskie emocje.

Myślę, że staję się coraz lepszym kolarzem

Rozmowa z Szymonem Traczem, kolarzem naszej ekipy

 – Jakie cele stawiałeś sobie przed tym sezonem?

– Moim podstawowym celem na ten sezon było jak najlepiej pokazać się na każdym starcie, ponieważ był to mój ostatni rok kategorii U23. Chciałem być widoczny na każdym wyścigu z moim udziałem.

– Jak na to zareagowałeś na zawieszenie sezonu. Wierzyłeś, że uda się go wznowić?

– Wiadomość o zawieszeniu wyścigów była dla mnie szokująca. Nie tylko ja tak zareagowałem. To była bardzo niedobra informacja dla całego środowiska kolarskiego na świecie. Przygotowania do sezonu zacząłem wcześnie i bardzo mocno przepracowałem tamten okres. Byłem więc mocno zmotywowany i czekałem z niecierpliwością na pierwsze starty. W trakcie zawieszenia miałem różne myśli w głowie, ale wierzyłem, że uda się wrócić do ścigania.

– Jak radziłeś sobie z przymusową izolacją i treningami?

–  To była dla mnie zupełnie nowa sytuacja, ale trzeba było się jakoś dostawać do panujących obostrzeń. Treningi musiałem  „przenieść” na trenażer. Był to dla mnie naprawdę ciężki okres, ale nie było tak, że zniosłem to jakoś strasznie źle. Mocno jednak brakowało mi treningów na świeżym, bo bardzo je lubię. Jazda na trenażerze to jednak nie jest to samo.

– Jaki był dla Ciebie ten przedziwny sezon, jakbyś go podsumował?

– Był to bardzo krótki sezon. Wyścigi były inne ze względu na obostrzenia koronawirusowe. Mimo tego, zaliczam sezon zaliczam do udanych. Miałem możliwość wystartowania w bardzo fajnych wyścigach, mocno obsadzonych. Najbardziej zadowolony jestem z wyścigu Giro della Regione Friulli, na którym zająłem 6. miejsce w klasyfikacji generalnej.

– Czujesz, że jako kolarz zrobiłeś krok do przodu, rozwinąłeś swoje umiejętności?

– Myślę, że tak. Z roku na rok czuję i widzę po wynikach, że mój poziom sportowy znacznie się poprawia. Nie jest to jednorazowy duży skok w ciągu jednego sezonu, tylko stopniowa poprawa. Systematyczność jest w tym bardzo ważna. Myślę, że powoli staję się lepszym kolarzem.

– Nad czym musisz w przyszłości najwięcej pracować, aby zachować ten systematyczny progres?

– Dynamika podczas sprintów to jest ten element, w którym mam wiele do zrobienia. Głównie nad tym zamierzam pracować w okresie przygotowawczym do kolejnego sezonu.

– Który z tegorocznych wyścigów zapamiętałeś w sposób szczególny?

– Il Piccolo Lombardia. Zdecydowanie ten wyścig zapadł mi najbardziej w pamięć. Od początku uformowała się 20-osobowa ucieczka. Myślałem, że  dojedzie ona do mety, bo nikt jakoś nie kwapił się, żeby gonić. 40 km przed metą zabrałem się w pogoń wraz z czwórką zawodników. Udało nam się dojść ucieczkę, a ja zdecydowałem się postawić wszystko na jedną kartę i zaatakowałem na najdłuższym podjeździe. Uciekałem samotnie, ale niestety pogoń doszła mnie około 10 km przed metą. Ostatecznie zająłem 11. Miejsce, z czego jestem bardzo dumny.

– Jest w peletonie kolarz, który Cię inspiruje, jest wzorem do naśladowania?

– Wśród obecnie ścigających się kolarzy nie mam takiego zawodnika. Jednak gdy zaczynałem swoją przygodę z rowerem takim zawodnikiem Hiszpan Alberto Contador.

– Masz wymarzoną ekipę, w której chciałbyś się ścigać?

– Nie mam wymarzonej ekipy. Bardzo chciałbym znaleźć kiedyś swoje miejsce w jednej z ekip World Touru, nie ma znaczenia, w której.

– Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość oraz tę dalszą?

– Bardzo chciałbym żeby ekipa CCC została na rynku kolarskim i mocno wierzę, że znajdzie się sponsor, który pozwoli kontynuować funkcjonowanie tego zespołu, bo każdy kolarz chciałby jeździć w tak profesjonalnej ekipie.

 

 

 

 

Chcę szybciej wjeżdżać pod górę

Rozmowa z Piotrem Pękalą, kolarzem naszej ekipy.

 – Jakie cele stawiałeś sobie przed tym sezonem?

– Moim celem na ten sezon było podnieść swój poziom sportowy i pokazać się z jak najlepszej strony w ostatnim roku startów w kategorii u 23.

 

– Po pierwszym wyścigu z udziałem naszej ekipy, w Belgii, sezon został zawieszony z powodu pandemii koronawirusa, jak na to zareagowałeś i czy wierzyłeś, że sezon zostanie wznowiony?

– Pamiętam, że czekałem z niecierpliwością na wyścig etapowy w Chorwacji, w którym mieliśmy wystartować na początku marca. Spędziłem prawie cały styczeń i Luty przygotowując się w Hiszpanii. Wszystko przebiegało zgodnie z planem. Udało się uniknąć kontuzji i poważniejszych chorób więc na pewno głód ścigania był duży i na pewno to, że nie pojadę do Chorwacji, aby ścigać nie było dla mnie dobrą informacją.

– Jak radziłeś sobie z brakiem wyścigów i przymusową izolacją?

– Nie zniosłem tego najgorzej. To była dla mnie nowa sytuacja. W okresie wielkanocnym, w maju zawsze byłem poza domem, na wyścigach. Nagle musiałem siedzieć w domu. To było coś odmiennego od poprzednich lat, ale była tez okazja, aby pobyć trochę z najbliższymi. Ogólnie nie zniosłem tego źle, ale ścigania na pewno mi brakowało.

 – W końcu jednak wznowiono wyścigi. Dla  ekipy CCC Development był to bardzo udany sezon, dla Ciebie również?

– Sezon był na pewno dobry. Pomimo trudnej sytuacji miałem szansę wystartować w mocno obsadzonych wyścigach i zaprezentować się z dobrej strony. Nie dokuczały mi choroby i kontuzje, a forma utrzymywała się na podobnym poziomie przez cały okres startowy. Na pewno jestem z tego sezonu zadowolony.

– Czujesz, że jako kolarz zrobiłeś postęp, rozwinąłeś swoje umiejętności?

– Na pewno tak, nie był to może jakiś duży skok, ale widzę pod sobie, że od kilku lat stopniowo ten poziom podnoszę. Będę ciężko pracował, aby ten progres utrzymać i również w kolejnych latach rozwijać się jako kolarz.

– Nad czym musisz w przyszłości najwięcej pracować, aby stać się jeszcze lepszym kolarzem?

– Na pewno chciałbym jeszcze szybciej jechać pod górę :). Patrząc jednak na to jak rozgrywają się wyścigi warto też poprawić dynamikę. W zakończonym sezonie często było tak, że mimo dobrej dyspozycji w górach traciłem trochę na prologu. Brakowało też trochę, aby zdobyć sekundy z bonifikat, a to potem decyduje o miejscu w końcowej klasyfikacji.

– Który z tegorocznych wyścigów zapamiętałeś w sposób szczególny?

– Królewski etap Bałtyk Karkonosze, gdzie bardzo dużo się działo na trasie, a ostatecznie Stasiek Aniołkowski wygrał etap a ja byłem czwarty. Ten etap zapamiętam naprawdę długo.

– Jest w peletonie kolarz, który Cię inspiruje, jest wzorem do naśladowania?

– Obecnie nie. Nie mam jakiegoś idola, którego bym naśladował. Gdy zaczynałem karierę takim zawodnikiem był Philip Gilbert.

– Masz wymarzoną ekipę, w której chciałbyś się ścigać?

– Żadnej konkretnej. Oczywiście marzę o tym, aby kiedyś znaleźć swoje miejsce w ekipie World Touru.  Nie ma dla mnie większego znaczenia jaka to ekipa. Będę szczęśliwy jeśli znajdę miejsce w jakiejkolwiek.

– Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość oraz tę dalszą?

– Niestety na to pytanie obecnie nie potrafię odpowiedzieć. Nasza ekipa szuka sponsorów. Bardzo chciałbym w niej zostać, bo wszystko jest na najwyższym poziomie. Nie chciałbym się nigdzie przenosić. Od tego, czy uda się utrzymać ekipę zależą w dużej mierze moje plany. Trzymam kciuki, że w tych trudnych czasach drużyna się utrzyma i uda mi się dobrze przygotować do kolejnego sezonu.

 

Z liczb wynika jasno – ten sezon był bardzo udany

Sezon 2020 był wyjątkowy. Nigdy wcześniej nie trwał tak krótko, nigdy wcześniej w czasie wyścigów nie było tyle różnorodnych obostrzeń. Mimo to, dla naszych kolarzy 2020 rok był przede wszystkim obfity w sukcesy.

– Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do obecnego sezonu. Podczas zgrupowania w Calpe na początku roku zrealizowaliśmy wszystkie cele i już tam było widać, że zawodnicy będą mocni. Pierwszy wyścig sezonu – Grote prijs Jean-Pierre Monseré w Belgii był bardzo mocno obsadzony. Wzięły w nim udział ekipy World Touru, a Staszek Aniołkowski zajął w tym doborowym gronie wysokie, 13. miejsce. To był dobry prognostyk przed dalszą częścią sezonu, na którą czekaliśmy z dużymi nadziejami. Niestety przyszedł lockdown i zamiast ścigać się w kolejnych wyścigach musieliśmy skupić na zupełnie innych rzeczach – mówi Robert Krajewski, dyrektor i prezes naszej ekipy.

Do ścigania nasi kolarze wrócili dopiero w lipcu. Pierwszym wyścigiem po wznowieniu sezonu był Wyścig Dookoła Mazowsza, na którym z bardzo dobrej strony pokazał się Petr Kelemen zajmując trzecie miejsce w jeździe indywidualnej na czas. Również Staszek Aniołkowski zaliczył udany wyścig. Dwukrotnie zajął miejsce tuż za podium, natomiast w klasyfikacji punktowej był drugi. Pierwsze etapowe podium w sezonie Staszek zaliczył w Wyścigu o Puchar MON, na którym zajął trzecie miejsce.
Mówił wówczas o tym, że cała ekipa czeka na przełamanie, na moment, gdy przyjdzie pierwsze zwycięstwo.

– Trzeba być cierpliwym. Wiemy, że jesteśmy mocni. Zwycięstwa to tylko kwestia czasu – mówił nasz zawodnik.

Wygrane przyszły w idealnym momencie, na Mistrzostwach Polski w Busku Zdroju oraz Kazimierzy Wielkiej. Dwa złote medale w kategorii U-23, zarówno w jeździe indywidualnej na czas jak i w wyścigu ze startu wspólnego padły łupem Szymona Krawczyka, a Staszek zwyciężył w najważniejszym wyścigu elity.
Kolejne starty to były popisy naszych zawodników. Łącznie w całym sezonie kolarze CCC Development Team stawali 25 razy na podium, 8 razy na najwyższym stopniu, sześciokrotnie na drugim oraz 11 razy na stopniu najniższym. Biorąc pod uwagę to, jak krótki był to sezon, te wyniki trzeba uznać za imponujące. Nasi kolarze zdobyli łącznie 618 punktów w rankingu UCI, co dało im trzecie miejsce na świecie wśród ekip kontynentalnych.

– Myślę, że to był dla nas bardzo udany sezon. Potwierdziliśmy, że jesteśmy ekipą, w która warto inwestować, prawdziwą kuźnią talentów. Staszek Aniołkowski zrobił u nas ogromny postęp. Jestem pod wrażeniem wyników Szymona Krawczyka, Kacpra Walkowiaka. Każdy z naszych zawodników zebrał wiele bardzo cennych doświadczeń w zakończonym sezonie, stał się lepszym kolarzem. To nasz wspólny sukces, który jest potwierdzeniem naszego profesjonalizmu – podsumowuje prezes Krajewski.

 

Piszę swoją własną historię

Rozmowa z Szymonem Krawczykiem

– Jakie cele stawiałeś sobie przed rozpoczęciem sezonu 2020?

– Nie stawiałem sobie konkretnych celów. Starałem się być lepszy niż wcześniej. Poza tym chciałem jak najlepiej wywiązywać się swoich zadań podczas poszczególnych wyścigów. Miałem zamiar robić wszystko, aby realizować cele mojej ekipy.

– Ekipa CCC Development Team rozpoczęła ściganie w marcu, we Francji. Potem przyszła pandemia koronawirusa i ściganie zawieszono. Co wtedy czułeś? Wierzyłeś, że sezon zostanie wznowiony?

– Dla mnie był to szok, tak jak chyba dla większości ludzi na świecie. Mimo wszystko wierzyłem, że wrócimy do ścigania. Był to dla mnie ciężki okres, przeżywałem chwile słabości, ale starałem się mimo wszystko myśleć pozytywnie i motywować siebie do ciężkiej pracy, aby być w optymalnej dyspozycji gdy wznowimy ściganie.

– Na szczęście sezon kolarski został wznowiony. Jaki on był dla Ciebie?

– Był bardzo dziwny, bo wyjątkowo krótki. Jednocześnie był to był dla mnie najlepszy sezon na szosie od początku mojej przygody z kolarstwem. Myślę, że zrobiłem kilka kroków do przodu, rozwinąłem się jako zawodnik. Stałem się lepszym kolarzem. Rozwinąłem się w każdej z kolarskich specjalizacji. To zasługa całej ekipy CCCC Development, warunków jakie mi stworzono i mojej ciężkiej pracy. Udowodniłem, że warto na mnie stawać, ale zdaję sobie sprawę, że przede mną jeszcze daleka droga. Chcę się rozwijać, chcę robić postępy. To jest mój cel.

– Nad czym musisz w przyszłości najwięcej pracować, aby stać się jeszcze lepszym kolarzem?

– Muszę pracować nad każdą specjalizacją, żeby w przyszłości dojść do najwyższego poziomu sportowego. Aby trafić do kolarskiej elity trzeba być w miarę dobrym w każdym elemencie. Chciałbym być kolarzem wszechstronnym.

– Który z tegorocznych wyścigów zapamiętałeś w sposób szczególny?

– Myślę że wyścig we Włoszech, Giro della Regione Friuli Venezia Giulia, na którym wygrałem drugi etap. To było dla mnie naprawdę coś wyjątkowego. Mogłem stanąć na najwyższym stopniu podium. Obsada na tym wyścigu była bardzo mocna, tym większa była moja radość z tego sukcesu. Dobrze zaprezentowaliśmy się we Włoszech jako ekipa. To był dla nas bardzo wartościowy czas. Poza tym wyścig był rozgrywany w pięknym terenie.

– Odniosłeś w tym sezonie wiele sukcesów, który z nich ma dla Ciebie największe znaczenie?

– Dla mnie każdy dobry występ jest ważny, ma duże znaczenie. Sukcesy podbudowują i motywują do dalszej pracy. Pozwalają dostrzec efekty codziennych treningów. Dzięki nim można jeszcze bardziej uwierzyć w swoje umiejętności.

 – Odnosisz sukcesy nie tylko na szosie, ale również na torze. Jak ważne są dla Ciebie starty na torze?

– Lubię się ścigać na torze, myślę że to pozwala poprawić pewne elementy techniczne, co potem przekłada się na lepszą jazdę na szosie. Do każdego startu, niezależnie, czy ma on miejsce na szosie, czy na torze, staram się przygotować najlepiej jak potrafię i dać z siebie wszystko. Starty na torze to dla mnie ciekawe i inspirujące wyzwanie. Lubię te wyścigi.

– Jest w peletonie kolarz, który Cię inspiruje, jest wzorem do naśladowania?

– Przyznam szczerze, że nie mam kolarza, który jest dla mnie wzorem do naśladowania. Piszę swoją własną historię, ale oczywiście staram się w miarę możliwości obserwować najlepszych zawodników i wprowadzać to co podejrzę do mojej jazdy. Lubię kolarzy, którzy wygrywają dzięki głowie, a nie mocnym nogom:)

– Jaka jest wymarzona ekipa, w której chciałbyś się ścigać?

– Nie mam swojej wymarzonej ekipy. Oczywiście chciałbym znaleźć kiedyś miejsce w drużynie World Tour,  aby mieć okazję ścigać się z najlepszymi na świecie. Nie mam jednak jednej, ulubionej ekipy.

– Jakie masz plany na najbliższą przyszłość oraz tę dalszą?

– Moim celem jest ciężka pracy, aby poprawiać swoje umiejętności. W kolarstwie, jeśli jesteś konsekwentny i pracujesz z pełnym zaangażowaniem to wyniki przyjdą. Trzeba być tylko cierpliwym. Ja jestem.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

„Krawiec” złoto-srebrny!!!

Nasz zawodnik – Szymon Krawczyk wywalczył wczoraj na Orlen Mistrzostwach Polski Elity w Kolarstwie Torowym złoty oraz srebrny medal. Zwyciężył w scratchu, natomiast w wyścigu na dochodzenie uplasował się na drugiej pozycji.

Scratch to stosunkowo młoda dyscyplina kolarstwa torowego. Polega na ściganiu się większej liczby zawodników na dystansie 40 okrążeń, czyli 15 kilometrów. Wygrywa ten, który pierwszy minie linię mety. W finałowej rozgrywce znalazło się czterech naszych zawodników, poza Szymonem, także Stanisław Aniołkowski, Damian Papierski oraz Karol Wawrzyniak.

„Krawiec” nie miał sobie równych i na mecie wyprzedził Daniela Staniszewskiego z Mazowsza Serce Polski oraz Alana Banaszka z tej samej ekipy. Stanisław Aniołkowski zajął 11. miejsce, a Damian Papierski był 18. Karol Wawrzyniak nie ukończył zawodów.

W wyścigu na dochodzenie na dystansie 4 kilometrów „Krawiec” wywalczył srebrny medal ustępując jedynie Danielowi Staniszewskiemu. Trzeci był Damian Sławek z ekipy Wibatech Merx Wrocław.

W tej konkurencji wystartował także Stanisław Aniołkowski, który ostatecznie zajął siódme miejsce.

– Jestem bardzo zadowolony z wyników, które tutaj osiągnąłem. Moi koledzy z ekipy również spisali się dobrze i byli dla mnie dużym wsparciem. Super, że mogłem wydłużyć sobie sezon i wystartować na torze. Moje wyniki to dowód na to, że byłem dobrze przygotowany do sezonu. Chciałbym skierować także podziękowania do trenera Marka Cieślaka, który w trakcie mistrzostw był dla nas nieocenionym wsparciem i służył pomocą – mówi nam Szymon, któremu serdecznie gratulujemy doskonałej postawy.

 

Fot. Szymon Gruchalski

Szukamy partnerów naszej podróży

Chcesz współuczestniczyć w wyjątkowym projekcie kolarskim? Chcesz mieć poczucie tworzenia sukcesu oraz więzi międzyludzkich? Chcesz być częścią zgranej drużyny, wspólnie przeżywać radość po zwycięstwach i smutek po porażkach? Chcesz tworzyć razem z nami historię polskiego kolarstwa? Dołącz do nas. Zostań naszym sponsorem.  Zapraszamy do współpracy.

Szukamy sponsorów, którzy zechcą kontynuować wraz z nami jakże piękną kolarską przygodę.

Zainteresowany?

Zadzwoń📞 – +48 76 745 42 06 (w godz. 6-16), 📱+48 799 065 378

Napisz maila – klub@cccsport.eu k.kaptur@cccsport.eu
lub
skontaktuj się z nami przez media społecznościowe

Facebook – @cccDevoTeam
Instagram – @cccdevo
Twitter – @CCCDevoTeam

Czekamy na Ciebie i Twoją firmę. Na pewno nie pożałujesz.

Mamy srebro!

Nasza drużyna w składzie – Damian Papierski, Stanisław Aniołkowski, Karol Wawrzyniak, Szymon Krawczyk zajęła drugie miejsce w wyścigu na dochodzenie rozgrywanym w ramach Orlen Mistrzostw Polski Elity w Kolarstwie Torowym.

Bardzo udany sezon szosowy nasi kolarze mają już za sobą. Nie znaczy to jednak, że przestali się ścigać. Oni wykorzystują każdą okazję, aby się sprawdzić w walce z innymi, bo sportowa rywalizacja to treść ich życia. Wczoraj na torze w Pruszkowie rozpoczęły się ORLEN Mistrzostwa Polski Elity w Kolarstwie Torowym. W wyścigu drużynowym na dochodzenie nasza ekipa w składzie Damian Papierski, Stanisław Aniołkowski, Karol Wawrzyniak, Szymon Krawczyk w wielkim finale drużynie Mazowsze Serce Polski. W biegu o trzecie miejsce zwyciężyła z kolei ekipa UKS Copernicus CCC – SMS Toruń.

Naszym zawodnikom serdecznie gratulujemy. Dziś natomiast życzymy powodzenia podczas rywalizacji w konkurencjach indywidualnych.

Zdjęcia: Szymon Gruchalski

Nasi kolarze pokazali we Włoszech ogromne serce do walki

Dzisiejszy ostatni etap Giro della Regione Friuli Venezia Giulia najlepszy z naszych zawodników – Szymon Tracz ukończył na 19. miejscu. Szymon wraz z Piotrem Pękalą przyjechał w pierwszej grupie za zwycięzcą etapu, Pawłem Bernasem. Dzięki dobrej jeździe Szymon awansował w klasyfikacji generalnej na szóste miejsce, a Piotrek na dziewiąte.

Tegoroczna edycja włoskiej etapówki była wyjątkowo mocno obsadzona. Wystartowało ponad 30 mocnych ekip. W trakcie dzisiejszego etapu zawodnikom przyszło zmagać się nie tylko z własnymi słabościami, rywalami, ale także wyjątkowo niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Od samego początku padał rzęsisty deszcz, a do tego dochodziło jeszcze przejmujące zimno. Temperatura powietrza wynosiła zaledwie 8o Celsjusza. Decydującą akcję przeprowadzili Paweł Bernas z Mazowsza Serce Polski oraz Harry Sweeny z młodzieżowej ekipy worldtourowego Lotto Soudal. Na końcowych metrach lepszy okazał się Polak. Za zwycięską dwójką przyjechała grupa 22 kolarzy. W niej była nasza dwójka – Szymon Tracz oraz Piotrek Pękala. Dzięki dobrej postawie nasi zawodnicy awansowali w klasyfikacji generalnej wyścigu na szóste i dziewiąte miejsce. Byli jedynymi Polakami, którzy znaleźli się w Top Ten Wyścigu. Najlepszy z zawodników ekipy Mazowsze Serce Polski – Paweł Bernas uplasował się ostatecznie na 15. miejscu.

 

– Chłopcy pokazali w trakcie tego wyścigu ogromną determinację i potwierdzili bardzo dobre przygotowanie do sezonu. Drugie miejsce w drużynowej jeździe na czas w tak doborowym gronie rywali to wielki sukces. Chcieliśmy pokazać się na tym etapie z jak najlepszej strony i to się w pełni udało. Szymon Krawczyk wygrał drugi etap potwierdzając wysoką formę. Chłopcy walczyli do samego końca. Dzięki bardzo dobrej postawie na ostatnim, wyjątkowo trudnym ze względu na pogodę, etapie Szymon Tracz i Piotrek Pękala awansowali do czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej. Cały sezon w wykonaniu naszych zawodników był bardzo dobry i korzystając z okazji chciałem im podziękować za wszystkie starty, poświęcenie i profesjonalizm. Praca z tą grupą była wielka przyjemnością i mam nadzieję, że osiągnięte przez nas wyniki to dobry prognostyk na przyszłość – mówi Tomasz Brożyna, dyrektor sportowy naszej ekipy.

 

Szymon Tracz przed rokiem zajął we Włoszech na  Giro della Regione Friuli Venezia Giulia 34. miejsce w klasyfikacji generalnej. Tym razem był szósty i tym samym potwierdził, że robi systematyczne postępy.

– W tym roku wyścig był bardzo mocno obsadzony. Przyjechało wiele mocnych ekip z całego świata. Pokazaliśmy, że jesteśmy mocni na każdym etapie. Wygrana Szymona na drugim etapie i drugie miejsce w drużynowej jeździe na czas, a także dwa miejsca w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej – to dobre wyniki i jesteśmy z tego startu zadowoleni. Myślę, że swoją postawą potwierdziliśmy, że robimy postępy, stajemy się lepszymi kolarzami. To był nasz ostatni wyścig w tym sezonie, chciałem więc serdecznie podziękować naszym sponsorom, obsłudze, prezesowi. To był bardzo dobry czas – uważa Szymon.

 

Na dziewiątym miejscu włoską etapówkę ukończył Piotrek Pękala. On także podkreśla, że wynik osiągnięty przez nasz zespół to sporego kalibru sukces.

– Chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony podczas drużynowej jazdy na czas. Udało nam się to, zajęliśmy drugie miejsce ulegając tylko bardzo mocnej ekipie Uno-X. To dało nam dobry punkt wyjścia do walki na kolejnych etapach. Drugi dzień przyniósł zwycięstwo Szymona Krawczyka, który pięknie finiszował z niewielkiej grupki. Ostatnie dwa dni to była walka o klasyfikację generalną. Szymon Tracz zajął szóste, a ja dziewiąte miejsce. To wartościowy wynik przy tak mocnej obsadzie wyścigu. Każdy z nas dał z siebie 100% podczas tego wyścigu, zarówno zawodnicy jak i obsługa z dyrektorem. Myślę, że cały sezon możemy uznać za dobry – podkreśla Piotrek.

 

„Aniołek” kończy sezon zwycięstwem na Słowacji

Doskonale spisali się nasi zawodnicy na dzisiejszym Visegrad 4 Bicycle Race – GP Słowacji. Stanisław Aniołkowski jako pierwszy minął linię mety, a na podium znalazł się jeszcze Karol Wawrzyniak, który był trzeci. Dla „Aniołka” to siódme zwycięstwo w tym sezonie.

Grand Prix Słowacji to jedyny z cyklu wyścigów wyszehradzkich, który w tym pandemicznym roku doszedł do skutku. Obostrzenia koronawirusowe spowodowały, że na starcie pojawiło się raptem osiem ekip. Nasza drużyna przyjechała na Słowację w składzie czteroosobowym. Stanisław Aniołkowski był wymieniany jako jeden z głównych pretendentów do zwycięstwa i doskonale poradził sobie z presją.

Początek wyścigu to liczne próby rozerwania peletonu kończące się jedynie chwilowym powodzeniem. Dopiero po ponad 90 kilometrach uformowała się ucieczka złożona z czwórki kolarzy, która wypracowała kilkudziesięciosekundową przewagę. Peleton napędzany przez ekipę Elkov oraz naszych zawodników nie miał problemu ze zlikwidowaniem tego odjazdu. Stało się to 20 kilometrów przed metą. O losach wygranej miał rozstrzygnąć finisz, czyli coś, co śmiało można nazwać naturalnym środowiskiem „Aniołka”. Tym razem jednak mistrz Polski wygrał trochę wbrew planowi, który zakładał, że tym razem wystąpi w roli rozprowadzającego.

– Od początku staraliśmy się kontrolować sytuację. Gdy stało się jasne, że wyścig zakończy się finiszem z peletonu powiedziałem chłopakom, że chcę im pomóc i w ten sposób podziękować za ich pracę w całym sezonie. Tym razem to ja chciałem ich rozprowadzić. 200 metrów przed metą był zakręt. Ruszyłem ostro tak, aby to chłopaki weszli w niego zza mojego koła. Niestety Alois  Kaňkovský wykorzystał swoje doświadczenie i wypchnął chłopaków zza mojego koła. Spięliśmy się i o mało nie doszło do kraksy. Alois prowadził, ale go objechałem i wygrałem. Wyszło trochę inaczej niż zamierzaliśmy. Ważne, że jest kolejne zwycięstwo dla drużyny. Nasi koledzy we Włoszech spisują się bardzo dobrze i my chcieliśmy także dobrze się zaprezentować. Udało się. Dla mnie to był ostatni wyścig na szosie w tym sezonie. Bardzo dziękuję całej ekipie z prezesem na czele za niesamowitą pomoc. Byliśmy wspaniałym teamem i dzięki temu mogłem odnosić sukcesy – skomentował Staszek.

Na trzecim miejscu finiszował Karol Wawrzyniak, dla którego było to pierwsze podium w tym sezonie.

– Peleton na dzisiejszym klasyku nie był liczny. My przyjechaliśmy w czteroosobowym składzie, ale to nie przeszkodziło nam w osiągnięciu świetnego wyniku. Przez całe 150 km byliśmy wszyscy czujni, zabieraliśmy się w akcje i próbowaliśmy swoich sił. Stanisław na trasie powiedział, że tym razem on rozprowadzi Damiana i mnie w końcówce, ale nasze plany pokrzyżował Alois Kaňkovský. Mimo wszystko udało się wygrać. Staszek zdążył wyprzedzić Aloisa, a ja finiszowałem trzeci z czego bardzo się cieszę – mówi Karol Wawrzyniak.

Z wyniku, co zrozumiałe zadowolony jest także dyrektor sportowy i prezes, Robert Krajewski.

– Ten sezon w wykonaniu naszych zawodników jest naprawdę wspaniały. Odnosimy sukces za sukcesem, co tylko potwierdza nasze doskonałe przygotowanie pod każdym względem. Dzisiejsze zwycięstwo Staszka to taka wisienka na torcie. Myślę, że naszą postawą w tym sezonie udowodniliśmy, że warto inwestować w młodzież, bo ta inwestycja przynosi wymierne korzyści. Oby tak dalej – mówi Robert Krajewski.