Attila Valter najlepszym młodzieżowcem na Belgrade-Banjaluka

Attila Valter został najlepszym młodzieżowcem na Belgrade-Banjaluka. Węgier zajął też III miejsce w “generalce”. W tym sezonie Valter pojechał 4 wyścigi etapowe. Trzy z nich kończył na podium klasyfikacji generalnych. 

Ostatni etap wyścigu rozgrywanego na terenie Serbii i Bośni i Hercegowiny liczył 181 km. Trasa była praktycznie płaska. Jedyna premia górska była usytuowana na 44 km. Kolarze kończyli ściganie na miejskich rundach w Banjaluce. – Naszym celem była obrona koszulki najlepszego młodzieżowca Attili Valtera oraz zabezpieczenie jego miejsca w klasyfikacji generalnej. Różnice między kolarzami z czołówki były naprawdę niewielkie, a etap płaski więc zależało nam bardzo, aby Attila ukończył wyścig na podium w “generalce”. Etap rozpoczął się nerwowo, od początku zaatakowała ekipa Węgier, oni rozprowadzali się na pierwszą premię sprinterską – mówił Stasiek Aniołkowski. 

Kluczowym punktem etapu okazała się być premia górska zlokalizowana na 44 km. – Już 5 km przed tą premią wiedziałem, że będzie bardzo ciężko, ponieważ wiał silny, mocny wiatr. Peleton podzielił się na trzy grupy. W ostatniej chwili wyprowadziłem Atiego na pozycję, która umożliwiła mu dołączenie do pierwszej grupy. Liczyła ona 30 kolarzy, tam Ati miał do pomocy Szymona Tracza – dodał Stasiek Aniołkowski. 

– W pierwszej grupie jechało sporo zawodników, którzy mogli wskoczyć na podium w GC przez Attilę. Skupiliśmy się więc na tym, aby utrzymać tempo i bezpiecznie dojechać do mety. Nikt się nie oszczędzał. Jechaliśmy “fulla” od tej premii górskiej. Runda po mieście była wymagająca i dość nerwowa, znajdowało się tam kilka technicznych zakrętów. Każdy pchał się do przodu, doszło do kilku kraks. Patrząc na to, jak ułożył się ten etap, cieszymy się, że obroniliśmy podium i białą koszulkę  – mówił Szymon Tracz. Etap, po sprinterskim finiszu padł łupem Marko Kumpa. 

– Chciałem bardzo podziękować Staśkowi i Szymonowi, którzy wykonali dziś dla mnie olbrzymią pracę. Aniołek umożliwił mi dojechanie do pierwszej grupy. Dzięki temu, że wyprowadził mnie do przodu, doskoczyłem do niej na solo w ostatnim momencie – relacjonował Attila Valter. W pierwszej grupie Węgier od razu wskoczył na koło Szymona Tracza. –  Razem z nami jechało tam kilku moich kolegów z kadry Węgier, na których również mogłem liczyć. Końcówka na rundach była wyzwaniem nie tylko z powodu ostrych zakrętów. Trzeba było uważać na to, co mamy pod kołami, by nie wjechać w żadną dziurę. Biorąc pod uwagę fakt, że trzy z czterech etapów Belgrade-Banjaluka były płaskie, cieszę się z trzeciego miejsca w generalce i białej koszulki dla najlepszego młodzieżowca – powiedział Attila Valter. W klasyfikacji generalnej tryumfował Paweł Franczak. 

Dobre wyniki kolarzy na Belgrade-Banjaluka

Attila Valter utrzymał drugie miejsce w „generalce” i koszulkę dla najlepszego młodzieżowca na Belgrade-Banjaluka. Stasiek Aniołkowski był najlepszym „Pomarańczowym”, trzeci etap wyścigu ukończył na 7. miejscu. 

Trasa III etapu Belgrade-Banjaluka liczyła 171 km. Organizatorzy zrezygnowali z finałowej, miejskiej rundy o długości 5 km. Ucieczka dnia zawiązała się relatywnie szybko – od peletonu odjechało trzech zawodników: William Muñoz (Coldeportes), Vladimir Mikšanik (Tufo), Stevan Klisurić (Reprezentacja Serbii). Przez pierwsze dwie godziny kolarze przejechali 90 km. Po tym dystansie przewaga ucieczki zaczęła maleć. Harcowników doścignięto 15 km przed metą.  Na 5 km do mety znajdował się ostry zakręt w lewo. Doszło tam do kraksy i rozerwania peletonu, grupki jednak szybko się zeszły. Zwycięzcę etapu wyłonił sprint, który wygrał Wouter Wippert (EvoPro Racing). Najlepszym z „Pomarańczowych” był Stasiek Aniołkowski, który ukończył etap na 7. miejscu.

Celem CCC Development Team było zabezpieczenie Attili Valtera. – Nasza taktyka na ten etap w teorii była prosta: jechać jak najbardziej z przodu, unikać kraks i innych, niebezpiecznych sytuacji. Ten wyścig jest jednak dość specyficzny, czasami to, co widać na mapie i profilach, w rzeczywistości wyglada inaczej. Na tym etapie musieliśmy uważać przede wszystkim na ostre zakręty. Momentami wiał także boczny wiatr, na szczęście nie podzielił on peletonu – mówił Attila Valter. 

Węgier dodał, że olbrzymiej koncentracji wymagała także końcówka. – Na ostatnich 5 km znajdował się ostry zakręt w lewo. Doszło tam do małej kraksy i zatrzymania peletonu. Nam na szczęście udało się uniknąć kłopotów. Potem mieliśmy wąski i pofałdowany odcinek drogi, z którego wyjeżdżaliśmy na szeroką prostą prowadzącą do mety – relacjonował Valter, który w „generalce” ma 7 sekund straty do lidera Aarona Gate’a (Evopro Racing). Węgier jest też posiadaczem białej koszulki dla najlepszego młodzieżowca. 

Dobry wynik, drugi dzień z rzędu, zanotował Stasiek Aniołkowski, który sobotnie zmagania zakończył na 7. miejscu. – Bardzo cieszy mnie wynik Staśka, który jest świetnym kapitanem. Ma oczy dookoła głowy, dobrze czuje wyścig. Zarówno ja, jak i reszta chłopaków sporo się od niego uczymy.  – dodał Valter. Ostatni etap Belgrade-Banjaluka liczyć będzie 175 km. Kolarze CCC Development Team skupią się na obronie wyników Attili Valtera.

CCC Development Team po II etapie Belgrade-Banjaluka

Po dwóch dniach ścigania Attila Valter zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Belgrade – Banjaluka. Węgier utrzymał też koszulkę najlepszego młodzieżowca. Stasiek Aniołkowski ukończył piątkowe zmagania na 10. miejscu.

Trasa Vlasenica – Brcko liczyła ok. 160 km. Tempo na początku było mocne, neutralizowano próby mniejszych odjazdów. Spore grupy kolarzy próbowały oderwać się od 35 km. Ataki były jednak kasowane dzięki m.in. aktywności kolarzy CCC Development Team. „Pomarańczowi” pracowali na rzecz Attili Valtera. Przed przekroczeniem 100 km odjechało 4 zawodników. Harcownicy szybko uzyskali ponad minutę przewagi. 

W okolicach 110 km znajdował się podjazd na Lopare, który na mapie nie wyglądał na wymagający. W rzeczywistości było jednak inaczej – nachylenie momentami sięgało tam 9%. Na tym podjeździe peleton się podzielił. Gdy kolarze ponownie wjechali na płaski teren, grupki szybko się zeszły. Doścignięto również ucieczkę. Dochodziło do kolejnych prób ataków. Grupa zasadnicza nie pozwoliła jednak nikomu skutecznie odjechać. 

Na 10 km przed metą doszło do kraksy. Nikt z „Pomarańczowych” nie ucierpiał, gdyż kolarze jechali z przodu peletonu. Jako pierwszy linię mety przekroczył Wouter Wippert (EvoPro Racing). Najwyżej z „Pomarańczowych”, na 10. miejscu, etap ukończył Stasiek Aniołkowski. Attila Valter utrzymał drugie miejsce w “generalce” oraz koszulkę najlepszego młodzieżowca.

Stasiek Aniołkowski jest najbardziej doświadczonym kolarzem spośród zawodników jadących Belgrad-Banjaluka. Dlatego podczas wyścigu pełni rolę kapitana drużyny. – Mam taki charakter, że po prostu z łatwością przejmuję inicjatywę. W ten sposób pokazuję, że jestem odpowiedzialny za ekipę  – mówi “Aniołek” i dodaje, że jako kapitan nie czuje presji. – Myślę, że moje “dowodzenie” na razie dobrze wpływa na nasze wyniki. Dla mnie to też cenna lekcja kolarstwa – podkreśla Stasiek Aniołkowski. 

– Staram się podpowiadać chłopakom, w których momentach powinniśmy atakować, której ucieczki nie możemy odpuścić, a kiedy możemy pozwolić pracować innym. Przypominam im też o jedzeniu i piciu.  Przy tak wysokim tempie, jakie jest na tym wyścigu – a oscyluje ono w granicach 46 – 47 km/h – można o tym zapomnieć. To bardzo niebezpieczne, bo w głupi sposób można stracić siły w kluczowych momentach – dodaje zawodnik CCC Development Team. Aniołkowski podkreśla, że najważniejszym celem na Belgrade-Banjaluka jest opieka nad Attilą Valterem. – Zrobimy wszystko, aby dowieźć bezpiecznie Atiego i jego wynik do końca ostatniego etapu – deklaruje.

Do zakończenia Belgrade-Banjaluka pozostały jeszcze dwa płaskie etapy. CCC Development Team będzie musiała sobie na nich poradzić bez Karola Wawrzyniaka, który wycofał się z wyścigu.

Udany pierwszy dzień na Belgrade – Banjaluka

Attila Valter zajął drugie miejsce na pierwszym etapie Belgrade – Banjaluka. Węgier założył też koszulkę najlepszego młodzieżowca i jest drugi w generalce.

– Wyścig od samego początku był bardzo szybki. Przez długi czas od peletonu nie udało się nikomu odjechać. Naszym zadaniem było przede wszystkim pilnowanie Atiego, aby umożliwić mu wspinaczkę na finałowy podjazd z jak najwyższej pozycji – opowiadał Damian Papierski.

Skutecznie od peletonu udało się oderwać sześciu kolarzom. Grupa zasadnicza trzymała harcowników na krótkiej smyczy. – Staraliśmy się jechać na początku peletonu i nadawać tempo. Na końcowych kilometrach peleton się przerzedził, nam jednak udało się zrealizować cel i Attila mógł wykończyć naszą pracę – dodał Papierski.

– Czułem się dzisiaj bardzo dobrze, mimo iż większa cześć etapu była płaska, ekipa dobrze się mną zaopiekowała. Z mapy wyścigu wynikało, że finałowy podjazd będzie trochę bardziej stromy. Tymczasem wjeżdżało mi się na niego bardzo dobrze i z dużą łatwością. Poza tym, miała się przed nim znajdować hopka ze zjazdem. Wyglądało to tak, że po tym zjeździe zacząłem się wspinać i po chwili byłem już na mecie – relacjonował Attila Valter.

– Niestety peleton mocno się porwał, a etap kończył się na dość krótkiej rundzie, więc kiedy wraz z innymi jechaliśmy swoje ostatnie okrążenie, nagle wpadliśmy w dość liczną grupę zawodników. To spowodowało chaos i utrudniło finisz. Kolejne etapy wyścigu będą płaskie, ale liczę, że z pomocą kolegów uda mi się dowieźć dobry wynik do końca – dodał Attila Valter.

CCC Development Team na Belgrad – Banjaluka 

W czwartek siedmiu kolarzy CCC Development Team rozpocznie ściganie w etapowym wyścigu Belgrad – Banjaluka. 

Wyścig, rozgrywany w Serbii oraz Bośni i Hercegowinie pojadą: Stanisław Aniołkowski, Karol Wawrzyniak, Kacper Walkowiak, Szymon Tracz, Damian Papierski, Piotr Pękala i Attila Valter. Belgrad-Banjaluka liczy cztery etapy, z których najbardziej wymagający będzie pierwszy. W czwartek na kolarzy czeka 240 km z Belgradu do Vlasenicy. Meta usytuowana będzie na prawie 700-metrowym wzniesieniu.  

Kolejne dni powinny być szansa dla zawodników preferujących płaskie tereny. W piątek na trasie znajdą się wzniesienia, ale do mety poprowadzi płaski odcinek. Etap z Vlasenicy do miejscowości Brčko zaplanowano na 160 km. Na sobotę organizatorzy zaproponowali płaską trasę Brčko – Teslić o długości 145 km. Niedzielne zmagania zawodnicy rozpoczną w miejscowości Prnjavor, by po 150 km dotrzeć do Banjaluki. 

-Pierwszy etap kończy się podjazdem, gdzie nachylenie dochodzi do prawie 9%, więc może on ustawić klasyfikację generalną nawet do samego końca. Z drugiej strony – nie jest to wyścig dla typowych górali, więc jeśli takowy obejmie prowadzenie, będzie musiał mieć silną ekipę, która pomoże mu bronić pozycji lidera. Zapowiada się szybkie ściganie, co też może być dodatkowym wyzwaniem dla takich kolarzy – analizuje Karol Wawrzyniak, dla którego będzie to pierwszy etapowy wyścig w tym sezonie. 

-Solidnie realizowałem plan treningowy, więc jestem dobrej myśli. Jeśli dostanę szansę od dyrektora, na pewno będę chciał ją wykorzystać. Belgrad – Banjaluka będzie także dobrym przetarciem przed zbliżającym się Karpackim Wyścigiem Kurierów – dodał Wawrzyniak.

 

wyścig: Belgrad – Banjaluka (18.04 – 21.04, Europe Tour 2.1)

skład: Stanisław Aniołkowski, Karol Wawrzyniak, Kacper Walkowiak, Szymon Tracz, Damian Papierski, Piotr Pękala, Attila Valter

dyrektor sportowy: Tomasz Brożyna

Patryk Stosz piąty w Ślężańskim Mnichu

Patryk Stosz zajął 5. miejsce w Ślężańskim Mnichu, który uznawany jest za inaugurację sezonu kolarskiego w Polsce. Stosz pojechał ten wyścig rzutem na taśmę, w sobotę bowiem ścigał się w Holandii na Volta Limburg Classic. Z kolei Damian Papierski ściganie w Sobótce zakończył na 11. miejscu. 

Początkowo barwy CCC Development Team w Sobótce mieli reprezentować tylko Damian Papierski i Karol Wawrzyniak. Patryk Stosz zdecydował, że pojedzie w Ślężańskim Mnichu na kilkanaście godzin przed startem. – W tym sezonie kalendarz startów ułożył się tak, że nasza ekipa nie mogła wystawić pełnego składu. Dlatego bardzo zależało mi na tym, żeby pojechać ten wyścig. Chciałem pomóc ekipie i wesprzeć chłopaków na trasie – mówił Patryk Stosz. 

Przypomnijmy – 7 zawodników CCC Development Team (w tym Patryk Stosz) uczestniczyło w sobotnim Volta Limburg Classic, rozgrywanym w Holandii. Sergio Tu przebywa w Azji, gdzie pojechał wyścigi z kadrą narodową Tajwanu i aktualnie przygotowuje się do mistrzostw kontynentu. Attila Valter w niedzielę wziął udział w zawodach MTB rozgrywanych w Tyrolu (Węgier jest blisko zdobycia kwalifikacji na IO w Tokio). Z kolei Piotrek Pękala ma przerwę w ściganiu z powodu załamania barku podczas Coppi e Bartali. Dlatego w Sobótce, początkowo mieli ścigać się tylko Damian Papierski i Karol Wawrzyniak. 

– Volta Limburg Classic był bardzo intensywny. Cały czas szły ataki, które kasował peleton. Było bardzo nerwowo, te ponad 194 km dały się we znaki. Podróż do Polski trwała 9 godzin, do tego kilka godzin snu. Ale mimo to, przez głowę mi nie przeszło, żeby zrezygnować z Sobótki – opowiadał Patryk Stosz. – Gdy wystartowaliśmy, nogi miałem średnie. Ale z każdym kilometrem zaczynały kręcić coraz lepiej. Na odprawie zdecydowaliśmy, że jeśli będę czuł się dobrze, spróbujemy powalczyć o dobrą lokatę. Powiedziałem więc chłopakom, że chciałbym zafiniszować. Spisali się naprawdę dobrze, a rezultatem jest moje 5. miejsce. Chciałbym podziękować im i dyrektorom sportowym, którzy zgodzili się na mój strat – powiedział Patryk Stosz. 

– Początek wyścigu był trochę nerwowy. Było to spowodowane tym że wielu zawodników jechało swój pierwszy wyścig w sezonie. Poza tym, było też sporo kolarzy “pierwszorocznych”. Ja i Damian mieliśmy skupić się na kategorii młodzieżowej, ale gdy okazało się, że Patryk czuje się dobrze, postanowiliśmy pojechać na niego. Na ostatniej rundzie pilnowaliśmy peletonu, aby nikt nie odjechał. Robiliśmy wszystko, aby Patryk dojechał do końcowych metrów na komfortowej pozycji – relacjonował Karol Wawrzyniak. Niestety, pierwsze miejsca podzielili między sobą kolarze z ucieczki, którzy jako pierwsi dojechali do mety. 

– Patryk po bardzo dobrym finiszu zajął 5. miejsce. Mimo małej liczby zawodników w składzie, zdołaliśmy zająć przyzwoitą lokatę, z czego jesteśmy zadowoleni – mówił Wawrzyniak, którego ucieszyła informacja o starcie bardziej doświadczonego kolegi. – Patryk chętnie dzieli się swoim doświadczeniem, podczas tego wyścigu też nam bardzo pomógł – dodał Karol Wawrzyniak. – Z Patrykiem na pewno jechało nam się raźniej. Przejął rolę kapitana i  jak widać, ekipa dobrze na tym wyszła. A atmosfera? W Sobótce na inauguracji jest zawsze bardzo pozytywnie. Ja miałem dodatkową motywację, ponieważ przyjechała spora grupa bliskich mi osób. Była m.in. moja dziewczyna – powiedział Damian Papierski, który niedzielny wyścig ukończył na 11. miejscu. 

Kamil Małecki trzynasty na Volta Limburg Classic 

Ponad 194 km mieli do pokonania kolarze podczas tegorocznej edycji holenderskiego Volta Limburg Classic. Ekstremalnie pofałdowana trasa już na papierze zapowiadała ciekawe widowisko. I tak rzeczywiście było. Emocji nie zabrakło także na mecie – zwycięzcę wyłonił foto finisz. Najwyżej z kolarzy CCC Development Team uplasował się Kamil Małecki. 

Sytuacja od samego początku była bardzo dynamiczna. Próby ataków były przez długi czas były kasowane. Po przejechaniu ok. 80 km, od peletonu odjechało trzech zawodników: Kevyn Ista (Wallonie-Bruxelles), Ryan Christensen (Canyon dhb p/b Bloor Homes) i Øivind Lukkedahl (Joker Fuel of Norway). Po kilkunastu kilometrach dołączyli do nich: Luuc Bugter (BEAT Cycling Club), Tuur Deprez (Cibel) i Nils Sinschek (Development Team Sunweb). Harcownicy zostali doścignięci w okolicach 110 km. Później, byliśmy świadkami kolejnych, nieudanych ataków. Dodatkowo, doszło do podzielenia peletonu. 

Na 18 km przed metą odjechało trzech kolarzy – Ben Hermans (Israel Cycling Academy), Justin Jules (Wallonie-Bruxelles) i Patrick Müller (Vital Concept – B&B Hotels). Mimo iż ich przewaga oscylowała wokół 30 – 40 sekund, to oni podzielili między sobą miejsca na podium. Zwycięzcę wyłonił foto finisz – został nim Patrick Müller. Najlepszym z “Pomarańczowych” był Kamil Małecki, który zajął 13. miejsce.

– Nasz plan był taki, aby od początku wyścigu w odjazdy próbowali się zabierać Szymon, Stasiek i Kacper. Pozostała czwórka czyli Piotrek, Patryk, Michał i ja mieliśmy oszczędzać siły na dalszą część wyścigu. Finisz miał należeć do mnie i Michała. Od samego początku było dość nerwowo, a ataki szły praktycznie non-stop – opowiadał Kamil Małecki. Starsi stażem zawodnicy CCC Development Team mieli być bardziej aktywni po przejechaniu 100 km. – Od tego momentu my mieliśmy się zabierać w odjazdy. Przeskoczyłem z grupy do ucieczki na około 60 – 50 km do mety i wtedy właśnie nastąpił największy podział peletonu – relacjonuje Małecki. W pierwszej grupie, w której znalazł się Małecki, jechało około 40 kolarzy. 

– Z każdym podjazdem ta grupka się uszczuplała. Nie było o nawet najkrótszym wytchnieniu, co chwila ktoś próbował odskoczyć, więc ruszała pogoń. Starałem się zabierać w kolejne akcje, ale byłem w tej grupce sam i ciężko było upilnować wszystkich. Zmęczenie też zaczęło dopadać pozostałych kolarzy, bo kiedy na 18 km oderwało się trzech zawodników, nie było za bardzo już komu gonić. Wykrzesałem ze swoich nóg wszystko, co miałem – dodał Małecki. 

CCC Development Team na Ślężańskiego Mnicha

Już w  niedzielę w Sobótce inauguracja sezonu kolarskiego w Polsce. Po raz 32. kolarze powalczą na trasie Ślężańskiego Mnicha. CCC Development Team będzie reprezentować dwóch zawodników – Damian Papierski oraz Karol Wawrzyniak.

– Do Sobótki jedziemy przede wszystkim po to, aby zbierać doświadczenie. To bardzo ważne w przypadku Karola i Damiana, dla których jest to pierwszy sezon w nowej kategorii wiekowej – mówi Robert Krajewski. Dyrektor sportowy CCC Development Team dodaje, że zależało mu na tym, aby ekipa pojawiła się na Ślężańskim Mnichu. – Z Sobótką mamy bardzo dobre wspomnienia. W ubiegłych latach kolarze CCC wiele razy stawali na podium. Musimy jednak pamiętać, że w tym roku rola naszej drużyny jest trochę inna. Poza tym, mamy też mniejszy skład  – podkreśla dyrektor Krajewski. 

Przypomnijmy, że w tym sezonie barwy CCC Development Team reprezentuje dwunastu kolarzy, w tych dwóch obcokrajowców. Ekipa wystawiła 7 zawodników na sobotni Volta Limburg Classic, rozgrywany w Holandii. Sergio Tu przebywa w Azji, gdzie wziął udział w dwóch wyścigach z kadrą narodową Tajwanu i przygotowuje się do mistrzostw kontynentu. Attila Valter w niedzielę pojedzie w zawodach MTB, gdyż Węgier jest blisko zdobycia kwalifikacji na IO w Tokio. Z kolei Piotrek Pękala ma przerwę w ściganiu z powodu załamania barku podczas Coppi e Bartali. Dlatego w Sobótce ścigać się będą tylko Damian Papierski i Karol Wawrzyniak. 

– Tak, jak zapowiadaliśmy na początku powstania ekipy, najważniejszy jest dla nas rozwój zawodników. Dlatego podchodzimy do każdego z nich indywidualnie. To czasami rzeczywiście stawia nas przed trudnymi wyborami. Do Sobótki jedziemy tak, jak na każdy inny wyścig – z mechanikiem i masażystą. Kolarze będą mieć zapewnione profesjonalne wsparcie – wyjaśnia Robert Krajewski. 

Sobótka zajmuje na kolarskiej mapie Polski istotne miejsce. To tutaj wielokrotnie odbywały się mistrzostwa Polski.  W miasteczku znajduje się także Aleja Kolarskich Sław będąca atrakcją turystyczną. Od 2002 roku “Pomarańczowi” zwyciężali w Sobótce aż dziesięciokrotnie. W poprzednim roku inauguracja sezonu należała do Pawła Franczaka. Trasa tegorocznej edycji wyścigu, o długości 133 km, będzie zbliżona do tej z poprzednich lat. Tradycyjnie, Ślężański Mnich rozegra się na rundach. W tym roku długość każdej z nich wyniesie 19 kilometrów. Nowością będzie odcinek prowadzący przez Zalew Sulistrowicki. 

– Wyścig w Sobótce ma swój urok. W młodszych kategoriach zawsze chętnie stawałem tam na linii startu.  Trasa jest wymagająca, są miejsca gdzie można rantować, są podjazdy, na których może wiele się wydarzyć. Ale moją ulubioną częścią jest końcówka. Finisz w Sobótce jest ciężki i wyczerpujący. Trzeba się tam naprawdę wykazać mądrością kolarską i zachować zimną krew. Za szybkie wyjście z koła może zakończyć się zawodem – analizuje Karol Wawrzyniak i dodaje, że jest bardzo zmotywowany przed niedzielnym ściganiem. – Razem z Damianem będziemy walczyć o jak najwyższe lokaty. W tym roku cały ciężar wyścigu spadnie na inne drużyny. A w ubiegłych latach wszyscy patrzyli, co robią “Pomarańczowi” – dodaje Wawrzyniak. 

– Będziemy z Karolem jechać czujnie i analizować strategie innych ekip. Trzeba będzie wykorzystać je do tego, aby zająć jak najlepsze miejsce. Myślę, że pod tym względem będzie to dla nas naprawdę cenna lekcja kolarstwa – uważa Damian Papierski. – Dla niektórych zawodników będzie to pierwszy start w sezonie. A w takich sytuacjach, wiadomo, każdy będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Może być więc trochę nerwowo. Jesteśmy jednak dobrej myśli. Poza tym, naprawdę cieszę się, że w końcu startujemy w Polsce  – dodaje z uśmiechem Damian Papierski. 

Wyścig: Ślężański Mnich Memoriał Romana Ręgorowicza 

Dyrektor sportowy: Robert Krajewski

Skład:  Damian Papierski, Karol Wawrzyniak 

CCC Development Team na Volta Limburg Classic 

Ponad 194 km liczyć będzie trasa sobotniego Volta Limburg Classic. To już 46. edycja wyścigu, który w przeszłości nosił nazwę Hell van het Mergelland. Zawodnicy uważają, że do zwycięstwa potrzebne będą przede wszystkim: siła w nogach i koncentracja.

CCC Development Team na tym wyścigu reprezentować będzie siedmiu kolarzy: Stanisław Aniołkowski, Piotr Brożyna, Kamil Małecki, Michał Paluta, Patryk Stosz, Szymon Tracz i Kacper Walkowiak. – Jest to skład, który lubi tego typu tereny. Poza tym, dwóch zawodników, Patryk Stosz i Michał Paluta, miało okazję się tutaj ścigać. Michał nawet dwukrotnie. Kolarze zdążyli się także zregenerować po Coppi e Bartali, więc jestem dobrej myśli – mówi Tomasz Brożyna. Dyrektor sportowy CCC Development Team uwzględnił w składzie Stanisława Aniołkowskiego, który leżał w kraksie podczas Gent-Wevelgem/Kattekoers U23. – Upadek miał miejsce przy prędkości ok. 55 km/h. Na szczęście dla Staśka skończyło się na otarciach i zbiciach. Byliśmy w stałym kontakcie z lekarzem ekipy. I po konsultacjach ustaliliśmy, że “Aniołek” pojedzie – dodał dyrektor Brożyna. 

Organizatorzy Volta Limburg Classic chwalą się, że wyścig nosi przydomek “Perły kolarstwa”, a dla młodych zawodników może być trampoliną do dalszej, międzynarodowej kariery. Na podium Volta Limburg stawali m.in. Tony Martin, Sonny Colbrelli, Dylan Teuns czy Stefan Küng. Z wyścigiem też dobre wspomnienia mają “Pomarańczowi”. W ubiegłym sezonie po świetniej jeździe tryumfował Jan Tratnik, a w 2015 roku drugie miejsce zajął Maciej Paterski.

Mimo iż trasa w ostatnich latach ulega delikatnym zmianom, jedno jest pewne: za każdym razem wygrywa najmocniejszy kolarz w peletonie. W tym roku na zawodników czeka ponad 40 podjazdów. “Debiutantem” wśród nich będzie Flabberweg, który trzeba będzie pokonać dwa razy. Zmianą, wobec ubiegłego sezonu, jest również to, że trzy pętle lokalne zostaną rozegrane w gminie Vaals (każda z nich ma 11 km). Kolarze dotrą tam po przejechaniu 100 km naszpikowanych hopkami i mniej lub bardziej stromymi podjazdami. Po przejechaniu rund, peleton pojedzie w kierunku Eijsden, gdzie usytuowana jest meta i start etapu. W mieście kolarzy czeka okrążenie o długości 6 km. Do mety prowadzi odcinek brukowany. 

– Ten wyścig nazywany jest “małym Amstel Gold Race”. Miałem okazję pojechać oba i rzeczywiście między nimi jest sporo podobieństw. Na Limburgii też cały czas będziemy jechać góra-dół, mamy tam prawie 3000 metrów przewyższenia z samych tylko hopek. No i wąskie drogi, ale za to asfaltowe, dobrej jakości – mówi Michał Paluta i dodaje, że przy takiej trasie scenariuszy może być wiele. – Przypuszczam, że o wygraną walczyć będą kolarze, którzy przyjadą w małej grupce oderwanej, gdzieś pod koniec trasy, od przerzedzonego już peletonu. Może być też, że peleton się podzieli, a o wygraną będą walczyć ci, co będą z przodu. Do zwycięstwa potrzebne będą przede wszystkim siła w nogach i koncentracja  – analizuje Paluta, który z niecierpliwością czeka na Volta Limburg Classic. – To jeden z moich ulubionych wyścigów, trasa odpowiada mojej specyfice i bardzo chciałbym się dobrze zaprezentować. Czuję, że szybko się zregenerowałem po Coppi e Bartali i z optymizmem patrzę na sobotę – dodaje Michał Paluta. 

– Będzie to bardzo wymagający wyścig. Jeszcze nigdy nie startowałem na tak długim dystansie i tak pofałdowanej trasie – mówi Kacper Walkowiak i dodaje, że trasa wydaje się być dobra dla uciekinierów. – Końcówka jest w prawdzie płaska i jeżeli sprinterzy będą chcieli do tego momentu dojechać, muszą być tego dnia bardzo silni. Podejrzewam też, że grupa będzie szła mocno, co utrudni zmontowanie skutecznego odjazdu. Chociaż… To jest kolarstwo i jak oderwie się grupka z silnymi zawodnikami to jest szansa, że dojadą do mety.  Trzeba będzie więc uważać na każdym kilometrze. Na odprawie podzielimy role, na pewno delegujemy kogoś do ucieczek – zapewnia Walkowiak. 

Wyścig: Volta Limburg Classic (1.1)

Skład: Stanisław Aniołkowski, Piotr Brożyna, Kamil Małecki, Michał Paluta, Patryk Stosz, Szymon Tracz, Kacper Walkowiak

Dyrektor sportowy: Tomasz Brożyna 

CCC Development Team kończy ściganie na Coppi e Bartali

Kolarze CCC Development Team zakończyli ściganie na Coppi e Bartali. Praktycznie od początku ekipa jechała osłabiona – na pierwszym pół-etapie Piotr Pękala złamał obojczyk i nie mógł kontynuować wyścigu. Najlepszym wynikiem było 4. miejsce Patryka Stosza na czwartym etapie i 12. Michała Paluty na pierwszym pół-etapie. 

Ostatni etap Coppi e Bartali liczył 153,4 km. Kolarze przez lwią część dystansu ścigali się na rundach. Po przejechaniu 10,5 km, zaczynała się pierwsza runda o długości 26,4 km. Zawodnicy musieli pokonać ją dwa razy. Następnie, peleton kierował się do Sassuolo, gdzie czekała na niego runda, którą trzeba było przejechać cztery razy. Trasa jednego okrążenia miała 22,8 km. 

Od początku sytuacja była bardzo dynamiczna, kolarze próbowali uformować ucieczkę dnia. Udało się to na 20 km. Wtedy, skutecznie odjechało siedmiu zawodników. Byli to James Whelan (EF Education First), Enrico Barbin (Bardiani), Francesco Gavazzi (Androni Giocattoli), Giovanni Visconti (Neri Selle Italia), Oscar Adalberto Quiroz (Coldeportes), Michel Piccot (Biesse Carrera), Alessandro Covi (Colpack). Grupa zasadnicza zdawała się jednak trzymać harcowników na relatywnie krótkiej smyczy. Największa przewaga siedmiu kolarzy oscylowała wokół 3:10 – 3:15. Na 44 km, z peletonu próbowało uciekać kolejnych 5 zawodników: Pedrero (Movistar), Andemeskel, Hermans (Israel Cycling Academy), Rosa (Team Sky) i Canaveral (Coldeportes). Grupa zasadnicza szybko jednak pozbawiła ich złudzeń i skasowała ten odjazd. 

Na 12 km przed metą podzielony peleton doścignął ucieczkę, w której zostało tylko trzech zawodników – Enrico Barbin, Giovanni Visconti i Oscar Adalberto Quiroz. Pierwsza grupa zmierzająca do mety liczyła ponad 30 kolarzy. Na 3 km do końca zaatakował Mauro Finetto (Italia). Włoch miał dosłownie sekundy przewagi nad peletonem (na ostatnim kilometrze było to 6 sekund). Mimo to, udało mu się wygrać. W klasyfikacji generalnej tryumfował Lucas Hamilton (Mitchelton Scott). Najwyżej z “Pomarańczowych” etap ukończył Attila Valter (39. miejsce). Węgier, który był liderem CCC Development Team na ten wyścig, zajął 38. miejsce w klasyfikacji generalnej.

– Wiedziałem, że ten wyścig będzie się różnił od tych, które miałem okazję do tej pory jeździć. Jednak nie spodziewałem się, że aż tak bardzo. Olbrzymią moc pokazały oczywiście ekipy world tourowe i ich zawodnicy, tacy jak na przykład Mikael Landa. Ale poza nimi było jeszcze z 50 kolarzy w rewelacyjnej formie, którzy mieli sporą chęć na wygraną – relacjonował Attila Valter. Węgier dodał, że na jego występ podczas Coppi e Bartali wpłynęły kwestie zdrowotne. – Od ścigania w Chorwacji miałem problem z kolanem. Nie mogłem przepracować przerwy między wyścigami tak, jak bym chciał. Dlatego podczas pierwszych etapów we Włoszech cierpiałem. Poprawę, jeśli chodzi o moją dyspozycję zacząłem zauważać od piątku. A dziś, podczas ostatniego etapu, czułem się najlepiej – dodał z rozczarowaniem w głosie Valter. Węgier przez ostatnie dni był poddawany terapii opartej m.in. pinopresurze, suchym igłowaniu i tapingu.

– Oczywiście wynikowo nie możemy zaliczyć Coppi e Bartali do udanych, każdy z nas odczuwa bardzo duży niedosyt. Musimy też pamiętać, że praktycznie cały wyścig jechaliśmy osłabieni, ponieważ na pierwszym pół-etapie obojczyk złamał Piotrek Pękala – mówił Węgier i dodał, że sporo nauczył się podczas ostatnich pięciu dni. – To była cenna lekcja kolarstwa. Wyniosłem z niej wiele istotnych wniosków, dotyczących chociażby utrzymania odpowiedniej pozycji w peletonie. Chciałbym bardzo podziękować chłopakom za to, że każdego dnia bardzo mocno mnie wspierali. Dziękuję również obsłudze – naszym fizjoterapeutom i mechanikom, którzy zajmowali się nami na najwyższym poziomie – powiedział Attila Valter.